czwartek, 21 lipca 2016

Ogłoszenie#12

Hejka :)
Przepraszam, że ni pisałam tutaj od dawna, ale miałam pewne problemy i musiałam się skupić na jednym blogu ale w niedzielę już pojawi się nowa notka :)

niedziela, 22 maja 2016

One shot - Yuuka x Toramaru cz.II

Przepraszam, że tak długo nie było notki, ale nie miałam weny i trochę chorowałam. Do tego idiotyczna alergia :(


***********************************************************************************************

Gdy Axel i Yuuka dotarli do domu, ta pobiegła do swojego pokoju zamknęła się na klucz, rzuciła się na łóżko i dała upust łzom. Nie mogła uwierzyć, że jej brat jednego wieczora może wszystko zniszczyć. Do tej pory jakaś myśl pozostawia w głowie wątpliwość. Nie może do końca uwierzyć, że Toramaru ją kocha. Zawsze był przyjacielem jej brata, jej drugim starszym bratem........ A teraz. Wszystko się zmieniło od czasu jej wyjazdu i śmierci jej ojca. Zrzuciła z siebie sukienkę którą wsadziła na dno szafy.
-Nie chcę już jej nigdy oglądać. - rzekła nakładając piżamę w postaci dresów.
Położyła się do łóżka nakrywając po czubek głowy. Jednak sen jak na złość nie chciał przyjść. W jej ciele panowała zbyt duża dawka adrenaliny. Wyszła więc z swojej twierdzy i otworzyła na oścież drzwi balkonowe.
-Romeo mój, wybaw mnie z tego złego snu. - wyszeptała wiatrowi, który poniósł jej wytchnienie chen daleko.
Jednak nie widziała że po jej osiedlu miotał się pewien chłopak, który także szukał swej Julii.
Toramaru wyszedł kilka chwil po czynie swego przyjaciela. Wiedział jedno, nie pozwoli by jego miłość odeszła. Co to to nie. I żaden Axel mu w tym nie przeszkodzi. Nie do końca wiedział, które okno mogło należeć do niej. Musiał więc zaryzykować. Czego się nie robi dla jedynej miłości w swoim życiu. Podszedł najbliższej jak się da. Musiał uważać by nikt nie uznał go za porywacza ani złodzieja. Niezła by się afera zrobiła z tego. Z jednym z okien paliło się światło, więc je sobie od razu odpuścił. Wiedział, że w nim od zawsze urzęduje Axel. Czemu przedtem nie zapamiętał planu domu? Teraz było by mu łatwiej ją odnaleźć. Przenikał teren ścianę budynku pod osłoną nocy. Jak się cieszył, że miał na sobie czarny kostium który zlewał się z ciemnością nocy. Dotarł pod pierwsze, najbliższe okiennice.
-Ejj... Pst...... - rzucił kilkoma kamykami w szybę.
-Kto tam!
-,,Pomyłka." - pomyślał, skulając się w środku.
To była pani Waru. Gospodyni w domu. Zajmowała się nim lecz według niego była głównie by pilnować Julii gdy Axela nie było w domu. Błagam, w którym wieku żyjemy? On i Jude zachowują się jak żywcem wyjęci z średniowiecza. Mógł się założyć, że w tamtej epoce czuli by się jak w domu. Schylił się aż do pozycji kucącej pod oknem by nie mogła go zauważyć. Na szczęście gdy nastawała noc była ślepa. Może tylko jej się zda, że coś słyszała i  zaraz pójdzie spać? Inaczej nici z planu spotkania z Yuuką. Niespodziewanie usłyszał dziwny chlust. O nie! Był dosłownie cały mokry. Co odbiło tej kobiecie! Pachniał cały cytryną. Zapewne wylała na niego lemoniadę. Jak się teraz klei. Jednak gdy zamknęła okno poczuł ulgę. Nadal skradając się, schylony maksymalnie dotarł pod balkon na pierwszym piętrze. Wziął do ręki pierwszy lepszy kamyk i rzucił w okno próbując ją wybawić. Skąd wiedział, że tym razem dobrze trafił. Pamiętał jak kiedyś mu napisała, że codziennie budzi ją wschodzące słońce. Więc jej pokój musiał być z tej strony.
-Yuuka.... - szeptał najciszej jak się da i jednocześnie lekko głośno by go usłyszała i nie uznała, że to przysłyszenia.
Rzucał tak kamyki nadal aż drzwi balkonowe się otworzyły.
-Julia.....
-Austin....... Co ty tu robisz?
-Przyszedłem do ciebie moja księżniczko. Żaden smok mi ciebie nie odbierze.
-Nie żartuj sobie. Idź stąd. Proszę. Zanim Axel......
-Nie interesuje mnie on. Wiesz że cię kocham. Zrobię dla ciebie wszystko. Nie zniszczy on tego uczucia które do ciebie czuje.
Na te słowa dziewczynie zmiękły kolana. Jeszcze nigdy żaden chłopak nie chciał lub za bardzo się bał jej brata by mu się przeciwstawić. A oto przybył jej rycerz w lśniącej zbroi by w końcu uwolnić ją z zamkniętej wieży.
-Mój Romeo. - i uśmiechnęła się szeroko.
Dopiero teraz zauważył jak jej rozpuszczone włosy delikatnie okalają jej zapłakaną twarz. Nie daruje tego Blazeowi.
-Moja Julia. - i również się uśmiechnął. - Powiedz mi czy pani Waru jest jakaś walnięta?
-Czy ty pachniesz cytryną?
-Owszem.
Niespodziewanie zaczęła się śmiać.
-Chyba padłeś ofiarą jej podstępu. Pewnie cię usłyszała i by zobaczyć czy na prawdę ktoś tam jest wylała co pierwsze miała pod ręką.
-Ale to zabawne.
-O nie! Skoro pani Waru to zrobiła...... O nie! Prędko musisz stąd uciekać.
-Co? Niby czemu?
-Yuuka! - ktoś mocno walił do jej zamkniętych drzwi. - Otwórz w tej chwili.
-Uciekaj stąd. Nie może cię zobaczyć. Zaraz tu wparaduje. Ta wstrętna kobieta poszła poskarżyć się mojemu bratu. Uciekaj! Błagam cię. - znów zaczęła płakać.
-Dobrze pójdę. Lecz obiecaj mi....... Że spotkasz się ze mną dziś o pierwszej w lodziarni Inazumy. Zgoda?
-Julia! Otwieraj te drzwi inaczej je wyważę!
-To jak bę.......?
-Zgoda! Idź! Uciekaj! Błagam cię!
-Do zobaczenia w takim razie za kila godzin moja pani. - skłonił się i zniknął z podwórka Blazów tak jak się pojawił pod osłoną nocy.
Yuuka zamknęła drzwi balkonowe i otworzyła zamknięte drzwi.
-On tu był?!
-Nie wiem o kogo ci chodzi onii-chan.
-Wiesz doskonale.
-Nie wiem. Obudziłeś mnie. Wparadowujesz jak nie wiem co i jeszcze ta szopka podczas przyjęcia. Jestem na ciebie mega wściekła!!! - zatrzasnęła mu drzwi przed nosem i znów zamknęła je na klucz.
Nałożyła na głowe kaptur od bluzy i zakryła się jeszcze dodatkowo kołdrą. Jednak dopiero rockowa muzyka z mp3 uciszyła krzyki Axela. Gdy zasynała przypomniał jej się Austin. Nie mogła się doczekać ich spotkania.
I od tamtej pory - to znaczy pory spotkania w lodziarni - zaczął się ich związek i to potajemny.


niedziela, 17 kwietnia 2016

One shot - Yuuka x Toramaru

Na życzenie :)
Mam nadzieję, że się spodoba :)

