sobota, 26 grudnia 2015

Love vs friends 2 cz. IV

Hejka kochani :)
Chciałam bym wam złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji świąt :) Wszystkiego co najlepsze :) Przepraszam, że spóźnione ale  miałam w domu wiele pracy i jeszcze goście. Od kilku dni nie siedziałam nawet na kompie. Napisałam w poprzedniej notce, że dodam świąteczny specjał, ale będzie on z maleńkim opóźnieniem. Przepraszam :( 
Ale za to mam kolejną notkę z cyklu kontynuacji Love vs friends. Mam nadzieję, że spodoba się zamiennik. Jeśli wszystko dobrze pójdzie specjał wstawię w poniedziałek ;)

********************************************************************************************************************

Na reszcie czuła się wolna i pełna życia. Gdy była niedaleko centrum musiała oczywiście potknąć się o swoje koturny i zaczęła upadać. O dziwo nie poczuła jednak ziemi, tylko ramiona obejmujące ją w pasie. Gdy podniosła głowę zobaczyła chłopaka którego nie znała. Jednak po dłuższej chwili...
-Joseph?
-Do usług Julio. Chociaż wolałbym byś nie łamała nóg pod domem mojej dziewczyny.
-Aleś ty zabawny! Postawisz mnie w końcu w pozycji pionowej? - spytała z sarkazmem.
-Oczywiście.
-Czyli nadal jesteś z Celią?
-Tak. A co?
-Nie nic. Po prostu zastanawiam się jakim cudem ukrywacie swój związek przez ponad dziesięć lat i Jude nic o tym nie wiem. Uwierz mi, ale chyba pobiliście jakiś rekord.
-Uwierz mi, ale to Celia nie chcę powiedzieć prawdy dla swojego własnego brata. Mnie powoli już to wkurza.
-Wiesz może czy jest w domu? Muszę z nią pogadać.
-Niestety jest z dzieciakami na treningu. Będzie dopiero wieczorem.
-Okey. Pójdziesz ze mną do niej. To ważne.
-Jeśli nalegasz...
I już szli w kierunku Gimnazjum Raimona. Nie czekając ani chwili dłużej weszli na teren i z miłymi wspomnieniami wpatrywali się w nową jedynastkę Raimona, która dała światu piłki nożnej nowe tchnienie. Tam na dole siedziała dobrze znana jej osoba.
-Celia! - krzyknęła Julia idąc w stronę przyjaciółki.
-Julia-chan, miło cię widzieć.
-Nie jesteś zdziwiona moim powrotem? - spytała czarnowłosa dosiadając się do doradczyni klubu piłkarskiego.
-Nie. Onii-chan mi o wszystkim opowiedział, gdy się spotkaliśmy po dłuższym czasie.
-Ah tak. Jeszcze go tu nie ma?
-Nie. Trochę się spóźni.
-Wiem. Niecałą godzinę temu spotkałam go u Camili. A tak przy okazji co u Joe'ego?
-U niego..... u nas..... ja...... eh.
-Nie martw się. Wiem o wszystkim. Nie przyszłam tu sama. Ej Romeo zejdź tu do nas.
Wtem przed nimi stanął jej książę z bajki.
-Joe co tutaj robisz?
-Ja także bym chciał to wiedzieć?
Nie spodziewały się takiego zwrotu akcji.
-Onii-chan co ty tu robisz?
-Przyszedłem na trening. - rzekł a za nim znajdowali się jeszcze Mark i Axel, którzy patrzyli pytająco na czarnowłosą.
-Joe co tutaj robisz? Myślałem, że jesteś w Korei? - spytał Jude.
-Wróciłem jakiś z tydzień temu. Nie komunikowałem się jeszcze z Davidem, temu również ty o niczym nie wiesz.
-Właściwie po co tutaj przyszedłeś?
Brązowowłosy popatrzył na dziewczyny a głównie w stronę grafitowłosej.
Widać było iż ona sama nie da rady. Wtedy on wziął głęboki oddech i postanowił wyjawić całą prawdę ukrywaną przez wiele długich lat.
-Jude... - zaczął mówić King. - ... Muszę ci się do czegoś przyznać. Ja...
-Ja i Joe spotykamy się i to od dawna.
Wszystkie oczy zostały zwrócone na pannę Hills. Jednak nic nie opisze wyrazu twarzy pana Sharpa. Chyba nigdy nie spodziewał się czegoś takiego. Celia złapała się ręką za usta gdyż zdała sobie sprawę co właśnie powiedziała.
-Sharp?
-King? Czy to prawda? - spytał Jude, ale nadal nie można było odczytać czy jest wkurzony.
-Tak.
-Od jak dawna?
-Od jakiś.... dziesięciu lat. - wyrzekła Celia z lekkim przeciągnięciem czekając na wybuch swojego braciszka.
Jednak on nadal milczał.
-Czemu nic nie mówisz Sharp?
-Bo nie wiem co powiedzieć.
-Nie gniewasz się onii-chan?
-Nie, bardziej jestem smutny bo nie powiedziałaś mi prawdy.
-Bałam się, że nie pozwolisz mi się spotykać z Gendą, tak jak pognałeś Toma.
Na samo wspomnienie Axel i Mark się zaśmiali. Dobrze to pamiętali, gdy ich przyjaciel doprowadził do tego iż tamten chłopak tak się przestraszył, że zmienił szkołę.
-Oh Celio... Chcę tylko żebyś była szczęśliwa. Jesteś szczęśliwa z Josephem?
-Tak.
-W takim razie nie mam nic do gadania. Ale King, jeśli ją skrzywdzisz to przyrzekam ci, że zmuszę cię do emigracji jednak przed moim gniewem nie uciekniesz nigdzie.
-Dobrze, dobrze Sharp nie gorączkuj się tak.
-Dziękuje ci onii-chan. - i już była w ramionach brata.
Wszyscy w około się śmiali ze szczęśliwego zakończenia.
-Idź do swego Romea. - wyszeptał czerwonooki dla swojej siostry do ucha.
-Jude! - krzyknęła i już tonęła z objęciach swojego ukochanego. - Joe!
-Celia!
Julia tylko miała na ustach ciągły uśmiech. Wszystko poszło po jej myśli. Popatrzyła na swojego ukochanego blondyna i puściła mu oczko. To ona wysłała im SMS by przyszli wcześniej. Dyskretnie podeszła do swego chłopaka i objęła go w pasie.
-Witaj Gouenji-kun.
-Julia-san. Wiedziałem, że coś kombinujesz.
-Ja? Nigdy w życiu. Tylko pomogłam przyjaciółce.
-Już ci wierze moja mała intygantko.
-Aleś ty zabawny.
-Chodź, odprowadzę cię do domu.
-No dobrze.
Gdy już mieli odchodzić, Julia na chwilę odwróciła wzrok w kierunku ławki. Zauważyła smutno siedzącą niebieskowłosą dziewczynę. Spoglądała smutno w stronę boiska a dokładniej w stronę pewnego gracza. Dla panny Dankiewicz coś nagle zaświeciło w głowie.
-Dankiewicz bez różnicy co planujesz wybij to sobie z głowy.
-Nie wiem o czym mówisz?
-Już ty dobrze wiesz. - rzekł i uśmiechnął się.
Zbyt dobrze znał ten blask w jej oczach. Wiedział, że jest zdolna do wszystkiego. Niespodziewanie pochylił się i wziął swoją ukochaną na ręce.
-Blaze! Co ty wyprawiasz!?
-Zapobiegam rozwojowi pewnych wypadków. - a z jego ust nie schodził chytry uśmiech, gdy próbowała się mu wyrwać.
-Zabiję cię, gdy tylko mnie postawisz. - syknęła mu do ucha.
Gdy chłopak odszedł wszyscy dookoła nadal się śmiali. Postawił ją dopiero pod domem państwa Evans.
-Ale przecież mieszkam gdzie indziej.
-Razem z Markiem przywiozłem z powrotem tutaj twoje rzeczy.
-Jesteś niesamowity. - rzekła ze sarkazmem. - Ale jeszcze jedne taki wyczyn a ci nie wybaczę tak łatwo.
-Dobrze. Do zobaczenia jutro. - rzekł i na pożegnanie pocałował ją w policzek.
-Axel?
-Tak?
-Mogłabym jutro przyjść na trening i popatrzeć.
-No dobrze... Ale obiecujesz, że będziesz grzeczna?
-Obiecuje. - rzekła krzyżując palce za plecami i uśmiechnęła się sztucznie.
On tylko westchnął i poszedł własną drogą.
Ona doskonale wiedziała co planuje i nikt, nawet jej chłopak nie musi o tym wiedzieć.
-,,Jej chłopak." - pomyślała.

Właśnie dzisiaj odzyskała Axela. Mimo iż się zmienił to nadal pozostał tym samym chłopakiem w którym się zakochała jako nastolatka. Musi wieczorem pogadać z Celią. Jeśli ktoś zna jakieś plotki o drużynie obecnej to tylko ona.  

*********************************************************************************************************************

Przepraszam, że tym razem krócej, ale wiecie i na pewno rozumiecie :) Nie chcę widzieć kuchni przez kilka najbliższych dni :'( 
A w następnej notce Celia, Julia, Nelly, Silvia a także Camila zabawią się tym razem we swatki. Postanawiają połączyć i stworzyć kilka par w nowej drużynie Raimona. Muszą zrobić to dyskretnie by niczego nie zauważyli Mark, Axel ani Jude. Będzie się działo :D 

3 komentarze:

  1. Wiedziałam! Celia i Joe ! Wszystkiego najlepszego ! Spóźnione ale myślę że mi wybaczysz :) Notka super ! Zegar dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam! Celia i Joe ! Wszystkiego najlepszego ! Spóźnione ale myślę że mi wybaczysz :) Notka super ! Zegar dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero teraz przeczytałam.
    Ostatnio nie miałam czasu na odwiedziny .
    Zajęłam się własnym blogiem .
    Super notka . Ta pobili rekord jak można przez 10 lat z kimś być i nie powiedzieć temu własnemu baratu dobrze ze się nie wkurzył.

    OdpowiedzUsuń