czwartek, 31 grudnia 2015

Special 2 - Sylwester

Witajcie kochani :)
Dzisiaj koniec roku i chcę wam życzyć by najbliższy rok był dla was jeszcze lepszy niż ten co był :)
Oraz życzę udanego sylwestra :D
W ramach tego, że dzisiaj ostatni dzień roku oto ostatnia notka w 2015 r.
Chciałam ten special wstawić w niedzielę, ale napisałam go wcześniej. 
Mam nadzieję, że się spodoba :)
Sama wieczorem jadę wieczorem do przyjaciółki :)
A oto jak nasi ulubieńcy spędzili wyjątkowego sylwestra w swoim gronie jako dorośli :) 
Dedykuje tą notkę dla JillJessa R i Justynka Lejman :D
Dzięki waszym komentarzom wiem, że mam dla kogo pisać :)

***************************************************************************************************************

Pada śnieg i jest mroźno. Po prostu przepiękny dzień zakończenia roku. Przynajmniej tak sądziła podenerwowana Camila Menior. Czekała właśnie na swojego chłopaka Jude'a Sharpa, który się spóźniał. Miał on szczęście, że nie było go przy rudowłosej. Przez cały dzień była już nieźle wkurzona. A on odskonale wiedział, że lepiej wtedy nie pokazywać się jej na oczy.
-To on. - rzekła doskakując do drzwi i otwierając je na wciąż.
Przed nią stanął mężczyzna z dwoma dużymi kartonami.
-Przpuścisz mnie? - spytał z pewną ironią w głosie.
-Uważaj Sharp. Nie igraj z ogniem, inazcej cała zawartość tych pódeł znajdzie się na tobie.
-Ja też się cieszę, że cię widzę kochanie.
Wiedziała ona doskonale, że kochał on ją mimo jej wrednego charakterku. Taka już była i nikt ani nic chyba na to nie poradzi.
-Masz wszytsko o co cię prosiłam?
-Raczej tak. Mam soki, oranżadę i oczywiście coś mocniejszego.
-Ile masz na myśli tego czegoś mocniejszego.
-Whisky, gorzałkę, szampana... - wyliczał na palcach. - I to chyba wszystko.
Na co ona trzymała się za głowę.
-Nie ważne. Wiedz jedno. Ja dzisiaj żadnego alkoholu nie piję.
-Dlaczego?
-Wspieram Julię. Nie pamiętasz? Od wszelkiego rodzaju alkoholu robi jej się niedobrze. Za pierwszym razem skończyło sie ot na ostrym dyżurze.
-Okey. Rób co chcesz. Masz już składankę piosenek?
-Tak. Jest w laptopie w moim pokoju. - rzekła wchodząc do kuchni.
W końcu nastał ubłagalny wieczór. Chłopak kochał te dziewczynę, ale dzisiaj bez kretesu ona go wykorzystywała. Ledwo nastał wieczór a on miał już dość wszystkiego. Mimo tego, że taka była on ją kochał. A czemu? Ponieważ była naturalna i inna od reszty dziewcząt jakie do tej pory poznał. Zmęczony położył się na chwilę w pokoju panny Menior i o zżądzenie losu zasnął. Obudził go dopiero hałas wywołany otwartmi drzwiami na wciąż.
-Wstawaj Sharp. Chyba nie chcesz przespać całej imprezy?
-Fudou? Co ty tu robisz?
-Twoja dzieewczyna kazała mi ciebie zbudzić. - i już go nie było.
Dredowłosy zerwał się jak oparzoy i już zbiegał po schodach. Od razu w tłumie wynalazł Camilę, Axela, Julię i Marka.
-Cześć wam. Mark a gdzie Nelly?
-Przyszła ze mną, ale niezbyt dobrze się czuła. Camila zaprowadziła ją do pokoju gościnnego i natychmiast zasnęła. Jeśli w najbliższych dniach jej się nie poprawi będę musiał zaciągnąć ją do lekarza.
I wszyscy sie zaśmiali. Wiedzieli, że jeśli Evansowi to się uda to będzie cud, gdyż Nelly nienawidziła szpitali od czasu wypadku swojego ojca.
-Powiedzcie mi. Fudou na prawdę tu jest? - spytał Jude.
-Aha i to nie sam. W życiu nie zgadniesz z kim przyszedł.
-O wilku mowa. - rzekł już nieco cieszej Axel, gdy wspomniana para przechodziła koło nich.
Wszędzie rozpoznali by te fioletowe głosy i ten miły śmiech.
-Fuyupe? Fuyupe Kudou?
-Tak.