To już dzisiaj. Dziś miały się odbyć pierwsze urodziny Marka jako nowego trenera. Tak się akurat zdarzyło, że za dwa dni ludzie świętują Haloween, więc tematyką zabawy u trenera będzie zabawa kostiumowa. Dla Toramaru ten dzień będzie dodatkowo ważny. Bo właśnie dziś ma się spotkać z dziewczyną, z którą przez ostatni miesiąc pisał na czacie. Nie mógł się doczekać tego spotkania. Poprawił swoją czarną maskę i wyszedł z domu. Zorro właśnie zmierza do swego celu. Gdy dotarł na miejsce wszedł do sali gimnastycznej na terenie Raimona, gdzie się odbywa całe zdarzenie. Spojrzał na zegarek. Wskazówki już za parę minut wybiją godzinę ósmą. Już za parę chwil pozna osobę, która zawładneła jego sercem i myślami. Miał jeszcze czas by pójść złożyć Markowi życzenia. Jak zwykle stał razem z Axelemk i9 Judem. Na dziś wieczór stali się dosłownie trzema muszkieterami.
-Cześć chłopaki.
-Witaj Toramaru. - przywitał się Mark.
-Wszystkiego najlepszego kapitanie. - rzekł Toramaru uśmiechając się w swój chrakterystyczny sposób.
-Dzięki Toramaru.
Wówczas usłyszał jak zegar wybija ósmą.
-Do zobaczenia później. - rzekł i zniknął w tłumie.
Poszedł prosto w umówione miejsce. Ona już czekała. Pod salą 172. Stała odwrócona do niego tyłem. Miała rozpuszczone różowe włosy a w nich gdzie niegdzie perły. W ręku trzymała czerwoną różę. Ich symbol na dzisiejszy wieczór.
-Mieli się spotkać pod płaczącą wierzbą... - zaczął mówić.
-Lecz popiół szybciej przykrył ich ciała. - dokończyła i się odwróciła.
Na twarzy miała beżową maskę a jej oczy patrzyły na niego ciemnym blaskiem.
-SzaryTor to ty?
-A ty OgnistaYu?
Wiedział już że to ta z którą pisał. Tylko oni znali swoje hasło którym się przywitali.
-Wreszcie sie spotykamy.
-Tak.
-Kim jesteś?
-Dzisiaj mam zamiar być twoją Julią. - uśmiechęła się.
-Czy my się znamy już?
-Nie sądzę mój zorro.
Na te słowa on również się uśmiechnął.
-Pójdziesz ze mną na główną salę potańczyć? - spytał udawanych tonem arystokraty.
-Z największą przyjemnością. - powiedziała kłaniając się i wówczas oboje wybuchneli śmiechem.
Ten podał jej rękę a ona przyjeła jego ramię i zaszli z powrotem na salę gdzie odbywała się cała impreza. Akurat DJ puścił kawałek zatytułowany ,,Romeo and Juliet'' zespołu Toy-box. Tańczyli w rytm muzyki kołysząc się do nut. Niespodziewanie szarowłosy zniżył swoje głowę sam nie widząc co robi. Robił to co dyktowało mu serce. Gdy już był coraz bliżej wówczas ona otworzyła zamkniętę oczy. Jakby sobie o czymś przypomniała.
-Nie.... Nie mogę. - rzekł wyrywając się z jego ramion.
-Czemu?
-Ja... nie.... mogę ci powiedzieć.
-Dlaczego? Spodziewałaś się kogoś innego?
-Nie!
-Ta cala nasza konwersacja była tylko zabawą?!
-Nie!
-To czemu?
Niespodziewanie ona zdjęła z twarzy maskę i można powiedzieć, że zabiła dla szarowłosego niezłego ćwieka.
-Yu....Yu.....Yuuka?! Yuuka Blaze?!
-Skąd mnie znasz?
-Bo to ja. - rzekł ściągając maskę. - Toramaru.
-Toramaru? - już by uciekła, gdyby chłopak w ostatniej chwili nie złapał jej dłoni.
-Prosze cię. Puść mnie.
-Nie. Nie pozwolę ci uciec.
-Dlaczego?
-Ponieważ zakochałem się w tobie!
Niedowierzala temu co slyszy.
-Mówisz poważnie?
-Tak. Jak najbardziej.
Podeszla do niego, staneła na palcach i pocałowała go. A on odwzajemnił pocałunek.
-Utsunomiya!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wówczas się od siebie oderwali.
-Axel?!!!!! - zaczeła mówić zakłopotana Yuuka.
-Podobno źle się czułaś i miałaś spędzić wieczór w domu? - spytał ironicznie podchodzą do nich najbliżej jak się da.
-Ozdrowiałam.
-Właśnie widzę. - rzekł patrząc z takim wyrazem twarzy na Toramaru, jakby chciał go zabić. - W tej chwili wracasz ze mną do domu.
-Jak to?
-Jesteś jeszcze niepełnoletnia i od śmierci ojca ja jestem twoim opiekunem. - chwycił ją mocno za ramię i już wyszli z sali.
Zaskoczony Toramaru stał jak przysłowiowy słup soli.
-O nie Blaze! Nie ze mną te numery!
I już biegł za nim.


C.D.N :D 



czwartek, 14 kwietnia 2016

sobota, 26 marca 2016

Ogłoszenie#10

Hejka :D 
Jutro wielkanoc :D i nie wiem czy jutro dorwę się do komputera mam więc dla was drodzy czytelnicy pewne życzonka :D

Oby zdrowie dopisało i jajeczko smakowało, by szyneczka nie tuczyła, atmosferka była miła, a zajączek uśmiechnięty - przyniósł wreszcie te prezenty :D

Julia : Camila gdzie byłaś?
Camila : Musiałam załatwić jedną sprawę.
Julia : Czy to coś związanego z Judem?
Camila : Może.
Julia : Camila?!
Camila : Co? Wiem jak mam na imię.

Julia : Gdzie jest twój mąż?
Camila : Zniknął.
Julia : Jak to?
Camila : Załatwiłam mu lot w jedną stronę do USA.
Julia : Co?!
Camila : Nie martw się ma :D Ma towarzystwo. Axel z nim jest :D
Julia : Co!!!!!!!! Camila!!!!!!!!!

środa, 23 marca 2016

LBA : Liebster Blog Award 2 - cd

DWIE NOTKI TEMU NAPISAŁAM, ŻE W NASTĘPNEJ DODAM KOGO NOMINUJE, GDYŻ MUSIAŁAM SIĘ NAD TYM ZASTANOWIĆ.  PO MOIM NAMYSLE OTO WYNIK :

Nominuje :
Alice G.
Vanessa
Mahumar Mihiyo
Dark_Angel

Pytania :
1. Ulubiony zespół/wykonawca?

2. Ulubiony serial?
3. Czy lubisz sport? Jak tak to jaki? 
4. Twój ulubiony napój?
5. Bez czego nie możesz żyć?
6. Twoje ulubione święto?
7. Ulubiony sportowiec? Jeśli nie masz, napisz że nie masz.
8. Czy skoczyła byś z bungee? 
9. Gdzie wolałabyś wylądować : las tropikalny vs pustynia
10. Czemu piszesz bloga?
11. Ulubiona bajka z dzieciństwa? 



wtorek, 22 marca 2016

Special 5

Nowa notka już jest :D
Do końca tego tygodnia głosujcie w ankiecie z kim chcecie następną notkę :)


