Nowa notka już jest :D
Do końca tego tygodnia głosujcie w ankiecie z kim chcecie następną notkę :)
************************************************************************************************
Naty jak zwykle wstała około siódmej rano, by zdążyć do szkoły. Szybko się ubrała, ogarnęła, wzięła torbę i wybiegła z domu. Nie chciała mieć znowu niemiłej rozmowy ze swoim ojcem. Trzeba mu przyznać, że ma on sokole oko i wypatrzy choćby maleńką zmianę nastroju i ciężko coś przed nim ukryć. Chociaż udało się ukryć przed nim,jej związek z Louisem. Żeby tu jeszcze była jej matka, ale ona wraca dopiero za tydzień, gdyż wyjechała jakiś tydzień temu na szkolenie. Po drodze dołączył do niej Jorge a na placu szkolnym spotkali jeszcze Mie i Aleksandra.
Do końca tego tygodnia głosujcie w ankiecie z kim chcecie następną notkę :)
************************************************************************************************
Naty jak zwykle wstała około siódmej rano, by zdążyć do szkoły. Szybko się ubrała, ogarnęła, wzięła torbę i wybiegła z domu. Nie chciała mieć znowu niemiłej rozmowy ze swoim ojcem. Trzeba mu przyznać, że ma on sokole oko i wypatrzy choćby maleńką zmianę nastroju i ciężko coś przed nim ukryć. Chociaż udało się ukryć przed nim,jej związek z Louisem. Żeby tu jeszcze była jej matka, ale ona wraca dopiero za tydzień, gdyż wyjechała jakiś tydzień temu na szkolenie. Po drodze dołączył do niej Jorge a na placu szkolnym spotkali jeszcze Mie i Aleksandra.
-Ohayo. - rzekła jak zawsze radosna
brązowowłosa Mia.
-Hejka, a gdzie reszta? - spytał
Jorge.
-Tu jesteśmy.
Odwrócili się i ujrzeli jeszcze
idących w ich stronę Lily i Louisa. Po przywitaniu wszyscy razem
weszli do szkoły. Naty poszła jeszcze do swojej szafki by wyjąć
brakująca książkę, gdy wypadła z niej koperta. Nie myśląc za
wiele wsadziła szybko ją do podręcznika i poszła do łazienki.
Tam zaczekała aż nie będzie nikogo i ją otworzyła. Jak się
okazało był to kolejny list z wyzwiskami, groźbami i
nieprzyjemnymi komentarzami. Szybko wyrzuciła kartkę do kosza.
Wytarła oczy z których poleciały łzy, żeby nikt nie wiedział o
niczym. To nie był pierwszy raz, kiedy otrzymała coś takiego.
Jednak nikomu jeszcze o tym nie mówiła, myśląc że jest to
tymczasowe a to trwa już od dłuższego czasu. Każdy list
przysparzał jej bólu, ale próbowała go ukryć, chodź jej ojciec
zaczął się według niej czegoś się domyślać.
-Naty, wszystko dobrze? - spytała Lily
wiążąc swoje rude włosy w kucyka, gdyż pierwszą lekcją był
wuef.
-Tak. - odrzekła zakładając swój
sportowy strój.
Wiedziała, że dopóki im mniej osób
o tym wie, tym będzie mniejsze zamieszanie wokół tego. Tego samego
dnia znalazła w swoim plecaku jeszcze jeden anonim, który
informował że już niedługo jej życie zamieni się w koszmar.
Wróciła do domu, od razu zamykając się w swoim pokoju. Padła na
łóżko, przytuliła się do poduszki, włączając wcześniej
muzykę, która miała zagłuszyć jej nieprzyjemne myśli.
Niespodziewanie usłyszała jak ktoś wali w jej drzwi.
-Naty! Otwórz mi w tej chwili!
-,,O nie.'' - pomyślała.
Wstała, ściszyła głośność i
przekręciła klucz który wisiał w dziurze.
-Coś się stało tato? - spytała.
