niedziela, 5 marca 2017

Ogłoszenie #13

Witajcie kochani :)
Niestety nauka mnie nie oszczędza i zbliża się matura więc mam dużo pracy....
Postanowiłam, że reaktywacja tego bloga nastąpi całkowicie pod koniec maja wraz z nowym przygodami Juli i Camili :D w zmienionej i odmienionej wersji :)
A teraz mam coś specjalnego. Otóż przez kilka tygodni mam dla was szczególną historię o nowym pokoleniu trzech głównych bohaterów z jedynastki Inazumy, oto:


LILY SHARP:





MIA EVANS:




NATY BLAZE:



 Do zobaczenia we wtorek na nowej notce :D



czwartek, 5 stycznia 2017

One shot - Celia

Na życzenie Ashara Ashars :)
Mam nadzieję, że się spodoba :)

************************************************************************************************

Normalny dzień... Normalna pora... Normalne miasto..... Spokojna dzielnica. W sam raz dla tych którzy chcą się wychować z dala od hałasu zgiełku centrum. Właśnie w tej dzielnicy mieszkali państwo Hills wraz ze swoją adoptowaną córką. Minęło tyle lat odkąd się tu sprowadzili. Bardzo ją kochali i chronili na wszelkie możliwy sposób nie wiedząc, że tą ochroną zrobili tylko krzywdę psychice dziewczyny. Ich mała dziewczynka właśnie rozpoczęła dzisiaj naukę w niedalekim Gimnazjum Raimona. Od dziecka uczyła się dobrze i wiedzieli, że zdobędzie zapewne wielu przyjaciół. Jednak nie wiedzieli jednego. To co widzieli było tylko maską którą dziewczyna nakładała przed światem. Na prawdę co innego było w jej sercu. Właśnie przekroczyła po raz kolejny bramę swej nowej szkoły i poszła do swego domu okrężną drogą. Niestety idąc przez centrum jak na złość trafiła na uczniów z Akademii Królewskiej. Jak bardzo nienawidziła tej szkoły. Wszyscy którzy do niej uczęszczali byli po prostu okropnymi ludźmi. Ludzie starali się ich unikać na wszelkie sposoby schodząc im z drogi. Byli traktowani przywilejowo ze względu na swoje sukcesy w świecie piłki nożnej. I wiele im wybaczano. Grafitowłosa od samego początku miała z nimi otwarty konflikt wewnętrzny gdy niecałe dwa lata temu w pewien piękny dzień zniszczyła swoją ulubioną bluzkę gdy wpadła na jednego z nich a ten obrudził ją lodem. Nie usłyszała żadnych słów przeprosin. Oczekiwano, że to ona to robi. Ona zaskoczona i zezłoszczona dała chłopakowi kopniaka w zakazane miejsce i uciekła najdalej jak tylko mogła. Wiedziała, że jego koledzy ją gonią. Jednak ona była chytrzejsza przeskakując przez średniej wielkości murek i znikając za zakrętem. Tą akcją wytoczyła im wojnę. Teraz zamiast uciec podniosła podbródek i szła przed sienie jak gdyby nigdy nic. Niestety los chciał, że przez przypadek jeden z nich był tym którego nastolatka wtedy uderzyła. On od razu ją rozpoznał i chwycił gwałtownie za jej ramię.
-Puść idioto! To boli!
-To ty! Ta zuchwała dziewczyna! Ja nigdy nie zapominam twarzy! - krzyknął podnoszą pięść chcąc ją uderzyć.
Odruchowo zamknęła oczy czekając na cios. Jednak nic się nie działo. Otworzyła lekko lewą powiekę i aż ją zatkało. Otóż ktoś powstrzymał tego chłopaka.
-Wiesz o tym, że dziewczyn się nie bije?! - spytał puszczając jego dłoń którą zatrzymał w powietrzu a w zamian biorąc dziewczynę za drugie ramię przyciągnął do siebie.
Ona zmieszana poddała się brunetowi czekając na ruch drugiego.
-A rób co chcesz. Chłopaki idziemy dalej. Zostawmy pana Kinga z .... jego nową wybranką.
Gdy odeszli grafitowłosa wyrwała się zdana, że nadal jest w ramionach obcego chłopaka.
-Dziękuje. - rzekła i pobiegła przed siebie przebiegając przez przejście i wtapiając się w tłum ludzi.