************************************************************************************************

Naty jak zwykle wstała około siódmej rano, by zdążyć do szkoły. Szybko się ubrała, ogarnęła, wzięła torbę i wybiegła z domu. Nie chciała mieć znowu niemiłej rozmowy ze swoim ojcem. Trzeba mu przyznać, że ma on sokole oko i wypatrzy choćby maleńką zmianę nastroju i ciężko coś przed nim ukryć. Chociaż udało się ukryć przed nim,jej związek z Louisem. Żeby tu jeszcze była jej matka, ale ona wraca dopiero za tydzień, gdyż wyjechała jakiś tydzień temu na szkolenie. Po drodze dołączył do niej Jorge a na placu szkolnym spotkali jeszcze Mie i Aleksandra.
-Ohayo. - rzekła jak zawsze radosna brązowowłosa Mia.
-Hejka, a gdzie reszta? - spytał Jorge.
-Tu jesteśmy.
Odwrócili się i ujrzeli jeszcze idących w ich stronę Lily i Louisa. Po przywitaniu wszyscy razem weszli do szkoły. Naty poszła jeszcze do swojej szafki by wyjąć brakująca książkę, gdy wypadła z niej koperta. Nie myśląc za wiele wsadziła szybko ją do podręcznika i poszła do łazienki. Tam zaczekała aż nie będzie nikogo i ją otworzyła. Jak się okazało był to kolejny list z wyzwiskami, groźbami i nieprzyjemnymi komentarzami. Szybko wyrzuciła kartkę do kosza. Wytarła oczy z których poleciały łzy, żeby nikt nie wiedział o niczym. To nie był pierwszy raz, kiedy otrzymała coś takiego. Jednak nikomu jeszcze o tym nie mówiła, myśląc że jest to tymczasowe a to trwa już od dłuższego czasu. Każdy list przysparzał jej bólu, ale próbowała go ukryć, chodź jej ojciec zaczął się według niej czegoś się domyślać.
-Naty, wszystko dobrze? - spytała Lily wiążąc swoje rude włosy w kucyka, gdyż pierwszą lekcją był wuef.
-Tak. - odrzekła zakładając swój sportowy strój.
Wiedziała, że dopóki im mniej osób o tym wie, tym będzie mniejsze zamieszanie wokół tego. Tego samego dnia znalazła w swoim plecaku jeszcze jeden anonim, który informował że już niedługo jej życie zamieni się w koszmar. Wróciła do domu, od razu zamykając się w swoim pokoju. Padła na łóżko, przytuliła się do poduszki, włączając wcześniej muzykę, która miała zagłuszyć jej nieprzyjemne myśli. Niespodziewanie usłyszała jak ktoś wali w jej drzwi.
-Naty! Otwórz mi w tej chwili!
-,,O nie.'' - pomyślała.
Wstała, ściszyła głośność i przekręciła klucz który wisiał w dziurze.
-Coś się stało tato? - spytała.
-Nie. A u ciebie córeczko wszystko gra?
-Tak. - rzekła, nasuwając wesołą minę, chodź musiała jak zwykle udawać.
-To czemu, tak szybko uciekłaś rano?
-Śpieszyłam się.
-Aha, to chodź, obiad jest gotowy.
-No dobrze. - rzekła wychodząc z pokoju a za nią szedł jej ojciec. - ,,Czemu on zawsze musi mieć rację". - pomyślała kończąc obiad, który zjadła tylko z przymusu.
Jeszcze tego samego dnia już się nie wyszła z pokoju, co było zdecydowanym znakiem dla ojca Naty, że jego córka coś przed nim ukrywa. Z dnia na co dzień czarnowłosa dostawała coraz więcej pogróżek i anonimów co odbijało się na jej psychice. Nikt nie wiedział co się z nią stało. Zwłaszcza, że już od wielu dni nie było jej na treningach, opuszczała wiele lekcji błądząc po szkole jak zjawa, uciekając od własnych przyjaciół. Tego było już dla Axela Blaze'a za wiele. Postanowił, że w końcu dowie się o co chodzi i czemu jego dziewczynka tak się zachowuje, zwłaszcza, że opuściła się w nauce a jego żona wracała już jutro. Nie mógł zawieźć swojej ukochanej Julii. Nigdy więcej nie sprawi już, żeby jego żona cierpiała jak do tej pory gdy byli w liceum i na studiach. Nie pozwoli również na to by i jego córka cierpiała. Jeszcze tego samego wieczoru próbował skontaktować się z Mią, Jeśli ktoś już musiał o tym wiedzieć to tylko ona.
-Witaj Mia. - rzekł do słuchawki telefonu, gdyż właśnie do niej dzwonił.
-Ohayo wujku, coś się stało?
-Chodzi o Naty, zauważyłaś, że ostatnio dziwnie się zachowuje?
-No tak, próbowałam się czegoś dowiedzieć, ale mi się nie udało.
-Czyli nic nie wiesz?
-Nie. A kiedy ciocia Julia wraca?
-Dzwoniła do mnie parę minut temu i możesz przekazać mamie, że dopiero za trzy dni będzie z powrotem.
-Dobrze, ohayo wujku.
-Ohayo.
Czyli jak Mia nic nie wie, to znaczy, że Naty musiała to ukryć nawet przed własnymi przyjaciółmi. Musiał jej przyznać iż świetnie maskowała swoje prawdziwe uczucia i ciężko z niej coś wydobyć. Była zupełnie jak on gdy był jeszcze w gimnazjum. Ale skoro nie mógł nic z niej wydobyć postanowił zdobyć wiedzę w jakiś inny sposób. Wiedział iż nie powinien był tego robić, ale wszedł prosto do jej pokoju w poszukiwaniu jakiś śladów. Przekartkowywał wszelkie książki i zeszyty aż w końcu wypadła z nich jakaś kartka. Był o tyle rozłoszczony iż były to groźby i przezwiska skierowane w stronę jego córki.
-,,Czemu mi nic nie powiedziała." - pomyślał siadając na jej łóżko jednocześnie patrząc z opuszczoną głową na treść owego listu która ani trochę się nie zmieniła.
Niespodziewanie ujrzał kątem oka, że spod poduszki wystaje jakiś fioletowy notes. Wyjął go, otworzył ale natychmiast zamknął gdy zobaczył iż był to pamiętnik.
-,,Nie mogę tego zrobić. Ale muszę, tu chodzi o nią." - pomyślał i otworzył go na ostatnim wpisie, który był datowany na wczoraj.
,,Drogi Nikki,
Już nie wiem jak mam dłużej to znosić. Te wszystkie anonimy doprowadzają mnie do szału. Już nie mogę tej całej sytuacji znieść. Kto mnie tak bardzo nienawidzi? Nie rozumiem całej tej chorej sytuacji. Czemu ludzie są tacy? Kto chce mnie tak okropnie skrzywdzić? Nienawidzę tego świata, nienawidzę wszystkiego, czemu to właśnie przydarzyło się mnie!!! ''
Gdy skończył czytać, odłożył pamiętnik tam gdzie go znalazł. Nagle usłyszał jak otwierają się główne drzwi.
-Ohayo tato, już jestem! - krzyknęła.
Jednak nie spodziewała się iż zobaczy go w swoim pokoju.
-Tato? Co ty tutaj robisz?
Gdy jednak zauważyła znajomą kartkę, wiedziała iż o wszystkim on wie.
-Powiedz mi, czemu nic mi nie powiedziałaś?
-Ja..... myślałam, że to tylko tymczasowe, że w końcu to ustanie.... Ale z dnia na dzień jest coraz gorzej.
-To tak właśnie jest. Jak ktoś zaczął to trudno z tym skończyć. Ten ktoś nie przestanie bo mu na to pozwalasz.
-A co ja mogę zrobić! Jestem bezradna! Ten ktoś miał rację! Jestem dokładnie taka jak mnie opisuje.
-Nawet nie waż się tak mówić!
-Dlaczego! Przecież doskonale wiesz, że tak jest! Mówisz tylko tak dlatego że jestem twoją córką!
I już wybiegła z domu.
-Naty czekaj! - krzyknął biegnąc za nią, ale on już wsiadła na rower i odjechała nie mówiąc nic.
-Naty!
Lecz ona już mu zniknęła z oczu. Zdruzgotany usiadł na schodach i zaczął płakać. Po raz kolejny sprawił ból osobie którą tak bardzo kocha. Jednak, gdy nastał już późny wieczór a czekoladowooka nie wróciła, zaczął się martwić. Nie wiedząc gdzie się podziewa najpierw zadzwonił do Mii, lecz ta nie odbierała. Chwilę później, zadzwoniła do niego niespodziewanie Lily Sharp.
-Dzień dobry panie Blaze. Czy Naty jest w domu?
-Nie, i w tym jest problem. Pojechała gdzieś kilka godzin temu rowerem i do tej pory nie wróciła myślałem, że jest może u Mii, ale...
-Mia jest ze mną. Niestety nie ma z nami Naty.
-Rozumiem, dziękuje za informacje. Jakby się jednak pojawiła, proszę cię daj znać.
-Dobrze, do widzenia. - rzekła dziewczyna i się rozłączyła.
Axel był już teraz w totalnej rozterce. Nie wiedział co robić. Niespodziewanie zadzwonił jego telefon.
-Halo? Panie Blaze tutaj jeszcze raz Lily, przypuszczam, że wiem gdzie się mogła podziać Naty.
-Mów więc.
-Nie wiem czy mogę. Naty mnie zabije gdy się dowie, że zdradziłem jej tajemnicę.
-Lily Sharp! Mam może porozmawiać z twoim ojcem?
-Nie! Ona... Ona.... Zapewne jest u Louisa.
-U kogo?
-Louis Swift, nasz kolega z klasy i chłopak Naty.
Ta wiadomość lekko zaskoczyła blondyna. Czemu ukrywała to przed nimi?
-Gdzie go znajdę? Aha.... Dziękuje. Dobrego wieczoru Lily, pozdrów rodziców.
Axel nie czekając chwili zerwał się na nogi i podszedł pod wskazany adres. Był przekonany, że skądś go zna. Gdy się znalazł na miejscu przekonał się, że ma racje. Przecież tu przed laty mieszkał jego szkolny kolega. Zapukał pod właściwe drzwi i otworzył mu pewien niebieskowłosy mężczyzna.
-Nathan?
-Axel! Co ty tu robisz?
-Doszły mnie słuchy, że mogę tu znaleźć swoją zgubę.
-Nie rozumiem?
-Panie Swift....Ja już pó.......
-Naty.
-Ta.... Ta... Tato?
-Doszły mnie słuchy, że cię tu znajdę.
-Tak. Już idę. - za nią stał Louis.
-Dzień dobry panie Blaze.
-Witam. - uśmiechnął się chytrze. - Powiedz mi Nathan.... Spodziewałeś się takie zwrotu akcji?
-Nie Axel..... Zupełnie jak powrót do przeszłości.
-O co tu chodzi? - spytała zdezorientowana Naty.
-O nic. I co udało wam się rozgryść tajemnicę? - spytał Nathan.
-Tak. Już wiemy kto to. Już ja sobie z nią jutro porozmawiam. - rzekła Naty.
-O co tutaj chodzi? - spytał Axel.
-Rozgryźliśmy sprawę anonimów. Jutro już ta sprawa się zakończy. - wyjaśnił wszystko Louis.
-Mój ty bohaterze. - rzekła na koniec Naty i pocałowała go w policzek.
On lekko się zaczerwienił na co obaj panowie się zaśmiali.  

************************************************************************************************

Nowa notka tuż po świętach. To wy zdecydujecie o kim chcecie przeczytać :D

poniedziałek, 21 marca 2016

LBA : Liebster Blog Award 2

Zostałam nominowana przez Kendall Z  :D. Dziękuje serdecznie Nigdy wcześniej nie byłam nominowana. Przypomnę co to jest LBA: "Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."
A teraz odpowiedzi :

1. Ile masz lat ?
17

2. Ulubione zwierzątko ?

Pies

3. Czemu piszesz blog ?
Ponieważ kocham pisać <3

4. Kim chciałabyś być w przyszłości ?
archeolog lub dziennikarka

5. Masz trzy życzenia. Jak będą one brzmiały ?
pokój na świecie, by zmieniły się na dobre ludzkie serca oraz by nie było już żadnych chorób

6. Ulubiony film ?
,,Niezgodna"

7. Nienawidzisz....?
Egoizmu i obłudy

8. Czy mogłabyś oddać życie za najbliższą ci osobę ?
Tak.

9. Ulubiony kolor ?
Niebieski i fioletowy <3

10. Kiedy ci się nudzi co robisz ?
Czytam książki, piszę, rysuje, robię zdjęcia,

11. Czy byłabyś w stanie skoczyć z 12 metrów do wody ?

gdybym umiała pływać :D << szalona jestem xD >>

Dziękuje za nominacje Kendall Z :D
Nominacje i pytania w nowej notce :D 

LBA : Libster Blog Award

Zostałam nominowana przez Dark_Angel :D. Dziękuje serdecznie Nigdy wcześniej nie byłam nominowana. Przypomnę co to jest LBA:
 "Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."