-Eh... A Celia już jest?
-Tak i zobacz z kim. - rzekła Julia wskazując kanapę, gdzie siedział Joseph King a na jego kolanach siedziała młodsza siostra Jude'a Sharpa, Celia Hills. W dodatku para akurat się całowała.
-Sharp na słówko. - rzekła Menior ciągnąc go za krawat do kuchnia a reszta towarzystwa się z tej sytuacji śmiała.
-O co chodzi?
-Nie chcę tu dzisiaj żadnego morderstwa.
-Nie wiem o co ci chodzi?
-Nie możesz już jej Jude odpuścic. Ile mamy lat? O ile się nie mylę dwadzieściapięć. A twoja siostra jest tylko o rok młodsza. Nie jest już małą dziewczynką. Umie o siebie zadbać.
-Jestes niemożliwa.
-Dziękuje za komplement. I trzymam cię za słowo. Możesz mordować Kinga ale kiedy indziej. Dzisiejszy dzień ma byc wyjątkowy. Zrozumiałeś?
On tylko przytaknął głową. Już sobie z Kingiem pojutrze porozmawia.
-Ziemia do Jude'a. Pamiętaj, obiecałes.
-Sharp, kopę lat. - usłyszeli za sobą dwa męskie głosy.
-Alan, Herman. Miło was widzieć. Napijesz się z nami Jude? Za stare dobre lata?
-No pewnie. Do zobaczenia rudzielcu. - rzekł do swej ukochanej i puścił jej żartobliwie oko.
Ona zaś wyszła z kuchni i dołączyła do samotnie siedzącej Juli z Celią.
-Cześć Celia.
-Witaj Camila.
-Dobrze ci radzę. Pilnuj lepiej Joe'ego.
-Dlaczego?
-Zdaje się, że twój brat coś planuje. Ale mam nadzieję, że dzisiaj do niczego nie dojdzie.
-O nie! Po moim trupie! Jesli Jude co kolwiek mu zrobi, będzie miał ze mną do czynienia. - rzekła wkurzona grafitowłosa i poszła zapewne do kuchni gdzie urzędowali w tej chwili dawni piłkarze Akademi Królewskiej.
-Wszystko w porządku Julka?
-Tak.
-Można się dosiąść. - usłyszeli pytanie od pewnego szarowłosego chłopaka.
-Jesteś Fubuki? - spytała Camila.
-Tak. Skąd wiedziałaś?
-Jude mi o was opowiadał. Żałuje, że musiałam wtedy być w Chinach. Ty Julia ukrywałaś się wtedy w Polsce.
-Ah... Rzeczywiście. Wprawdzie mówiąc nikogo tu poza Raimonem z mojej jedynej klasy nie znam.
-Cześć wam. - naprzeciwko nich stały dwie dziewczyny.
-Rika, Touko. Miło was widzieć po taki czasie.
-I nawzajem mroźny napastniku. Może nas przedstawisz swoim koleżankom. - rzekła niebieskowłosa dziewczyna opalona na ciemny brąz.
-To są Camila i Julia.
-Skąd wiesz jak się nazywamy? - spytały obydwie.
-Przed dosiedzeniem się do was rozmawiałem z Markiem. Wszystko mi wyśpiewał.
-Ah...
-Przyszłyście z kimś? - spytała zaciekawiona rudowłosa.
-Ja nie. - rzekła niebieskowłosa. - Ale Touko owszem. Własnie jej chłopak ucina sobie pogawendkę z naszym kochanym kapitanem.
Przy panu Evansie stał różowowłosy chłopak z okularami na oczach.
-Tsunami? - spytał Fubuki patrząc znacząco na Touko. - Wiedziałem że to się tak skończy. Niech zgadnę, Rika was wyswatała?
-Oczywiście. Nie byłambym sobą gdybym tego nie zrobiła. Przy okazji gdzie jest kochanie?
-Kto? - spytały zszokowane przyjaciółki.
-Gdy Rika grała z Raimonem miała lekkiego fioła na punkcie Erica.
-I wszystko jasne. - skomentowała wszytsko Julia. - Przykro nam ale nadal siedzi z Ameryce z Silvią.
-Chcesz powiedzieć, że? - spytała z nadzieją Touko.
-Tak. Są razem i to od kilku miesięcy.
Na te słowa niebieskowłosa padła jak kłoda na ziemię.
Niespodziewanie do całego towarzystwa podeszła Celia ale nic nie powiedziała, było widac że była mega wkurzona.
-Coś się stało? - spytała Julia.
-Czy coś się stało?! Owszem. Mój brat to najgorsza kanalia jaką spotkałam. Niemógł pobić mojego chłopaka to doprowadził do tego, że upił się na umór i leży po stołem. A sam jest trzeźwy jak nie wiem co. W dodatku upił też Alana i Hermana, żeby nic biedny Joe nie podejrzewał.