-Nie. A u ciebie córeczko wszystko
gra?
-Tak. - rzekła, nasuwając wesołą
minę, chodź musiała jak zwykle udawać.
-To czemu, tak szybko uciekłaś rano?
-Śpieszyłam się.
-Aha, to chodź, obiad jest gotowy.
-No dobrze. - rzekła wychodząc z
pokoju a za nią szedł jej ojciec. - ,,Czemu on zawsze musi mieć
rację". - pomyślała kończąc obiad, który zjadła tylko z
przymusu.
Jeszcze tego samego dnia już się nie
wyszła z pokoju, co było zdecydowanym znakiem dla ojca Naty, że
jego córka coś przed nim ukrywa. Z dnia na co dzień czarnowłosa
dostawała coraz więcej pogróżek i anonimów co odbijało się na
jej psychice. Nikt nie wiedział co się z nią stało. Zwłaszcza, że
już od wielu dni nie było jej na treningach, opuszczała wiele
lekcji błądząc po szkole jak zjawa, uciekając od własnych
przyjaciół. Tego było już dla Axela Blaze'a za wiele. Postanowił,
że w końcu dowie się o co chodzi i czemu jego dziewczynka tak się
zachowuje, zwłaszcza, że opuściła się w nauce a jego żona
wracała już jutro. Nie mógł zawieźć swojej ukochanej Julii.
Nigdy więcej nie sprawi już, żeby jego żona cierpiała jak do tej
pory gdy byli w liceum i na studiach. Nie pozwoli również na to by
i jego córka cierpiała. Jeszcze tego samego wieczoru próbował
skontaktować się z Mią, Jeśli ktoś już musiał o tym wiedzieć
to tylko ona.
-Witaj Mia. - rzekł do słuchawki
telefonu, gdyż właśnie do niej dzwonił.
-Ohayo wujku, coś się stało?
-Chodzi o Naty, zauważyłaś, że
ostatnio dziwnie się zachowuje?
-No tak, próbowałam się czegoś
dowiedzieć, ale mi się nie udało.
-Czyli nic nie wiesz?
-Nie. A kiedy ciocia Julia wraca?
-Dzwoniła do mnie parę minut temu i
możesz przekazać mamie, że dopiero za trzy dni będzie z powrotem.
-Dobrze, ohayo wujku.
-Ohayo.
Czyli jak Mia nic nie wie, to znaczy,
że Naty musiała to ukryć nawet przed własnymi przyjaciółmi.
Musiał jej przyznać iż świetnie maskowała swoje prawdziwe
uczucia i ciężko z niej coś wydobyć. Była zupełnie jak on gdy
był jeszcze w gimnazjum. Ale skoro nie mógł nic z niej wydobyć
postanowił zdobyć wiedzę w jakiś inny sposób. Wiedział iż nie
powinien był tego robić, ale wszedł prosto do jej pokoju w
poszukiwaniu jakiś śladów. Przekartkowywał wszelkie książki i
zeszyty aż w końcu wypadła z nich jakaś kartka. Był o tyle
rozłoszczony iż były to groźby i przezwiska skierowane w stronę
jego córki.
-,,Czemu mi nic nie powiedziała."
- pomyślał siadając na jej łóżko jednocześnie patrząc z
opuszczoną głową na treść owego listu która ani trochę się
nie zmieniła.
Niespodziewanie ujrzał kątem oka, że
spod poduszki wystaje jakiś fioletowy notes. Wyjął go, otworzył
ale natychmiast zamknął gdy zobaczył iż był to pamiętnik.
-,,Nie mogę tego zrobić. Ale muszę,
tu chodzi o nią." - pomyślał i otworzył go na ostatnim
wpisie, który był datowany na wczoraj.
,,Drogi Nikki,
Już nie wiem jak mam dłużej to
znosić. Te wszystkie anonimy doprowadzają mnie do szału. Już nie
mogę tej całej sytuacji znieść. Kto mnie tak bardzo nienawidzi?