A teraz pytania i odpowiedzi :

1. Ulubiony kolor?
 
Niebieski i fioletowy

2.
Zmieniłabyś coś w swoim wyglądzie? Jeśli tak to co?
Zrzuciłam bym parę kilogramów :D


3. Najukochańsza rzecz na świecie?

Moje łóżko :D

4. Ulubiony gatunek filmowy?

Fantasy, przygodowe oraz romanse.

5. Wygrałaś milion. Co robisz z kasą?
Podzieliłam by się z potrzebującymi

6. Ulubiony zespół/wykonawca?

The Fold i Linkin Park


7. Najśmieszniejsza rzecz jaką w życiu zrobiłaś?

Zamknięcie kolegów w szatni na kłódkę. 


8. Znasz bohatera anime/serialu/filmu,który jest bardzo do ciebie podobny?
Tak.

9. Najgorszy przedmiot szkolny to..?
Język francuski i angielski :( 

10. Cieszysz się,że założyłaś bloga? Czy może żałujesz?
Cieszę się i to bardzo :D

11. Zmieniłabyś coś w swoim życiu?
Tak. Lepiej bym się uczyła ;)

Nominuje :
Elz Brettely
Biały kruk
Hania 609
Ashara ''Ashars'' Tamaro
Kendall Z



Pytania :
1. Ulubiony film?
2. Twoje największe pragnienie?
3. Najbardziej ulubione miejsce?

4. Ulubiony aktor/aktorka?
5. Ulubiony przedmiot w szkole?
6. Ile masz lat?
7. Ulubiona pora roku?

8. Co byś zrobiła gdyby zostało ci ostatnie 24 godziny życia?
9. Co byś zrobiła gdybyś spotkała swojego idola/idolkę?
10. Co byś zrobiła gdybyś się znalazła w swoim ulubionym filmie?
11. Co gorsze : brak telefonu vs brak internetu?

Dziękuje za nominacje jeszcze raz :D Dark_Angel

wtorek, 8 marca 2016

Wpis#9 Ogłoszenie

Hejka :)
Zapraszam was na nowego bloga mojej przyjaciółki :D

Jestem ciekawa jak spodoba wam się jej proza :D
Oto link :
http://opowiadania-moim-zyciem.blogspot.com

środa, 2 marca 2016

Special 4

Witajcie :)
Przepraszam że aż tyle czasu mnie nie było :(

Ale mam strasznie dużo nauki :(
I w dodatku nie miałam za bardzo weny :(

Nie przedłużając.....
Nowa notka :)
Dziś opowiem wam historię rówieśniczki Lily Sharp - Mii. 


***********************************************************************************************


Mia tak jak Lily i Naty należała do szkolnego klubu piłkarskiego. Jednak jej rodzice nic o tym nie wiedzieli. Tego samego dnia, którego dziewczyna zapisała się do klubu wróciła do domu szczęśliwa i chciała o tym fakcie poinformować rodziców, lecz usłyszała, że się kłócą. Udało się jej usłyszeć, że znowu chodzi o pracę jego taty, która była ewidentnie związana z piłką nożną. Gdy już skończyli wpadła do salonu jak gdyby nic. Oni próbowali udawać, że nic się nie stało, ale było widać po ich minie i zachowaniu, że to nie przelewki. Wiedziała iż jej matka z tego powodu cierpi, gdyż słyszała jak zwierzała się wielokrotnie babci Evans. Miała ona nadzieję, że chociaż dziewczynka nie pójdzie w ślady swojego ojca. Chcą zaspokoić pragnienia i podnieść na duchu chociaż trochę swoją matkę, pewnego wieczoru, gdy przyszedł do pokoju brązowowłosej jej ojciec:
-Cześć Mia.
-Ohayo tato.
-Chcesz pograć ze mną i Dickiem?
Dick był jej młodszym bratem, ale miał totalnego fioła na punkcie piłki.
-Nie. - odrzekła odwracając wzrok, gdyż emocje kryte w oczach dały by o sobie znać.
-Dlaczego? - spytał Mark ze smutkiem w głosie.
-Ja.... po prostu.... nienawidzę piłki nożnej! - krzyknęła mu prosto w twarz.
-Mia! Dlaczego, przecież zawsze...
-Tak, tylko udawałam... Nigdy jej nie lubiłam, ale nie chciałam robić ci zawodu.
Brązowowłosy tylko spuścił głowę i wyszedł z pokoju swojej córki.
-,,Wybacz mi tato." - pomyślała, osuwając się na kolano i rozpłakała się.
Zdesperowany mężczyzna zszedł na dół i usiadł przy stole w kuchni.
-Mark, co się stało? - spytała Nelly podchodząc do męża.
-To przez Mię. Powiedziała mi... a raczej wykrzyknęła... że..... nienawidzi piłki nożnej i przez całe życie tylko udawała by mi sprawić radość. - rzekł z takim smutkiem w głosie jakby właśnie stracił wszystko.
-Jestem pewna, że nie mówiła tego poważnie. - rzekła próbując pocieszyć go, ale bez rezultatu.
-Nie uwierz mi, ale Mia zawsze mówi to co myśli, nawet jeśli to ma kogoś zranić. Mówi to co ślina na język przyniesie i nie martwi się konsekwencjami, jest.....
-Jest taka jak ty.
-Na prawdę?
-Tak, nie pamiętasz? Ty też byłeś taki w gimnazjum i nadal taki jesteś, właśnie to była z jednej rzeczy dlaczego cię pokochałam, bo byłeś sobą.
On na te słowa się uśmiechnął.
-A Mią się nie martw. Jestem pewna, że wkrótce jej przejdzie a teraz idź bo Dick czeka w ogródku.
Jednak żaden z nich nie znał aż tak bardzo dobrze Mii jak myśleli. Nastolatka patrzyła z swojego okna jak jej młodszy braciszek grał swobodnie ze swoim ojcem w piłkę.
-Tak łatwo się otrząsnął po tym co mu powiedziałam. - rzekł i zasłoniła zasłony swojego okna.
Nie mogła po prostu w to uwierzyć. Zaledwie kilka minut temu wyszedł od niej załamany a już gra sobie swobodnie z jej młodszym bratem. Była po prostu zawiedziona. Od tego momentu jej samopoczucie zmalało, ale próbowała ukryć to i często wymuszała uśmiech. Przez ciągłe myślenie o tym nie mogła się na niczym skupić. W szkole ciągle bujała w obłokach. Naty i Lily martwiły się o nią. W końcu coś niedobrego działo się z ich przyjaciółką. W dodatku Mia nawet nie przyszła na trening piłkarski po lekcjach. To był znak, że stało się coś strasznego. Jednak nastolatka nadal udawała, że wszystko gra. Jak zwykle po skończonych lekcjach nie poszła do domu, tylko włóczyła się po miasteczku. Aż zaszła nad legendarne boisko nad rzeką. Tam usiadła i przyglądała się zachodowi słońca. Kochała tą porę. Wówczas niebo przeistaczało się w przepiękny odcień czerwieni podchodzący pod pomarańcz. Był do dla niej znak, ze będzie musiała wrócić do rodzinnego gniazdka, jeśli nie chce żadnych zbędnych pytań.
-Mia Evans?
Odwróciła się i zobaczyła stojącego za sobą blondyna o brązowych oczach.
-Taaaak. Kim jesteś?
-Chodzimy do jednej klasy. Jestem Jorge.
-Tez prawda. Sorki, ale mam jakiś dzisiaj zły dzień.
-Właśnie to zauważyłem. Lecz powiem ci jedno.... Prawda.
-Co?
-Prawda jest lekarstwem na wszystko. 
-Nie rozumiem cię.
-Pomysł o tym. - i odszedł.
-Dziwny jakiś. - rzekła cicho, znów spuszczając głowę. 
Jednak zaczęła się zastanawiając nad tym co powiedział. W jego jednym prostym zdaniu było ziarenko prawdy. Postanowiła, że zrobi to i powie swoim rodzicom prawdę jak i sobie samej. Szła żwawo w kierunku swojego domu. Gdy przekroczyła próg zobaczyła widok którego się nie spodziewała. Gdy postanowiła wejść do kuchni koło jej głowy przeleciał talerz. To nie wróży nic dobrego. Jeśli jej mama zaczyna rzucać w tatę swoją najlepszą porcelaną to znak, że jest bardzo wkurzona.
-Jak ja cię nienawidzę Marku Evansie!!!
-Mamo?
-Mia!!! Nie wtrącaj się!!! Idź do siebie ja muszę coś przedyskutować coś z twoim ojcem!!!!
-Ale?
-Bez dyskusji!!!
-Tato?
-Mia... Lepiej posłuchaj się mamy.
Brunetka wypadła z kuchni, lecz mocniej otworzyła drzwi i pognała przed siebie gdzie ją nogi poniosą. Nie miała pojęcia czemu jej rodzice tak się zachowują od jakiegoś czasu. Łzy spływały po jej policzkach blokując widoczność drogi tak że się wywaliła na prostym odcinku drogi. Szybo wstała i pobiegła dalej. Jak na złość rozerwała na kolanie swoje ulubione spodnie i obdarła swoje ręce aż do krwi. Nie mając innego wyjścia poszła do domu swojej najlepszej przyjaciółki Lily. Aktualnie wiedziała, że Naty dziś gdzieś wychodziła z rodzicami. Drzwi otworzyła jej pani Sharp.
-O jejku Mia???!!! Dziecko... Co ci się stało?
-Miałam mały wypadek.
-Cześć Mia, co się....
-Jednak nie zdążyła skończyć zdania Lily, gdyż Mia już się do nie przytuliła i płakała.
-Mamo.... Może Mia zostać ze mną na noc?
-Dobrze.... Ale jej rodzice nie mają nic przeciwko.
-Jeśli dobrze wiem o co chodzi.... Jej rodzice pewnie w domu znów się pokłócili? Co tym razem Mia było?
-Talerze!
-Aż wracają wspomnienia.... Pamiętam jak rzucałam w talerzami w Juda gdy ten ...
-Co ja ci znowu zrobiłem Camila?
-Jeszcze nic kochanie. Chyba że znowu coś przeskrobałeś?
-Wybij to sobie z głowy Camila.
-No ja myślę.
-Lily idź z Mią do siebie. Przyjdę do was za parę minut.
Rudowłosa zaprowadziła brunetkę do swojej sypialni i posadziła na swoim łóżku dając jej koc w róże. Nie wiedząc czemu sen znużył zapłakaną nastolatkę.
Pół godziny później....
Na dole rozległ się dzwonek do drzwi...
Lily zbiegła na dół lecz ubiegł ją w otwieraniu wejścia frontowego jej ojciec.
-Mark??!!! Co ty tu robisz???!!!
-Ciebie mógłbym zapytać o to samo Jude. Witaj Lily... Co ty tu....??? Aaaaaa.
-Błyskotliwy jak zawsze.
-Ciebie też miło widzieć Camila.
-Rzeczywiście miło.... Ile to już lat.... Pomyślmy jakieś szesnaście?
-Dobra Camila nie musisz już po mnie jechać. Wystarczy, ze robi to Nelly.
-Słynne legendarne talerze?
-Tak skąd to wiesz?
-Czyli Mia to......? - zaczął pytać Jude.
-Moja córka.