Wbiegła jak szalona do domu zamykając się w swojej sypialni. Byłam tym wszystkim bardzo zszokowana. Jakim prawem tak się z nią spoufalał. Była wszystkim bardzo zdziwiona. Przebrawszy się w dres wyszła na dwór chcąc pobiegać wy wyrzucić z siebie wszelkie złe emocje. Wręcz nienawidziła królewskich za ich zachowywanie się jak ostatnie palanty i wywyższanie jakby to oni zawsze byli najlepsi. Ktoś musiał się im przeciwstawić i ona bardzo tego chciała, lecz co może zrobić. W dodatku jej brat... Minęło tyle lat odkąd jego widziała a on przepadł jak kamień w wodę. Już straciła nadzieję, że kiedyś go spotka. Nie wiedziała co by zrobiła gdy znowu go ujrzała. Wolała o tym nie myśleć. Dobiegła do pewnego pagórka z którego widać całe miasto. Musiała się wykrzyczeć. Wyrzucić z siebie słowa na wiatr które poniesie je chen daleko. Bierze głęboki oddech i krzyczy:
-Nienawidzę królewskich!!! Tych idiotów!!! Zasługują by pokazać im, że nie są najlepsi!!!
-Jesteś bardzo głośna... wiesz.
Zaskoczona obróciła się na pięcie i zobaczyła chłopaka o blond włosach i czerwonych oczach.
-Kim jesteś?
-Kimś kto może ci pomóc.
-Nie rozumiem.
-Nienawidzisz królewskich i to oczywiste, że chcesz zemsty. Mogę ci w tym pomóc.
-Kim ty w ogóle jesteś?
-Zapomniałem się przestawić. Byron Love. Kapitan szkolnej drużyny z Liceum Zeusa.
-Liceum Zeusa? Nigdy nie słyszałam o takiej szkole.
-Jesteśmy nowi. Ale mocniejsi niż królewscy. Pokonamy ich z łatwością. Jeśli nam pomożesz Celio Hills.
-Skąd wiesz kim jestem?
-Trzeba znać swojego wroga z każdej strony.
-O czym ty mówisz?!
-Nie mów, że nic nie wiesz? - spytał śmiejąc się.
-Albo powiesz mi o co ci chodzi, albo sobie idę.
-Ty chyba na prawdę nic nie wiesz... Twój brat... Jude, teraz Jude Sharp jest kapitanem drużyny piłkarskiej z Akademii Królewskiej.
Była tym bardzo zaskoczona. Nie potrafiła nawet ustać na nogach. Padła na kolana patrząc się przed siebie.
-Teraz już wszystko wiesz. W tej sytuacji chyba wszystko się zmienia. Przemyśl to i przyjdź tu jutro w południe i wtedy dasz mi odpowiedź. Do zobaczenia... Celio.
Dziewczyna zostawiona sama sobie musiała postarać się poradzić z tą sytuację. Jednak szybo zebrała się w garść. Gdy przybyła po tym wszystkim do domu, zamknęła się w swoim pokoju i nareszcie puściła łzy, które przez całe lata gromadziła.
-Celia, wszystko w porządku? - zadała jej pytanie mama
-Nie, nic nie jest w porządku.
-Co się stało córeczko? - zadał pytanie tym razem jej ojciec pokazując się za plecami pani Hills.
-Co się stało?! Dzisiaj dowiedziałam się, że mój brat jest o wiele bliżej niż myślałam.
-Ale jak to? Przecież Dark mówił, ze wyjechali z miasta. - rzekła pani Hills, nieświadoma, że mówi to głośno.
-Słucham? - spytała sarkastycznie grafitowłosa wstając ze swojego posłania i stając twarz w twarz z rodzicami.
-Nic kochanie. - próbowała załagodzić sytuację nadal jej matka.
-Przeciez wyraźnie słyszałam. Wiedzieliście o Judzie i nic mi nie powiedzieliście!
-Tak, chcieliśmy, żebyś o nim zapomniała. - powiedział pan Hills.
-Przecież dobrze wiedzieliście, że o nim nie zapomnę. To mój brat! - krzyknęła i wybiegła z domu nie racząc się zatrzymać na ich wołania. Tak biegła aż w końcu zatrzymała się nad boiskiem nad rzeką i tam usiadła na trawie. Zakryła twarz swoimi dłońmi szlochając. W tej chwili przypomniała sobie rozmowę z Byronem. Sama siebie zaskakując postanowiła się zgodzić na jego propozycje. Wróciła do domu, ale zatrzasnęła się na cztery spusty. Swoich przybranych rodziców traktowała z obojętnością. Następnego dnia już stała w umówionym miejscu.
-Widzę, że jednak jesteś. Jaka jest twoja decyzja.
-Chyba samo moje przyjście mówi za siebie.
-Witam na pokładzie. - rzekł i wyciągnął do niej rękę.  