-Uduszę kanalię. - rzekła rudowłosa i bez żadnego ostrzeżenia wparadowała do kuchni. - Sharp!
Jednak zamilkła gdy zobaczyła obrazek którego sie nie spodziewała. Spod stołu wystawała para nóg. Herman leżał na stole przytulając się do pustej butelki a Alan przytulał się do Jude'a i mówił :
-Wiesz skarbie, że cię kocham.
Camila nie dała rady by powtrzymac śmiechu. Ma chłopak za swoje. Jednak nadal była wkurzona dlatego zostawiła swojego narzeczonego z problemem na jego głowie. Już ona mu się odpłaci. Tylko jak?
-Hej Camila.
Gdy się odwróciła zauważyła Davida pod ręką z niebieskowłosą dziewczyną.
-O cześć. Widzę, że przyprowadziłeś Cornelię.
-Tak. - i uśmiechnął się. - Widziałaś Jude'a?
-Ta kanalia siedzi w kuchni.
-Co znowu takiego zrobił.
-Idź i się przekonaj. To w kuchni to jego dzieło. Zwłaszcza zajrzyj pod stół.
-Hę?
Jednak rudowłosa zmierzała z powrotem w stronę kanapy gdie nie było już jej przyjaciółki.
-Gdzie Julia? - spytała Fubukiego który rozmawiał z ciemnoszarm chłopakiem.
-Poszła gdzieś z Axelem. Powiedz coś pomiędzy nimi jest? Przy okazji to jest Toramaru. Bliski kolega Axela.
-Czemu bliski?
-Przyjaźnie się z jego siostrą Yuuką.
-Aha. To wy nic nie wiecie. Axel i Julia chodzą ze sobą.
Widać było, że są w niezłym szoku.
-A ty Toramaru nikogo nie przyprowadziłeś?
-Nie. Gdybym to zrobił, mogłoby dość do morderstwa.
Ani Camila ani Fubuki nie zrozumieli chłopaka. O co mu mogło chodzić?
-Camila! - usłyszała za plecami.
Gdy się odwróciła zobaczyła Bobby'ego, który pił w najlepsze z Kevinem i Nathanem. Widać było, że niebieskowłosy jest najbardziej trzeźwy z nich wszytskich.
-O co chodzi Bobby?
-Napijesz się z nami?
-Czemu nie. - rzekła
Nieważne co mówiła Jude'owi. Postanowiła, że upije się na umór. Chce o wszystkim dzisiejszej nocy zapomnieć. Nie mineło pół godziny a ona już ledwo trzymała się za nogach pozaledwie trzech kieliszkach. Widac było, że rzadko sięgała po cos tak mocnego. Kaby tego bylo mało z kuchni wyszedł poirytowany Sharp z nieźle wkurzonym Davidem. Widac było że są po kłótni.
-Camila! Coś ty zrobiła?!
-Jak to co? Nie mogę przecież odrzucić zaproszenia kolegów, nie?
-Zabieram cię do twojego pokoju.
-Co? Nie! Niebędzie mi rozkazywał Jude! To dopiero początek zabawy.
-A ty już jestes pijana!
-A co ma powiedzieć Joe?
-Rozumiem. Nieźle to sobie wykombinowałaś Menior.
I już niósł dziewczynę na górę.
-Co...ty... wyprawiasz?
-To co muszę. - rzekł.
Położył ją w jej pokoju na łóżku i zamknął drzwi na klucz. Żeby nie przyszedł jej do głowy pomysł uczcieczki.
Sam zszedł na dół. I poczęstował się oranżadą od Kogure. Ale nie wiedział czemu ma ona taki dziwny smak. Gdy wszedł do salonu nie mógł o dziwo znaleźć nikogo trzeźwego. Ostatkiem sił znalazł Axela i Julię, którzy spacerowali po ogrodzie i wpatrywali się w gwiazdy. Gdy szedł w stronę kuchni, zauważył kompletnie pijanych na maximum Marka i Tsunamiego, którzy trzymając szklanki z sokami śpiewali : Szła dzieweczka do laseczka, dodo zielonego aha dodo zielonego....
-,,Dobrze że Nelly tego nie widzi." - rzekł i poszedł dalej.
Na tarasie znalazł zaś śpiącego Jacka a na nim leżał Willy. Na skraju zaś siedział Toramaru obracając rękach szklankę z czerwonym płynem.
-Nie mów iż ty też chcesz się upić?
-Nie. To sok z truskawki.
-Czemu tu siedzisz sam?
-Myślę nad swoim życiem.
-Aha. - rzekł i dyskretnie się wycofał.
Ewidentnie Axel musi z chłopakiem pogadać, skoro są jak bracia. Czuć od chłopaka równiez było, że do końca czysty to też nie był.