************************************************************************************************

Przepraszam, że tyle czasu nie było notki, jeszcze raz. Ale no cóż..... Powiem krótko....... Po co Sumerowie wynaleźli szkołę?






środa, 17 lutego 2016

Special 3

Witajcie kochani już niedługo startuje z nową serią mojego opowiadania :)
Będzie jeszcze więcej przygód :)

Oraz nowe postacie :D
Dziś mam dla was coś specjalnego. 
Sprawdzicie w ów notce jak Jude sobie radzi w nowej roli :D

*********************************************************************************************************

Lily już od wielu miesiecy chodzi do Gimnazjum Raimona oraz należy do szkolnego klubu piłkarskiego. A nasza akcja zaczyna się w weekend. Rudowłosa jak zwykle wstała w weekend gdzieś około godziny siódmej by wyrobić się na trening. Już wychodziła z domu, gdy natknęła się na schodach na swojego ojca.
-Ohayo tato.
-Gdzie się wybierasz?
-Idę.... do ..... Naty.
-Do Naty?
-Tak, musimy...... zrobić projekt ...... z historii.
-Z historii?
-Tak, muszę już iść, wrócę po południu, ohayo.
-Ohayo.
-,,Coś tu nie gra." - pomyślał i nie ma mając innej opcji wszedł do środka, gdzie znalazł w kuchni żonę.
-Jude, ale mnie przestraszyłeś. - rzekła kobieta gdy mężczyzna niespodziewanie wparadował do środka.
-Przepraszam. - rzekł i poszedł do Camili całując ją w policzek.
-Gdzie poszła Lily?
-Powiedziała, że do Naty, ale czuje że coś mi tu nie pasuje.
-Dlaczego?
-Ponieważ jąkała się przy udzielaniu odpowiedzi a poza tym ma ten sam charakterystyczny ruch rąk, gdy coś ukrywa jak ja.
-Dobrze wiedzieć na przyszłość. A teraz idź zbudź Rose, bo się spóźni do Amu na przyjęcie.
On tylko przytaknął głową i poszedł na górne piętro. Jeszcze tego samego popołudnia Lily wróciła z treningu cała zmęczona i rozdrażniona.
-Kochanie co się stało? - spytała jej mama akurat schodząc po schodach.
-Nic. - odrzekła i wrzuciła głęboko do szafy swoją torbę by ją potem w tajemnicy mogła Camila wyprać. Szczerze mówiąc kobieta o wszystkim wiedziała.
Poszła do swojego pokoju a tam zastała dość dziwny widok.
-Tato! Co ty tutaj robisz!? - spytała zaskoczona, gdy zobaczyła iż jej ojciec siedział na krześle przy jej biurku i przeglądał jakąś książkę.
-Czekam tu na ciebie.
-Jestem więc o co chodzi.
-Powiedz czemu ciągle ostatnio mnie okłamujesz?
-Słucham, ale dlaczego miałam bym.....?
-Dzwoniłem dzisiaj do Naty, powiedziała mi, że o żadnym projekcie nic nie wie i że się z tobą gdzie nie umawiała. Więc słucham . - wyrzekł stając ze swoją córką twarzą w twarz.
-,,Wpadłam." - pomyślała. - To nie jest twoja sprawa tato.
-Słucham?
-Nic się nie stało. Po prostu wiedziałam iż nie puścisz mnie samej w weekend tak wcześnie na krótką wycieczkę.
-Nie rozumiem Lily co się z tobą dzieje, zmieniłaś się. - rzekł, kładąc jej rękę na ramieniu, ale ona się cofnęła.
-Nie ja się wcale nie zmieniłam. Jestem sobą, nareszcie jestem wolna. Taka jestem na prawdę. To tylko ty tato mnie nie znałeś.
-Lily...
-Tyle lat uchodzę za grzeczną i posłuszną córeczkę, ale ja już mam tego dość. Wszyscy mówią co mam robić, ale ja mam już tego dość!
-Uspokój się! Kto ci takich głupot do głowy nakładał!?
-Nikt! Ja po prostu mam w końcu odwagę mówić to co uważam za słuszne. Nigdy cię nie było kiedy cię potrzebowałam.
-Lily, to nie tak.
-A jak! - z jej oczu zaczęły już lecieć łzy. - Nigdy cię nie było gdy chciałam, żebyś był. Tyle razy udało mi się osiągnąć z czegoś dobry wynik, ale ty byłeś zbyt zajęty pracą żeby się tym razem ze mną cieszyć! To dzięki mamie się jakoś nie załamałam i dzięki cioci Celii.
-Cioci Celii? Ona o wszystkim wiedziała?
-Tak, zauważyła to znacznie wcześniej niż ty, jakieś kilka lat temu. I wiesz co? Jesteś najgorszym ojcem na świecie! Nienawidzę cię! - wykrzyknęła mu to prosto w twarz i żeby zadać mu jeszcze większy ból wykrzyczała jeszcze te słowa. - I nienawidzę piłki nożnej!
Po tym rozpłakała się na dobre i wybiegła z domu. Pędziła tak ulicami miasta aż dobiegła do centrum. Postanowiła odwiedzić Naty i tam znaleźć pomoc. Drzwi otworzyła jej mama.
-Dzień dobry ... - rzekła i pociągnęła nosem. - Czy jest Naty?
-O ludzie! Lily! Co ci się dziecko stało?!
-Nic.
-Mamo co się stało? - spytała czarnowłosa dziewczynka pokazując się na horyzoncie. - Cześć Lily, wchodź.
Gdy już się znaleźli w środku, rudowłosa, znów się rozpłakała.
-Naty, mogę dziś u ciebie nocować?
-No pewnie, zgadasz się mamo?
-Tak. - rzekła próbując uciszyć jej płacz.
I za to dziewczyna kochała przyjaciółkę, że pomoże jej bez względu na wszystko bez zadawania zbędnych pytań.Następnego ranka znów Lily wróciła do siebie, a w domu wszystko było tak jak zwykle. Jedyne co się zmieniło, to, że Jude unikał kontaktu wzrokowego z córką. Nawet się do niej ani słowem nie odezwał ani nawet ani razu nie spojrzał. Minęło kilka dni i sytuacja się nie zmieniła. Gdy pewnego wieczoru schodziła po schodach do salonu, zauważyła jak jej ojciec i matka siedziała w salonie i oglądają razem z Rose jakiś film.
-,,Nawet o mnie nie pomyśleli." - pomyślała i zawróciła.
Czuła się tu jak jakaś obca osoba. Przez całą tą sytuację pogorszyły się jej wyniki w nauce. Ale to jej nie obchodziło, tak jak kiedyś.
W swoim pokoju rozpłakała się na dobre.
-,,Jestem im niepotrzebna." - zaczęła bić się ze swoimi myślami. - ,,Ten obrazek z dołu jest tego doskonałym przykładem. To ja jestem niepotrzebnym elementem. Oni tworzą świetną rodzinę z Rose, nie ze mną i Rose. Tato praktycznie cały czas teraz jest z moją młodsza siostrą. Dla mnie nigdy taki nie był i to właśnie boli!''
W tej właśnie chwili postanowiła, że ucieknie. Nie chce rujnować ich szczęścia. Będzie im lepiej bez niej. Jedyne co wzięła ze sobą to letnią kurtkę oraz medalion, który dostała od rodziców na ostatnie urodziny. Nie chcąc zostać zauważoną, wyszła przez swoje okno i zeskoczyła na dół z pierwszego piętra. Nie czekając zaczęła biec szybciej by zostawić rodzinną ulicę jak najdalej za sobą. Niecałe pół godziny później biegu była już poza miastem. Weszła w pobliski las i tam postanowiła się zaszyć. Znalazła małą jaskinię i tam się schroniła, gdyż zaczął padać deszcz. Zmęczona zasnęła. Śnił się jej najlepszy dzień w jej życiu. Jej ósme urodziny.Wtedy cały dzień spędziła go z tatą sama a byli w wesołym miasteczku. Tylko ona i on. Następnego dnia, gdy tylko się zbudziła, nie miała siły już iść. Tam przemokła iż czuła jak przez jej ciało przechodzą dreszcze. Pod wieczór usłyszała niedaleko miejsca jej pobytu kroki. Przestraszona chciała się podnieść i uciekać, ale nie dała rady. Czekała więc na to co się stanie. Jednak nie spodziewała się nigdy tego co na chwilę nastąpi. Zobaczyła czyjąś niewyraźną sylwetkę zbliżającą się do niej.
-Lily! - usłyszała krzyk.
Gdy tajemnicza postać się do niej zbliżyła i ukucnęła w końcu zobaczyła jej twarz.
-Tato. - szepnęła w potem wykrzyczała. - Tato! - i rzuciła mu się na szyję.
-Lily, co ty tu robisz? Nie wiesz jak z mamą się martwiliśmy?
-Wiem przepraszam, przepraszam za to wszystko co ci powiedziałam, byłam po prostu zła.
-Nie, to ja muszę cię przeprosić. - rzekł patrząc córce w oczy. - Miałaś rację, za mało czasu ci poświęcałem, za mało cię znam.
-Tato!
-Ale chcę to zmienić.
-W jakim sensie?
-Zacznę poświęcać ci więcej czasu. A na początku chciałbym wiedzieć dlaczego uciekłaś?
-Ja po prostu .... zauważyłam jak siedzicie we trójkę w salonie i w tym momencie poczułam się niepotrzebna, myślałam że ... sama nie wiem już co. Zwłaszcza jak mnie tato przez te kilka dni unikałeś jak ognia. To było dla mnie przykre.
-Wiem, przepraszam cię za to córeczko, ale musiałem przemyśleć inne sprawy. A na przyszłość nie wolno ci tak myśleć! Ja z mamą bardzo ciebie kochamy, twoja siostra również. Jesteś dla niej wzorem.
-Rozumiem. Kocham cię tato. - rzekła wtulając się w niego.
-A ja ciebie. - rzekł odwzajemniając uścisk.
-Powiedz mi, mam kłopoty?
-I to jeszcze jakie. Przez miesiąc w weekendy siedzisz w domu.
-Dobrze. - cieszyła się, że ojciec jej wybaczył a trenerowi jakoś się to wytłumaczy i zrozumie.
-A tak przy okazji, gdzie byłaś w sobotę i bywasz ciągle po lekcjach? - spytał odsuwając się od córki.
-Ja... chodzę na treningi. Dołączyłam do klubu piłkarskiego.
-Lily, to cudowne, dlaczego to przede mną ukrywałaś?
-Chciałam ci o tym powiedzieć, ale byłeś zbyt zajęty a potem pokłóciłeś się z mamą i wolałam to wszystko zachować w tajemnicy.
-Proszę cię jednak byś na przyszłość była ze mną szczera i nie ukrywała niczego.
-Obiecuje. - rzekł krzyżując za sobą dwa palce.
Wiedziała, że za nic w świecie nie może się dowiedzieć o Olku
-Dobrze, a teraz chodź do domu, mama odchodzi od zmysłów a ty cała dygoczesz. Jeszcze brakuje byś się rozchorowała.