Nie rozumiem całej tej chorej sytuacji. Czemu ludzie są tacy? Kto
chce mnie tak okropnie skrzywdzić? Nienawidzę tego świata,
nienawidzę wszystkiego, czemu to właśnie przydarzyło się mnie!!!
''
Gdy skończył czytać, odłożył
pamiętnik tam gdzie go znalazł. Nagle usłyszał jak otwierają się
główne drzwi.
-Ohayo tato, już jestem! - krzyknęła.
Jednak nie spodziewała się iż
zobaczy go w swoim pokoju.
-Tato? Co ty tutaj robisz?
Gdy jednak zauważyła znajomą kartkę,
wiedziała iż o wszystkim on wie.
-Powiedz mi, czemu nic mi nie
powiedziałaś?
-Ja..... myślałam, że to tylko
tymczasowe, że w końcu to ustanie.... Ale z dnia na dzień jest coraz
gorzej.
-To tak właśnie jest. Jak ktoś
zaczął to trudno z tym skończyć. Ten ktoś nie przestanie bo mu
na to pozwalasz.
-A co ja mogę zrobić! Jestem
bezradna! Ten ktoś miał rację! Jestem dokładnie taka jak mnie
opisuje.
-Nawet nie waż się tak mówić!
-Dlaczego! Przecież doskonale wiesz,
że tak jest! Mówisz tylko tak dlatego że jestem twoją córką!
I już wybiegła z domu.
-Naty czekaj! - krzyknął biegnąc za
nią, ale on już wsiadła na rower i odjechała nie mówiąc nic.
-Naty!
Lecz ona już mu zniknęła z oczu.
Zdruzgotany usiadł na schodach i zaczął płakać. Po raz kolejny
sprawił ból osobie którą tak bardzo kocha. Jednak, gdy nastał
już późny wieczór a czekoladowooka nie wróciła, zaczął się
martwić. Nie wiedząc gdzie się podziewa najpierw zadzwonił do
Mii, lecz ta nie odbierała. Chwilę później, zadzwoniła do niego
niespodziewanie Lily Sharp.
-Dzień dobry panie Blaze. Czy Naty
jest w domu?
-Nie, i w tym jest problem. Pojechała
gdzieś kilka godzin temu rowerem i do tej pory nie wróciła
myślałem, że jest może u Mii, ale...
-Mia jest ze mną. Niestety nie ma z nami Naty.
-Rozumiem, dziękuje za informacje.
Jakby się jednak pojawiła, proszę cię daj znać.
-Dobrze, do widzenia. - rzekła
dziewczyna i się rozłączyła.
Axel był już teraz w totalnej
rozterce. Nie wiedział co robić. Niespodziewanie zadzwonił jego telefon.
-Halo? Panie Blaze tutaj jeszcze raz Lily, przypuszczam, że wiem gdzie się mogła podziać Naty.
-Halo? Panie Blaze tutaj jeszcze raz Lily, przypuszczam, że wiem gdzie się mogła podziać Naty.
-Mów więc.
-Nie wiem czy mogę. Naty mnie zabije gdy się dowie, że zdradziłem jej tajemnicę.
-Lily Sharp! Mam może porozmawiać z twoim ojcem?
-Nie! Ona... Ona.... Zapewne jest u Louisa.
-U kogo?
-Louis Swift, nasz kolega z klasy i chłopak Naty.
Ta wiadomość lekko zaskoczyła blondyna. Czemu ukrywała to przed nimi?
-Gdzie go znajdę? Aha.... Dziękuje. Dobrego wieczoru Lily, pozdrów rodziców.
Axel nie czekając chwili zerwał się na nogi i podszedł pod wskazany adres. Był przekonany, że skądś go zna. Gdy się znalazł na miejscu przekonał się, że ma racje. Przecież tu przed laty mieszkał jego szkolny kolega. Zapukał pod właściwe drzwi i otworzył mu pewien niebieskowłosy mężczyzna.
-Nathan?
