środa, 17 lutego 2016

Special 3

Witajcie kochani już niedługo startuje z nową serią mojego opowiadania :)
Będzie jeszcze więcej przygód :)

Oraz nowe postacie :D
Dziś mam dla was coś specjalnego. 
Sprawdzicie w ów notce jak Jude sobie radzi w nowej roli :D

*********************************************************************************************************

Lily już od wielu miesiecy chodzi do Gimnazjum Raimona oraz należy do szkolnego klubu piłkarskiego. A nasza akcja zaczyna się w weekend. Rudowłosa jak zwykle wstała w weekend gdzieś około godziny siódmej by wyrobić się na trening. Już wychodziła z domu, gdy natknęła się na schodach na swojego ojca.
-Ohayo tato.
-Gdzie się wybierasz?
-Idę.... do ..... Naty.
-Do Naty?
-Tak, musimy...... zrobić projekt ...... z historii.
-Z historii?
-Tak, muszę już iść, wrócę po południu, ohayo.
-Ohayo.
-,,Coś tu nie gra." - pomyślał i nie ma mając innej opcji wszedł do środka, gdzie znalazł w kuchni żonę.
-Jude, ale mnie przestraszyłeś. - rzekła kobieta gdy mężczyzna niespodziewanie wparadował do środka.
-Przepraszam. - rzekł i poszedł do Camili całując ją w policzek.
-Gdzie poszła Lily?
-Powiedziała, że do Naty, ale czuje że coś mi tu nie pasuje.
-Dlaczego?
-Ponieważ jąkała się przy udzielaniu odpowiedzi a poza tym ma ten sam charakterystyczny ruch rąk, gdy coś ukrywa jak ja.
-Dobrze wiedzieć na przyszłość. A teraz idź zbudź Rose, bo się spóźni do Amu na przyjęcie.
On tylko przytaknął głową i poszedł na górne piętro. Jeszcze tego samego popołudnia Lily wróciła z treningu cała zmęczona i rozdrażniona.
-Kochanie co się stało? - spytała jej mama akurat schodząc po schodach.
-Nic. - odrzekła i wrzuciła głęboko do szafy swoją torbę by ją potem w tajemnicy mogła Camila wyprać. Szczerze mówiąc kobieta o wszystkim wiedziała.
Poszła do swojego pokoju a tam zastała dość dziwny widok.
-Tato! Co ty tutaj robisz!? - spytała zaskoczona, gdy zobaczyła iż jej ojciec siedział na krześle przy jej biurku i przeglądał jakąś książkę.
-Czekam tu na ciebie.
-Jestem więc o co chodzi.
-Powiedz czemu ciągle ostatnio mnie okłamujesz?
-Słucham, ale dlaczego miałam bym.....?
-Dzwoniłem dzisiaj do Naty, powiedziała mi, że o żadnym projekcie nic nie wie i że się z tobą gdzie nie umawiała. Więc słucham . - wyrzekł stając ze swoją córką twarzą w twarz.
-,,Wpadłam." - pomyślała. - To nie jest twoja sprawa tato.
-Słucham?
-Nic się nie stało. Po prostu wiedziałam iż nie puścisz mnie samej w weekend tak wcześnie na krótką wycieczkę.
-Nie rozumiem Lily co się z tobą dzieje, zmieniłaś się. - rzekł, kładąc jej rękę na ramieniu, ale ona się cofnęła.
-Nie ja się wcale nie zmieniłam. Jestem sobą, nareszcie jestem wolna. Taka jestem na prawdę. To tylko ty tato mnie nie znałeś.
-Lily...
-Tyle lat uchodzę za grzeczną i posłuszną córeczkę, ale ja już mam tego dość. Wszyscy mówią co mam robić, ale ja mam już tego dość!
-Uspokój się! Kto ci takich głupot do głowy nakładał!?
-Nikt! Ja po prostu mam w końcu odwagę mówić to co uważam za słuszne. Nigdy cię nie było kiedy cię potrzebowałam.
-Lily, to nie tak.
-A jak! - z jej oczu zaczęły już lecieć łzy. - Nigdy cię nie było gdy chciałam, żebyś był. Tyle razy udało mi się osiągnąć z czegoś dobry wynik, ale ty byłeś zbyt zajęty pracą żeby się tym razem ze mną cieszyć! To dzięki mamie się jakoś nie załamałam i dzięki cioci Celii.
-Cioci Celii? Ona o wszystkim wiedziała?
-Tak, zauważyła to znacznie wcześniej niż ty, jakieś kilka lat temu. I wiesz co? Jesteś najgorszym ojcem na świecie! Nienawidzę cię! - wykrzyknęła mu to prosto w twarz i żeby zadać mu jeszcze większy ból wykrzyczała jeszcze te słowa. - I nienawidzę piłki nożnej!
Po tym rozpłakała się na dobre i wybiegła z domu. Pędziła tak ulicami miasta aż dobiegła do centrum. Postanowiła odwiedzić Naty i tam znaleźć pomoc. Drzwi otworzyła jej mama.
-Dzień dobry ... - rzekła i pociągnęła nosem. - Czy jest Naty?
-O ludzie! Lily! Co ci się dziecko stało?!
-Nic.
-Mamo co się stało? - spytała czarnowłosa dziewczynka pokazując się na horyzoncie. - Cześć Lily, wchodź.
Gdy już się znaleźli w środku, rudowłosa, znów się rozpłakała.
-Naty, mogę dziś u ciebie nocować?
-No pewnie, zgadasz się mamo?
-Tak. - rzekła próbując uciszyć jej płacz.