I tak Jude wraz z Lily, ramię w ramie wrócili do domu. Od tamtej pory dziewczynka cieszyła się, że nosi nazwisko Sharp.

*********************************************************************************************************

A już niedługo ruszam z początkiem całkiem nowej historii i nasi piłkarze pojawią się w nowych rolach. Jeśli jesteście ciekawi jak im w tym pójdzie i jak potoczyło się ich dalsze życie.... Zapraszam już niedługo :D




środa, 10 lutego 2016

Niezwykłe wesele



Żeby nie przeciągać zapraszam was na wesele państwa Kingów :D

************************************************************************

Żadno z nich nie mogło tej nocy spokojnie spać. Niebo było zaciemnione a świecił jedynie księżyc swym białym światem z powodu pełni. Oboje stali w oknie patrząc na migoczące gwiazdy. Za dwadzieścia godzin mieli stanąć na ślubnym kobiercu. Cóż to był za stres. Jednak Joe miał jeszcze dodatkowy powód do zmartwień. A nazywał się on Jude Sharp. To prawda, że się dogadali i pogodzili, lecz wiadomo co dla chłopaka do głowy strzeli. Nie wiedział tego na sto procent, ale tak przeczuwał. Jutro miały się ziścić jego sny i nie pozwoli by ktoś zniszczył ten dzień. Niespodziewanie za oknem zaczęły padać płatki śniegu, Znów naciąga zima. Od chwili gdy oświadczył się tej anielicy minęło równo 11 miesięcy 3 godziny 38 minut i 60 sekund.  Żartuje. Miesiące się zgadzały ale reszta? Bzdury. Sen jakoś nie mógł przykuć ich do łóżka. Skoro jutro wszystko miało się zmienić. 
Wiele godzin później....
-Ślicznie wyglądasz. - rzekła Camila.
-Dziękuje. Tak się denerwuje.
-Nie martw się Celio. Wszystko będzie dobrze. - rzekła Nelly.
-Łatwo wam mówić. Wszystko macie już za sobą.
-Ej.... To nie moja wina! - krzyknęła Camila.
-Wiem. - rzekł Celia wirując w swoim pokoju w długiej białej sukni. - Żałuje tylko, że nie ma tu Julii.
-Szkoda. Ja jej dam tak znowu wyjechać! - krzykneła Camila. - W dodatku wzięła ślub bez nas. Tak nie można!
-Camila, ja się tak zastanawiam... Jakim cudem ty się w ogóle pobrałaś z Judem, skoro tak wiele razy chciałaś go zabić? - spytała Nelly patrząc z błyskiem w oku na rudowłosą.
-To moi drodzy... Jest tajna informacja. - i wszystkie się roześmiały.
Nelly spojrzała na zegarek.
-Jeśli się nie pospieszymy będziemy spóźnione.
Zeszły po schodach i tak się wszystko rozpoczęło....
Jakiś czas później......
-Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą.
Joe się nachylił i złożył pocałunek na ustach Celii.
Nelly i Camila popłakały się ze szczęścia. Mark się uśmiechał. Tylko Jude stał jak skazany. Ale próbował maskować ten nieposkromiony mord w oczach.
Gdy wyszli z kaplicy Joseph wziął Celię na ręce.
-Co ty robisz? - szepnęła mu do ucha.
-Teraz nikt mi cię już nie odbierze pani Celio King.
I oboje się zaśmiali.
-Nie chcę wam przeszkadzać, ale Jude się na wam patrzy. - za ich plecami stała niewysoka dziewczyna o niebieskich włosach a nazywała się Carii Desaur.
-Dziękuje za ostrzeżenie, ale dzisiaj chcę udawać, że go tu nie ma. - rzekł Joe szczerząc zęby.
-Oh King.... Żebyś tylko się nie przeliczył z moim kuzynem.
-Oh Desaur.... Zachowaj swoje uwagi dla siebie.
-Joe!
-Już jestem grzeczny skarbie.
Jakiś czas później.....
Camila siedziała blisko Jude pilnując go cały czas by nie zrobił panu młodemu jakiegoś głupstwa. Lecz powiedźcie mi, co to za wesele bez żadnego skandalu i dla Juda coś zaczyna w głowie świecić.
-,,Może to najlepszy czas by mu powiedzieć." - myślała Camila patrząc na swojego męża ukratkiem.
Był grudzień a są małżeństwem już z pięciomiesięcznym stażem. Jak na nich beż żadnej kłótni to strasznie duży okres.
-,,Tylko jestem ciekawa jak na to zareaguje."
-Gdzie jest Mark? - spytał niespodziewanie dredowłosy.
-Poszedł już z Nelly do domu. Nie najlepiej się czuła.
-Coś jej jest?
-Przecież jest w szóstym miesiącu ciąży idioto!!!
Kilka chwil ciszy...
-Masz jakieś wiadomości od Silvii?
-Nie. Udało mi się tylko pogadać z Erickiem. Silvia nie może nadal się pozbierać po śmierci swojej córeczki Valeri. Miała tylko trzy miesiące. Zamknęła się w sobie. Erick się martwi jej stanem. - a po policzku popłynęły jej łzy.
Sharp nic nie mówiąc przytulił ją mocno.
-Jude?
-Nic nie mów.
Kilka minut później...
Carii miała dosyć tej duchoty w środku i poszła się przewietrzyć i wyszła na taras. Z ciekawości spojrzała na dół a tam niecodzienny widok chociaż trochę dziwny.
Jude i Joe siedzieli razem za ławeczce a pomiędzy nimi stała butelka wódki.
-Wow. Coś się musi za tym kryć. Co ty kuzynku kombinujesz. - rzekła do siebie.
-Carii.
-Camila! Wystraszyłaś mnie!
-Co takiego ciekawego zobaczyłaś na dole?
-Sama spójrz bo nie uwierzysz mi na słowo.
Rudowłosa spojrzała i aż zaniemówiła z wrażenia.
-To sen, czy jawa?
-Raczej rzeczywistość.
-Idę na dół. On coś kombinuje! Wiem to!
Gdy zeszła na dół zobaczyła coś czego wolała nie widzieć.
-Sharp! Liczę do trzech i masz odejść od Kinga na pięć kroków!
-O co ci chodzi?
-O to, że chcesz zrobić powtórkę z sylwestra.
-Jakie sylwestra? - spytała Carii.
-Później ci opowiem. Rób co ci mówię Jude!
-Dobrze. Już widzisz. Odchodzę. A ty Joe wracaj do środka. Jeśli nie chcesz mieć powtórki z rozrywki.
King posłuchał rudowłosej i już go nie było.
-Przestań z tym Kingiem, Sharp! Co ci strzeliło do głowy.
-Nie wiem o co ci chodzi. Tylko rozmawialiśmy.
-A ta butelka już tu leżała jak tu przyszliście.
-No pewnie.
Niespodziewanie Camila wzięła butelkę czystego alkoholu i rozwaliła ją na murze.
-Czemu to zrobiłaś?
-Jesteś taki nieodpowiedzialny! Taki głupi! Taki niemyślący! Ignoranta!.......
Dalej by mu wymieniała, gdyby nie uciszył jej pocałunkiem.
-Co ty robisz?
-Przepraszam cię.
-Przeprosiny nie przyjęte. - i puściła mu oczko.
Carii chciała im dać trochę prywatności temu wróciła do sali.
-Co mam zrobić byś w końcu przestała się na mnie gniewać.
-Pomyślmy.... Padnij na kolana i masz wyrecytować inwokacje z Pana Tadeusza.
-Eeeee.....????
-Tą z książki którą podarowała ci Julia rok temu na gwiazdkę.
-Mówisz poważnie?!!!!!
-A czy wyglądam jakbym żartowała????
Chłopak nie miał wielkiego wyboru. Padł na kolana i zaczął mówić :
-Litwo, ojczyzno moja...
Lecz przerwał mu niekontrolowany śmiech dziewczyny.
-Aleś ty jesteś poważny. Nawet Julia nie potrafi tego powiedzieć do końca w oryginale. Ha ha ha.
-Ty podła ruda wiedźmo!
-Wypraszam to sobie.
-Jesteś podłą intrygantką.
-Dziękuje za komplement. - i wyszczerzyła zęby.
Już miała odejść, lecz sobie o czymś przypomniała.
-Jude! Mam dla ciebie ważną nowinę!
-Jaką?
Odeszła na wiele kroków i z schodów prowadzących na taras krzyknęła:
-Będziesz ojcem!!!