-Axel! Co ty tu robisz?
-Doszły mnie słuchy, że mogę tu znaleźć swoją zgubę.
-Nie rozumiem?
-Panie Swift....Ja już pó.......
-Naty.
-Ta.... Ta... Tato?
-Doszły mnie słuchy, że cię tu znajdę.
-Tak. Już idę. - za nią stał Louis.
-Dzień dobry panie Blaze.
-Witam. - uśmiechnął się chytrze. - Powiedz mi Nathan.... Spodziewałeś się takie zwrotu akcji?
-Nie Axel..... Zupełnie jak powrót do przeszłości.
-O co tu chodzi? - spytała zdezorientowana Naty.
-O nic. I co udało wam się rozgryść tajemnicę? - spytał Nathan.
-Tak. Już wiemy kto to. Już ja sobie z nią jutro porozmawiam. - rzekła Naty.
-O co tutaj chodzi? - spytał Axel.
-Rozgryźliśmy sprawę anonimów. Jutro już ta sprawa się zakończy. - wyjaśnił wszystko Louis.
-Mój ty bohaterze. - rzekła na koniec Naty i pocałowała go w policzek.
On lekko się zaczerwienił na co obaj panowie się zaśmiali.
-Nie wiem czy mogę. Naty mnie zabije gdy się dowie, że zdradziłem jej tajemnicę.
-Lily Sharp! Mam może porozmawiać z twoim ojcem?
-Nie! Ona... Ona.... Zapewne jest u Louisa.
-U kogo?
-Louis Swift, nasz kolega z klasy i chłopak Naty.
Ta wiadomość lekko zaskoczyła blondyna. Czemu ukrywała to przed nimi?
-Gdzie go znajdę? Aha.... Dziękuje. Dobrego wieczoru Lily, pozdrów rodziców.
Axel nie czekając chwili zerwał się na nogi i podszedł pod wskazany adres. Był przekonany, że skądś go zna. Gdy się znalazł na miejscu przekonał się, że ma racje. Przecież tu przed laty mieszkał jego szkolny kolega. Zapukał pod właściwe drzwi i otworzył mu pewien niebieskowłosy mężczyzna.
-Nathan?
-Axel! Co ty tu robisz?
-Doszły mnie słuchy, że mogę tu znaleźć swoją zgubę.
-Nie rozumiem?
-Panie Swift....Ja już pó.......
-Naty.
-Ta.... Ta... Tato?
-Doszły mnie słuchy, że cię tu znajdę.
-Tak. Już idę. - za nią stał Louis.
-Dzień dobry panie Blaze.
-Witam. - uśmiechnął się chytrze. - Powiedz mi Nathan.... Spodziewałeś się takie zwrotu akcji?
-Nie Axel..... Zupełnie jak powrót do przeszłości.
-O co tu chodzi? - spytała zdezorientowana Naty.
-O nic. I co udało wam się rozgryść tajemnicę? - spytał Nathan.
-Tak. Już wiemy kto to. Już ja sobie z nią jutro porozmawiam. - rzekła Naty.
-O co tutaj chodzi? - spytał Axel.
-Rozgryźliśmy sprawę anonimów. Jutro już ta sprawa się zakończy. - wyjaśnił wszystko Louis.
-Mój ty bohaterze. - rzekła na koniec Naty i pocałowała go w policzek.
On lekko się zaczerwienił na co obaj panowie się zaśmiali.
************************************************************************************************
Nowa notka tuż po świętach. To wy zdecydujecie o kim chcecie przeczytać :D
Świetne jak zwykle: )
OdpowiedzUsuńŚwietne jak zwykle: )
OdpowiedzUsuńCzemu na poczatku jest z Luisem (czy jak tam) a później okazuje się że z Aleksandrem? XD ale świetne poza tym i czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńo jej, przepraszam
Usuńdobrze że zwróciłaś uwagę
pomyliłam bohaterów
Kiedy kolejny rozdział ? ;(
OdpowiedzUsuń