czwartek, 21 lipca 2016

Ogłoszenie#12

Hejka :)
Przepraszam, że ni pisałam tutaj od dawna, ale miałam pewne problemy i musiałam się skupić na jednym blogu ale w niedzielę już pojawi się nowa notka :)

niedziela, 22 maja 2016

One shot - Yuuka x Toramaru cz.II

Przepraszam, że tak długo nie było notki, ale nie miałam weny i trochę chorowałam. Do tego idiotyczna alergia :(


***********************************************************************************************

Gdy Axel i Yuuka dotarli do domu, ta pobiegła do swojego pokoju zamknęła się na klucz, rzuciła się na łóżko i dała upust łzom. Nie mogła uwierzyć, że jej brat jednego wieczora może wszystko zniszczyć. Do tej pory jakaś myśl pozostawia w głowie wątpliwość. Nie może do końca uwierzyć, że Toramaru ją kocha. Zawsze był przyjacielem jej brata, jej drugim starszym bratem........ A teraz. Wszystko się zmieniło od czasu jej wyjazdu i śmierci jej ojca. Zrzuciła z siebie sukienkę którą wsadziła na dno szafy.
-Nie chcę już jej nigdy oglądać. - rzekła nakładając piżamę w postaci dresów.
Położyła się do łóżka nakrywając po czubek głowy. Jednak sen jak na złość nie chciał przyjść. W jej ciele panowała zbyt duża dawka adrenaliny. Wyszła więc z swojej twierdzy i otworzyła na oścież drzwi balkonowe.
-Romeo mój, wybaw mnie z tego złego snu. - wyszeptała wiatrowi, który poniósł jej wytchnienie chen daleko.
Jednak nie widziała że po jej osiedlu miotał się pewien chłopak, który także szukał swej Julii.
Toramaru wyszedł kilka chwil po czynie swego przyjaciela. Wiedział jedno, nie pozwoli by jego miłość odeszła. Co to to nie. I żaden Axel mu w tym nie przeszkodzi. Nie do końca wiedział, które okno mogło należeć do niej. Musiał więc zaryzykować. Czego się nie robi dla jedynej miłości w swoim życiu. Podszedł najbliższej jak się da. Musiał uważać by nikt nie uznał go za porywacza ani złodzieja. Niezła by się afera zrobiła z tego. Z jednym z okien paliło się światło, więc je sobie od razu odpuścił. Wiedział, że w nim od zawsze urzęduje Axel. Czemu przedtem nie zapamiętał planu domu? Teraz było by mu łatwiej ją odnaleźć. Przenikał teren ścianę budynku pod osłoną nocy. Jak się cieszył, że miał na sobie czarny kostium który zlewał się z ciemnością nocy. Dotarł pod pierwsze, najbliższe okiennice.
-Ejj... Pst...... - rzucił kilkoma kamykami w szybę.
-Kto tam!
-,,Pomyłka." - pomyślał, skulając się w środku.
To była pani Waru. Gospodyni w domu. Zajmowała się nim lecz według niego była głównie by pilnować Julii gdy Axela nie było w domu. Błagam, w którym wieku żyjemy? On i Jude zachowują się jak żywcem wyjęci z średniowiecza. Mógł się założyć, że w tamtej epoce czuli by się jak w domu. Schylił się aż do pozycji kucącej pod oknem by nie mogła go zauważyć. Na szczęście gdy nastawała noc była ślepa. Może tylko jej się zda, że coś słyszała i  zaraz pójdzie spać? Inaczej nici z planu spotkania z Yuuką. Niespodziewanie usłyszał dziwny chlust. O nie! Był