************************************************************************


Oto ostatnia część cyklu Love vs friends 2. Już za tydzień wrócę z kontynuacją tej całej sagi. Będzie jeszcze bardziej gorąco. Starzy bohaterowie znów powrócą. A już w niedzielę, specjał walentynkowy :) Nie możecie go przegapić :D

sobota, 6 lutego 2016

Love vs friends 2 cz. VIII

Hejka :)
Jutro kończą mi się ferie :(
Więc postanowiłam zakończyć te dwa tygodnie wolności wcześniejszą notką.

Żeby nie przeciągać, zapraszam na to co obiecałam w poprzedniej notce.

*********************************************************************************************************

Camila siedzi na krześle w kuchni jak na gwoździach. Swe spojrzenie ma skierowane na drzwi, które są dla niej drogą do piekła. Dlaczego? Otóż kilka godzin temu zamknęła za nimi swojego narzeczonego Juda Sharpa. Co ją do tego podkusiło? Nie miała zielonego pojęcia. Zrobiła to chyba ze strachu, gdyż parę godzin temu wróciła z ameryki. Teraz pilnowała tych drzwi do piwnicy by tylko ich nie wyważył. Niespodziewanie zadzwonił ponownie jej telefon. Jakiś czas temu gadała z Julią. A teraz kogo licho niesie.
-Halo?!
-Cześć Camila.
-Hej Celia. Po co dzwonisz?
-Właśnie wróciłam do Japonii jakieś dwa dni temu. Jesteś może w domu?
-Tak!
-Czemu jesteś tak zdenerwowana?
-Bez powodu.
-Jest może u ciebie Jude? Od ponad 24 h próbuje się do niego dodzwonić, lecz on milczy.
-Ja..... Nie wiem.
-Camila? Ty coś wiesz?!
-Jest u mnie.....
-Wiedziałam!
-.... w piwnicy.
-Jak to? Co on tam robi?
-Zamknęłam go tam.
-Camila? Nie miałaś lepszego pomysłu?
-Nie. To było instynktownie i wręcz natychmiastowe.
-Nie wyważył jeszcze drzwi?
-Nie. Wybrałam specjalnie mocniejszej produkcji i aby się stamtąd oknem nie wydostał.
-Nie ma przy sobie telefonu?
-Leży u mnie w salonie... Zaczekaj chwilkę... Jest może z tobą Joe?
-Jeeeeest..... Co ty znów wykombinowałaś?
-Sposób. I powiem ci jedno, albo się pozabijają albo się pogodzą.
-Chyba nie chcesz?
-Chcę. - rzekła i uśmiechnęła się chytrze przez telefon.
-Camila... ty chyba jesteś jakąś królową wredoty.
-Wiem o tym. Twój brat mówi mi o tym non stop. Wpadaj razem z Joe. Dzisiaj rozstrzygnie się ta cała sprawa.
-Zaczynam się ciebie bać.
-I słusznie.
Kilka minut po skończonej rozmowie.
-Ej... skarbie.
-Tak Celio. - rzekł Joseph wychodząc z kuchni do swojej narzeczonej znajdującej się w salonie.
-Nasz cel jest w domu panny Menior.
-Jesteś pewna, że to dobry pomysł?
-A kiedy chcesz to zrobić?
-Co powiesz na.... nigdy?
-I własnego brata mam na wesele nie zaprosić.
-Nie było by wówczas żadnego skandalu.
-Joseph!!!!
-Już dobrze. Zrobię to, ale tylko dla ciebie. Pamiętaj, że jak umrę zajmij się moją kotką Mini.
-Ty nie masz kota!
-Racja.
Grafitowłosa strzeliła się w czoło.
-No już kochanie. Idziemy?
-Tak.
Na dodanie otuchy dla bruneta pocałowała go w policzek.
-Nie dasz mi jeszcze jednego buziaka skarbie?
-Jeśli wykonasz misję dam ci go później.
Pół godziny później....
-Camila! Już jestem!
-Celia! Joe! Jak miło was widzieć.
-No to jak. Opowiesz nam o swojej małej przygodzie? - spytał King zdejmując kurtkę i wieszając ją na wieszaku.
-Tak. Tylko musisz mi pomóc.  - rzekła i pociągnęła go rudowłosa w głębie mieszkania.
-Coś się stało?
-Z piwnicy wychodzą podejrzane dźwięki, mógłbyś to sprawdzić?
-Nie mów, że się boisz?
-Idź i nie gadaj.
-Spokojnieeeeee. - rzekł gdy  ta siłą go wepchnęła do piwnicy i znów zamknęła je na klucz.
Gdy King zszedł po schodach...
-Sharp! Co ty tu robisz?
-Siedzę, nie widać!
-Widzę, ale czemu tu?
-Ta ruda wiedźma mnie tu trzyma od wczorajszego wieczora.
-Dałeś się Jude zamknąć tu swojej narzeczonej?
-A ty co? Na ochotnika  tu zszedłeś?!
-Nie wyżywaj się na mnie Sharp. Nic ci złego nie zrobiłem!
Niespodziewanie po kilku minutach ciszy dzwoni telefon Josepha.
-Celia!Co się tu dzieje?!
-Daj na głośnomówiący kochanie.
Tak jak mówiła tak zrobił.
-Sprawa jest prosta, albo po naszym powrocie wyjdziecie pogodzeni albo się pozabijacie.
-Siostrzyczko, czy ty czasem nie przeginasz?
-Nie. I chcę żebyś zatańczył ze mną na moim weselu. Bez odbioru. - i się rozłączyła.
Brunet spojrzał z przerażeniem w stronę przyszłego szwagra.
-King! Czy ja się przypadkiem nie przesłyszałem?
-Sharp... Ja.....Mogę wszystko wyjaśnić!
-No ja myślę. Masz pięć minut i ani sekundy dłużej.
Pół godziny później.
-Jak myślisz o której wrócą?
-Nie wiem. Ale wiem, że uduszę to moją ruda wredotę.
-Uwierz mi chętnie ci pomogę.
Niespodziewanie drzwi się otworzyły, lecz nie stała w nich ani Celia ani Camila.
-Witajcie. - rzekła uśmiechnięta Julia a koło niej stał rozbawiony tą całą chorą sytuacją Axel.
-Gdzie one są? - spytał Jude.
-Zobaczycie się gdy odpadną wszelkie złe emocje.
-Julia, lubię cię lecz jak dla odmiany gadaj po ludzku. - rzekł Joe.
-Zobaczycie je dopiero gdy przestaniecie się na nie gniewać za to, że chciały was pogodzić.
-Czyli, że wiesz gdzie one są.... - zaczął Joe.
-Ale nam nie powiesz.
-Hai.
Sharp i King wyszli w końcu z piwnicy i udali się na długi spacer w końcu pogodzeni.
-Chyba ta sytuacja w piwnicy na coś się przydała. - rzekł Axel.
-Na to wygląda.
-O czym chciałaś ze mną porozmawiać zanim wyszliśmy z domu?
-No... bo... widzisz Axel. Ja.... dostałam nową pracę.
-To świetnie. Gratulację.
-Ale...
-Jakie Ale?
-Muszę się przenieść do Tokio.
-Co?!

********************************************************************************************************

Przepraszam, ze tym razem tak krótko, lecz następne notki będą jeszcze dłuższe. Otóż w następnej notce świętujemy ślub i wesele Celii i Josepha oraz przyjazd zagubionej kuzynki Juda i Celii - Carii Desaur jak zarówno jej druhny. Mam nadzieję że niespodzianka się spodoba. Będzie się działo :D







wtorek, 2 lutego 2016

Love vs friends 2 cz. VII

Zaskoczyłam was?
Mam taką nadzieję. 
Nie miałam co robić i napisałam oraz wstawiam nową notkę trochę wcześniej niż się spodziewałam :D 
Miłej lektury :D

********************************************************************************************************

Od czasu ich przyjazdu do Ameryki minął jakiś tydzień. W ogóle nie kontaktowały się z Japonią. Bo po co. Przecież nie były same. Ten czas wolny spędziły miło w wspólnym gronie razem z Silvią. Jednak co dobre nic nie trwa wiecznie. Wiedziały, że muszą wrócić i raczej gorące powitanie ich nie czeka. Ale cóż, warto było dla tych miło spędzonych chwil w spólnym babskim gronie. Ostatecznie pożegnały się już z Silvią Eagle i udały się w podróż powrotną do domu. Julia w końcu gdy wylądowały już w Japonii włączyła swój telefon by przejrzeć spis połączeń z całego tygodnia:
Axel B. (123) nieodebrane
Jude S. (108) nieodebrane 
Mark E. (115) nieodebrane
Celia H. (150) nieodebrane
Joe K. (59) nieodebrane 
Yuuka (68) nieodebrane
-,,Wow." - pomyślała łapiąc się za głowę.
-I co teraz? - spytała Camila gdy stały przed budynkiem lotniska.
-No właśnie nie wiem. Musimy coś zrobić. Inaczej pożrą nas żywcem gdy tylko wrócimy do domu. - rzekła Julia. 
-Chyba musimy przełknąć to. Chyba gorzej już być raczej nie może. Spotkajmy się może jutro by osłodzić sobie ich krytykę. - zaproponowała Nelly.
-Okej. To do zobaczenia. - rzuciła na pożegnanie Camila i poszła w swoją stronę.
Kilka minut później....
Nelly wyjęła klucze i przekręciła zamek. Weszły do środka lecz nigdzie nie paliło się światło i było zdecydowanie za cicho. Niespodziewanie w kuchni zapaliło się światło. Na przywitanie wyszedł im Mark. Widać było, że był bardzo przybity.
-Mark... - zaczęła Nelly.
On niespodziewanie podszedł do swojej żony i przytulił ją. 
-Mark...
-Nelly... Nawet nie wiesz jak się martwiłem. - wyszeptał jej tuląc ją jeszcze mocniej.
Julia patrzyła na to wszystko z wesołym wzrokiem. 
-Proszę cię. Nie rób czegoś takiego więcej.
-Obiecuje. 
Czarnowłosa wiedziała, że musi im dać chwilę samotności temu się wycofała na zewnątrz. Ostatnie co widziała to jak mąż całował swą żonę. Postanowiła, że jeszcze teraz ona musi pójść kogo odwiedzić. Szła ulicami skręcając w coraz to nowe zakręty. W końcu stanęła przed tymi drzwiami i zapukała. Gdy usłyszała jak klucz się w drzwiach przekręca czekała na w pewien wyrok wydany z jego strony.
-Witaj. - wyrzekła gdy ten stanął w progu. 
Wielkie było jego zaskoczenie.
-Julia?
-Cześć Axel. Mogę wejść?
Przepuścił ją a ona weszła do środka. Szczerze mówiąc nie wiedziała jakiego tonu się po nim spodziewać.
-Axel... - zaczęła mówić odwrócona do niego plecami.
-Jak dawno...
-Jakąś godzinę temu.
Nie dała rady spojrzeć mu w oczy i zobaczyć jego emocji. Niespodziewanie ten stanął przed nią i złapał ją za ramiona.
-Proszę, spójrz mi w oczy.
Ona podniosła głowę i zobaczyła te smutne spojrzenie, przez które aż się serce kraje.
-Proszę cię. Nie znikaj tak nigdy więcej. - i już tonęli w uścisku.
-Obiecuje.
-Nawet nie wiesz jak się o was martwiliśmy. Gdy zadzwoniłem do Marka i powiedział mi, że wszystkie trzy zniknęłyście o mało nie wyszedłem z siebie.
-Nie sądziłam, że się tak da. Zawsze jesteś spokojny i w pewien sposób opanowany.
-Tak. Ale lepiej nigdy mnie na prawdę nie denerwować.
-Zapamiętam to.
-Julio? - spytał odsuwając się od niej.
-Tak?
-Idź proszę cię usiądź w salonie i poczekaj. Muszę coś załatwić szybko.
-Okey.
Wykorzystując sytuację wyjęła telefon i zadzwoniła do Camili.
-Hej Camila.
-Cześć Julka.
-Rozmawiałaś już z Judem.
-Tak nie do końca.
-Nie rozumiem. Jak to, nie do końca?!
-No bo... Ja jakby wrzuciłam go do piwnicy...
-Gdzie go wrzuciłaś!!!???
-Właściwie to go tam zapędziłam udając, że słyszę podejrzane dźwięki. Zamknęłam drzwi na klucz.
-Camila? Przecież on cię zamorduje jak z stamtąd wyjdzie.
-O nie! To moja działka. W dodatku lepiej żeby na razie się nie dowiedział o tym co Celia i Joe chcą zrobić.
-A masz na myśli to?
-Powiem ci jak nie zabija na miejscu Kinga zemści się na nim okrutnie w niedalekiej przyszłości.
-Idealnie Camilka się dobraliście. Macie takie same charaktery.
-Co? Nie porównuj mnie z tym łosiem. Muszę kończyć nie mogę pozwolić by w jakiś sposób wyważył te drzwi.
-Cześć? - lecz rudowłosa już się rozłączyła.
Niespodziewanie zadzwonił Axel.
-Wiesz może czemu nie mogę dodzwonić się do Juda?
-Eeee....Nie.
-Na pewno?
-Skąd mam to wiedzieć.
-Dobra muszę to zrobić bez tego.
-O czym ty mówisz?
-Julia muszę cię o coś spytać.
-Słucham?
-Powiedz. Czy ty mnie kochasz?
-Ja... Tak.
-Czy jesteś tego pewna?
-Tak. Niczego jeszcze w życiu nie byłam tego pewna.
Niespodziewanie chłopak padł na kolana przed dziewczyną, która siedziała na kanapie.
-Julio Dankiewicz... Czy zechcesz spędzić ze mną resztę życia? Jeśli tak, proszę cię wyjdź za mnie.
Czarnowłosa była w wielkim szoku, nie tego się po swoim powrocie spodziewała.
-Więc jaka jest twoja odpowiedź?
Wtedy ona niespodziewanie osunęła się na kolana i była już przy nim.
-Niech to będzie dla ciebie odpowiedzią. - rzekła i go pocałowała.
To był pocałunek prawdziwej miłości i nic nie mogło tego zmienić.
-Proszę cię Julio, muszę tą odpowiedź usłyszeć z twoich ust.
-Tak. Zgadzam się mój Romeo.
I oboje się zaśmiali.
-Wybacz, że jest bez pierścionka ale niestety ma go szanowny pan Sharp, który milczy jak zaklęty.
-Co on u niego robi?
-Pamiętasz to jak niespodziewanie wyjechałem z Judem i Markiem z miasta?
-Tak.
-Poprosiłem ich o pomoc. Temu nie było naszej trójki. Zostawiłem go i Sharpa by mieć pewność, że jakby przez przypadek do mnie przyjdziesz to go nie znajdziesz.
-Axel... Nie musisz przepraszać. Cieszę się, że będę mogła żyć z człowiekiem którego kocham tyle lat.
-Nadal mnie kochałaś nawet gdy opuściłaś Japonię?
-Tak. Nikt nie potrafił zaleczyć tej pustki w moim sercu. Próbowałam, lecz to nie dało żadnych rezultatów. W każdym chłopaku chciałam widzieć tylko ciebie.
-Już dość późno.
-Muszę wracać.
-Przyjdziesz jutro do Raimona?
-Owszem. Muszę porozmawiać z Celią.
Już miała wyjść, lecz sobie o czymś przypomniała.
-Axel?
-Hm..?
-Powiedz mi co z Yuuką?
-A co ma być?
-Wiesz o co mi chodzi.
-Nie martw się. Nic nie zrobiłem w tej sprawie. Jest jak na razie szczęśliwa z Toramaru.
-Jestem pod wrażeniem. Zmieniasz się.
-Dla ciebie.
Dała mu na pożegnanie całusa w policzek i poszła w kierunku domu.

*********************************************************************************************************

Już niedługo kolejna notka a w niej :
Joe wchodzi do jaskini lwa, to znaczy jest zmuszony spędzić jeden dzień z Judem? Dlaczego i co z tego wyniknie? By się tego dowiedzieć musicie troszeczkę poczekać :D