Co za dziwny sylwester. Jedno jest pewne. Następny sylwester spędza za granica. Więcej takiego typu impprezy nie zniesie.
-Jude!
-Fuyupe? Co się stało?
-Spójrz w górę.
Tego to się normalnie nie spodziewał.
-Fudou! Czyś ty oszalał?
Bowiem chłopak właśnie chodził sobie po dachu jak gdyby nigdy nic.
-Co mu jest?
-Nie wiem. Ledwo co ruszył alkohol. Ze względu na mnie pił tylko oranżade. Błagam pomóż. Jeszcze sobie skręci kark. Myśli, że jest cyrkowcem.
-I własnie tak się zachowuje. - wyszeptał.
-Jude!
-Już dobrze. - i już wychodzil na dach przez okno na poddaszu.
Jednak gdy chwycił chłopaka za nadgarstek, poślizgnął się i obydwoje zaczeli spadać z wysokości pierwszego piętra. Jakie mieli szczęście, że wokół domu leżała gruba warstwa śniegu.
-Jude! Fudou! Nic wam nie jest!
-Chyba nie. - wyszeptał dredowłosy.
Na całe szczęście nic nie złamał, ale był nieźle potłuczony. Fuyupe zabrała Fudou który zasnął podczas upadku i ulokowała go na kanapie w salonie. Mark, Tsunami jak i Kevin leżeli już pijani na umór, na schodach prowadzonych do piwnicy. Jak się na nch znaleźli? Grom jego wie. Nie mógł o dziwo nigdzie znaleźć ani Alana ani Celii. Na całe szczęście znalazł swoją śpiącą siostrę w fotelu w pokoju gdzie spała Nelly. Na dywanie przy jej łóżku leżały również Touko i Rika. O dziwo chyba tylko on i siedzący przy oknie Nathan byli w pełni trzeźwi i jedyni którzy nie spali.
-Powiem ci jedno Jude. Na takiej imprezie to chyba nigdy nie byłem.
-Ja również. Popatrz kto wrócił?
Przez drzwi weszła panna Dankiewicz, która potkneła się o śpiącego przy wejściu Fubukiego. On jedyny miał coś na kształt usmiechu na twarzy.
-Co tu się dzieje? - spytał zaskoczony Blaze rozglądając się po całym salonie.
-Jak myślisz? Wszyscy się już upili.
-W tak szybkim czasie? - spytała czarnowłosa.
-Owszem. Tylko my zostaliśmy we czwórkę.
-A on co kombinuje? - spytał Nathan Axela wskazując na Kogure który coś przelewał w kuchni.
-Kogure! - krzyknął Sharp. - Co ty wyprawiasz!
Jednak gdy wszyscy weszli i zobaczyli puste butelki po alkoholu i zlew pełen soku zrozumieli.
-To przez ciebie wszyscy się tak upili. - rzekł Nathan.
-Tak. - rzekł i zachichotał w swoim stylu.
-Dlaczego to zrobiłeś? - spytała Julia.
-Nie był bym sobą, gdybym tego nie zrobił. - zaśmiał się i zniknął z prędkością pioruna z kuchni.
-Czy on zawsze taki jest?
-Owszem Julio. Tylko Celia umiała na nim zapanować.
-Wiecie co. Na wszelki wypadek tego ni pijmy. - rzekł Axel. - Idziemy pooglądać sztuczne ognie na dworze?
I jako jedyni ze swojego licznego ognie patrzyli jak na niebie rozpryskuje się tysiące różnych kolorów i kształtów.
-Ej Jude? Czy to przypadkiem nie Alan? - spytał Nathan wskazując na drzewa na którym leżał śpiący chłopak.
-To sobie znalazl miejsce. - skomentował to Sharp i wszyscy się zaśmiali.
To był zdecydowanie ich najdziwniejszy Sylwester.

******************************************************************************************************************

Mam nadzieję, że się spodobało :)
Do zobaczenia w 2016 r. :D 



2 komentarze:

  1. Mega specjał . Przy okazji nie bądź mordercą to działka twojej narzeczonej .
    I czemu ich upiłeś . Przez ciebie Alan spał na drzewie !? ( Jak on tam wlazł)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) A wracając do pytania, musiał coś zrobić a skoro obiecał, że nikogo nie pobije znalazł inne wyjście :D A Alan i Herman to wypadek przy jego pracy :) A jak tam wlazł? To chyba na zawsze pozostanie tajemnicą ;)

      Usuń