dosłownie cały mokry. Co odbiło tej kobiecie! Pachniał cały cytryną. Zapewne wylała na niego lemoniadę. Jak się teraz klei. Jednak gdy zamknęła okno poczuł ulgę. Nadal skradając się, schylony maksymalnie dotarł pod balkon na pierwszym piętrze. Wziął do ręki pierwszy lepszy kamyk i rzucił w okno próbując ją wybawić. Skąd wiedział, że tym razem dobrze trafił. Pamiętał jak kiedyś mu napisała, że codziennie budzi ją wschodzące słońce. Więc jej pokój musiał być z tej strony.
-Yuuka.... - szeptał najciszej jak się da i jednocześnie lekko głośno by go usłyszała i nie uznała, że to przysłyszenia.
Rzucał tak kamyki nadal aż drzwi balkonowe się otworzyły.
-Julia.....
-Austin....... Co ty tu robisz?
-Przyszedłem do ciebie moja księżniczko. Żaden smok mi ciebie nie odbierze.
-Nie żartuj sobie. Idź stąd. Proszę. Zanim Axel......
-Nie interesuje mnie on. Wiesz że cię kocham. Zrobię dla ciebie wszystko. Nie zniszczy on tego uczucia które do ciebie czuje.
Na te słowa dziewczynie zmiękły kolana. Jeszcze nigdy żaden chłopak nie chciał lub za bardzo się bał jej brata by mu się przeciwstawić. A oto przybył jej rycerz w lśniącej zbroi by w końcu uwolnić ją z zamkniętej wieży.
-Mój Romeo. - i uśmiechnęła się szeroko.
Dopiero teraz zauważył jak jej rozpuszczone włosy delikatnie okalają jej zapłakaną twarz. Nie daruje tego Blazeowi.
-Moja Julia. - i również się uśmiechnął. - Powiedz mi czy pani Waru jest jakaś walnięta?
-Czy ty pachniesz cytryną?
-Owszem.
Niespodziewanie zaczęła się śmiać.
-Chyba padłeś ofiarą jej podstępu. Pewnie cię usłyszała i by zobaczyć czy na prawdę ktoś tam jest wylała co pierwsze miała pod ręką.
-Ale to zabawne.
-O nie! Skoro pani Waru to zrobiła...... O nie! Prędko musisz stąd uciekać.
-Co? Niby czemu?
-Yuuka! - ktoś mocno walił do jej zamkniętych drzwi. - Otwórz w tej chwili.
-Uciekaj stąd. Nie może cię zobaczyć. Zaraz tu wparaduje. Ta wstrętna kobieta poszła poskarżyć się mojemu bratu. Uciekaj! Błagam cię. - znów zaczęła płakać.
-Dobrze pójdę. Lecz obiecaj mi....... Że spotkasz się ze mną dziś o pierwszej w lodziarni Inazumy. Zgoda?
-Julia! Otwieraj te drzwi inaczej je wyważę!
-To jak bę.......?
-Zgoda! Idź! Uciekaj! Błagam cię!
-Do zobaczenia w takim razie za kila godzin moja pani. - skłonił się i zniknął z podwórka Blazów tak jak się pojawił pod osłoną nocy.
Yuuka zamknęła drzwi balkonowe i otworzyła zamknięte drzwi.
-On tu był?!
-Nie wiem o kogo ci chodzi onii-chan.
-Wiesz doskonale.
-Nie wiem. Obudziłeś mnie. Wparadowujesz jak nie wiem co i jeszcze ta szopka podczas przyjęcia. Jestem na ciebie mega wściekła!!! - zatrzasnęła mu drzwi przed nosem i znów zamknęła je na klucz.
Nałożyła na głowe kaptur od bluzy i zakryła się jeszcze dodatkowo kołdrą. Jednak dopiero rockowa muzyka z mp3 uciszyła krzyki Axela. Gdy zasynała przypomniał jej się Austin. Nie mogła się doczekać ich spotkania.
I od tamtej pory - to znaczy pory spotkania w lodziarni - zaczął się ich związek i to potajemny.


niedziela, 17 kwietnia 2016

One shot - Yuuka x Toramaru

Na życzenie :)
Mam nadzieję, że się spodoba :)

To już dzisiaj. Dziś miały się odbyć pierwsze urodziny Marka jako nowego trenera. Tak się akurat zdarzyło, że za dwa dni ludzie świętują Haloween, więc tematyką zabawy u trenera będzie zabawa kostiumowa. Dla Toramaru ten dzień będzie dodatkowo ważny. Bo właśnie dziś ma się spotkać z dziewczyną, z którą przez ostatni miesiąc pisał na czacie. Nie mógł się doczekać tego spotkania. Poprawił swoją czarną maskę i wyszedł z domu. Zorro właśnie zmierza do swego celu. Gdy dotarł na miejsce wszedł do sali gimnastycznej na terenie Raimona, gdzie się odbywa całe zdarzenie. Spojrzał na zegarek. Wskazówki już za parę minut wybiją godzinę ósmą. Już za parę chwil pozna osobę, która zawładneła jego sercem i myślami. Miał jeszcze czas by pójść złożyć Markowi życzenia. Jak zwykle stał razem z Axelemk i9 Judem. Na dziś wieczór stali się dosłownie trzema muszkieterami.
-Cześć chłopaki.
-Witaj Toramaru. - przywitał się Mark.
-Wszystkiego najlepszego kapitanie. - rzekł Toramaru uśmiechając się w swój chrakterystyczny sposób.
-Dzięki Toramaru.
Wówczas usłyszał jak zegar wybija ósmą.
-Do zobaczenia później. - rzekł i zniknął w tłumie.
Poszedł prosto w umówione miejsce. Ona już czekała. Pod salą 172. Stała odwrócona do niego tyłem. Miała rozpuszczone różowe włosy a w nich gdzie niegdzie perły. W ręku trzymała czerwoną różę. Ich symbol na dzisiejszy wieczór.
-Mieli się spotkać pod płaczącą wierzbą... - zaczął mówić.
-Lecz popiół szybciej przykrył ich ciała. - dokończyła i się odwróciła.
Na twarzy miała beżową maskę a jej oczy patrzyły na niego ciemnym blaskiem.
-SzaryTor to ty?
-A ty OgnistaYu?
Wiedział już że to ta z którą pisał. Tylko oni znali swoje hasło którym się przywitali.
-Wreszcie sie spotykamy.
-Tak.
-Kim jesteś?
-Dzisiaj mam zamiar być twoją Julią. - uśmiechęła się.
-Czy my się znamy już?
-Nie sądzę mój zorro.
Na te słowa on również się uśmiechnął.
-Pójdziesz ze mną na główną salę potańczyć? - spytał udawanych tonem arystokraty.
-Z największą przyjemnością. - powiedziała kłaniając się i wówczas oboje wybuchneli śmiechem.
Ten podał jej rękę a ona przyjeła jego ramię i zaszli z powrotem na salę gdzie odbywała się cała impreza. Akurat DJ puścił kawałek zatytułowany ,,Romeo and Juliet'' zespołu Toy-box. Tańczyli w rytm muzyki kołysząc się do nut. Niespodziewanie szarowłosy zniżył swoje głowę sam nie widząc co robi. Robił to co dyktowało mu serce. Gdy już był coraz bliżej wówczas ona otworzyła zamkniętę oczy. Jakby sobie o czymś przypomniała.
-Nie.... Nie mogę. - rzekł wyrywając się z jego ramion.
-Czemu?
-Ja... nie.... mogę ci powiedzieć.
-Dlaczego? Spodziewałaś się kogoś innego?
-Nie!
-Ta cala nasza konwersacja była tylko zabawą?!
-Nie!
-To czemu?
Niespodziewanie ona zdjęła z twarzy maskę i można powiedzieć, że zabiła dla szarowłosego niezłego ćwieka.
-Yu....Yu.....Yuuka?! Yuuka Blaze?!
-Skąd mnie znasz?
-Bo to ja. - rzekł ściągając maskę. - Toramaru.
-Toramaru? - już by uciekła, gdyby chłopak w ostatniej chwili nie złapał jej dłoni.
-Prosze cię. Puść mnie.
-Nie. Nie pozwolę ci uciec.
-Dlaczego?
-Ponieważ zakochałem się w tobie!
Niedowierzala temu co slyszy.
-Mówisz poważnie?
-Tak. Jak najbardziej.
Podeszla do niego, staneła na palcach i pocałowała go. A on odwzajemnił pocałunek.
-Utsunomiya!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wówczas się od siebie oderwali.
-Axel?!!!!! - zaczeła mówić zakłopotana Yuuka.
-Podobno źle się czułaś i miałaś spędzić wieczór w domu? - spytał ironicznie podchodzą do nich najbliżej jak się da.
-Ozdrowiałam.
-Właśnie widzę. - rzekł patrząc z takim wyrazem twarzy na Toramaru, jakby chciał go zabić. - W tej chwili wracasz ze mną do domu.
-Jak to?
-Jesteś jeszcze niepełnoletnia i od śmierci ojca ja jestem twoim opiekunem. - chwycił ją mocno za ramię i już wyszli z sali.
Zaskoczony Toramaru stał jak przysłowiowy słup soli.
-O nie Blaze! Nie ze mną te numery!
I już biegł za nim.


C.D.N :D 



czwartek, 14 kwietnia 2016

sobota, 26 marca 2016

Ogłoszenie#10

Hejka :D 
Jutro wielkanoc :D i nie wiem czy jutro dorwę się do komputera mam więc dla was drodzy czytelnicy pewne życzonka :D

Oby zdrowie dopisało i jajeczko smakowało, by szyneczka nie tuczyła, atmosferka była miła, a zajączek uśmiechnięty - przyniósł wreszcie te prezenty :D

Julia : Camila gdzie byłaś?
Camila : Musiałam załatwić jedną sprawę.
Julia : Czy to coś związanego z Judem?
Camila : Może.
Julia : Camila?!
Camila : Co? Wiem jak mam na imię.

Julia : Gdzie jest twój mąż?
Camila : Zniknął.
Julia : Jak to?
Camila : Załatwiłam mu lot w jedną stronę do USA.
Julia : Co?!
Camila : Nie martw się ma :D Ma towarzystwo. Axel z nim jest :D
Julia : Co!!!!!!!! Camila!!!!!!!!!