I za to dziewczyna kochała przyjaciółkę, że pomoże jej bez względu na wszystko bez zadawania zbędnych pytań.Następnego ranka znów Lily wróciła do siebie, a w domu wszystko było tak jak zwykle. Jedyne co się zmieniło, to, że Jude unikał kontaktu wzrokowego z córką. Nawet się do niej ani słowem nie odezwał ani nawet ani razu nie spojrzał. Minęło kilka dni i sytuacja się nie zmieniła. Gdy pewnego wieczoru schodziła po schodach do salonu, zauważyła jak jej ojciec i matka siedziała w salonie i oglądają razem z Rose jakiś film.
-,,Nawet o mnie nie pomyśleli." - pomyślała i zawróciła.
Czuła się tu jak jakaś obca osoba. Przez całą tą sytuację pogorszyły się jej wyniki w nauce. Ale to jej nie obchodziło, tak jak kiedyś.
W swoim pokoju rozpłakała się na dobre.
-,,Jestem im niepotrzebna." - zaczęła bić się ze swoimi myślami. - ,,Ten obrazek z dołu jest tego doskonałym przykładem. To ja jestem niepotrzebnym elementem. Oni tworzą świetną rodzinę z Rose, nie ze mną i Rose. Tato praktycznie cały czas teraz jest z moją młodsza siostrą. Dla mnie nigdy taki nie był i to właśnie boli!''
W tej właśnie chwili postanowiła, że ucieknie. Nie chce rujnować ich szczęścia. Będzie im lepiej bez niej. Jedyne co wzięła ze sobą to letnią kurtkę oraz medalion, który dostała od rodziców na ostatnie urodziny. Nie chcąc zostać zauważoną, wyszła przez swoje okno i zeskoczyła na dół z pierwszego piętra. Nie czekając zaczęła biec szybciej by zostawić rodzinną ulicę jak najdalej za sobą. Niecałe pół godziny później biegu była już poza miastem. Weszła w pobliski las i tam postanowiła się zaszyć. Znalazła małą jaskinię i tam się schroniła, gdyż zaczął padać deszcz. Zmęczona zasnęła. Śnił się jej najlepszy dzień w jej życiu. Jej ósme urodziny.Wtedy cały dzień spędziła go z tatą sama a byli w wesołym miasteczku. Tylko ona i on. Następnego dnia, gdy tylko się zbudziła, nie miała siły już iść. Tam przemokła iż czuła jak przez jej ciało przechodzą dreszcze. Pod wieczór usłyszała niedaleko miejsca jej pobytu kroki. Przestraszona chciała się podnieść i uciekać, ale nie dała rady. Czekała więc na to co się stanie. Jednak nie spodziewała się nigdy tego co na chwilę nastąpi. Zobaczyła czyjąś niewyraźną sylwetkę zbliżającą się do niej.
-Lily! - usłyszała krzyk.
Gdy tajemnicza postać się do niej zbliżyła i ukucnęła w końcu zobaczyła jej twarz.
-Tato. - szepnęła w potem wykrzyczała. - Tato! - i rzuciła mu się na szyję.
-Lily, co ty tu robisz? Nie wiesz jak z mamą się martwiliśmy?
-Wiem przepraszam, przepraszam za to wszystko co ci powiedziałam, byłam po prostu zła.
-Nie, to ja muszę cię przeprosić. - rzekł patrząc córce w oczy. - Miałaś rację, za mało czasu ci poświęcałem, za mało cię znam.
-Tato!
-Ale chcę to zmienić.
-W jakim sensie?
-Zacznę poświęcać ci więcej czasu. A na początku chciałbym wiedzieć dlaczego uciekłaś?
-Ja po prostu .... zauważyłam jak siedzicie we trójkę w salonie i w tym momencie poczułam się niepotrzebna, myślałam że ... sama nie wiem już co. Zwłaszcza jak mnie tato przez te kilka dni unikałeś jak ognia. To było dla mnie przykre.
-Wiem, przepraszam cię za to córeczko, ale musiałem przemyśleć inne sprawy. A na przyszłość nie wolno ci tak myśleć! Ja z mamą bardzo ciebie kochamy, twoja siostra również. Jesteś dla niej wzorem.
-Rozumiem. Kocham cię tato. - rzekła wtulając się w niego.
-A ja ciebie. - rzekł odwzajemniając uścisk.
-Powiedz mi, mam kłopoty?
-I to jeszcze jakie. Przez miesiąc w weekendy siedzisz w domu.
-Dobrze. - cieszyła się, że ojciec jej wybaczył a trenerowi jakoś się to wytłumaczy i zrozumie.
-A tak przy okazji, gdzie byłaś w sobotę i bywasz ciągle po lekcjach? - spytał odsuwając się od córki.
-Ja... chodzę na treningi. Dołączyłam do klubu piłkarskiego.
-Lily, to cudowne, dlaczego to przede mną ukrywałaś?
-Chciałam ci o tym powiedzieć, ale byłeś zbyt zajęty a potem pokłóciłeś się z mamą i wolałam to wszystko zachować w tajemnicy.
-Proszę cię jednak byś na przyszłość była ze mną szczera i nie ukrywała niczego.
-Obiecuje. - rzekł krzyżując za sobą dwa palce.
Wiedziała, że za nic w świecie nie może się dowiedzieć o Olku
-Dobrze, a teraz chodź do domu, mama odchodzi od zmysłów a ty cała dygoczesz. Jeszcze brakuje byś się rozchorowała.

I tak Jude wraz z Lily, ramię w ramie wrócili do domu. Od tamtej pory dziewczynka cieszyła się, że nosi nazwisko Sharp.

*********************************************************************************************************

A już niedługo ruszam z początkiem całkiem nowej historii i nasi piłkarze pojawią się w nowych rolach. Jeśli jesteście ciekawi jak im w tym pójdzie i jak potoczyło się ich dalsze życie.... Zapraszam już niedługo :D




3 komentarze: