Witajcie :)
Wracam do was wypoczęta i pełna nowej energii :)
Choroba minęła i wszystko jest okey ;)
Dzisiaj wstawiam obiecany specjał oraz nową notkę :D
Mam nadzieję, że się spodoba i nie będziecie zawiedzeni :)
*********************************************************************************************************************
Był to piękny zachód słońca. Jednak nie dla wszystkich. Nad brzegiem rzeki siedziała pewna rudowłosa kobieta. A była bardzo smutna.
-Oh Jude... Czemu mnie unikasz? - wyszeptała patrząc na głębie błękitu malowane kolorem czerwonym.
Skoro chłopak jej unika, to nie m ona zbyt wielkiego wyboru. Musi to zrobić, skoro jego ignorancja łamie jej serce. Podniosła się i najszybciej jak mogła zaszła do swego domu.
-,,Jeśli nie odbierze to koniec." - pomyślała dzwoniąc na jego komórkę.
Jednak odezwała się tylko sekretarka.
-Czyli wszystko jasne.
I opadła na swe łóżko z płaczem.
Następnego dnia...
Postanowiła, że powie mu o wszystkim wprost, jeśli nie odbiera od niej telefonu. Bez namysłu weszła do Akademii Królewskiej i skierowała się do biura swojego chłopaka. Jude już od kilku miesięcy jest trenerem drużyny piłkarskiej z jego dawnej szkoły. Gdy już była na miejscu wpadła na Davida Samforda. Najlepszego przyjaciela obecnego trenera oraz zastepce trenera.
-Jest u siebie?
-Tak, ale Camila...
Ona jednak nie czekała i beż żadnych ceregieli wpadła do środka. Dredowłosy siedział za biurkiem i przeglądał papiery.
-Jude!
-Camila? - był na prawdę zdziwiony. - Co ty tu robisz? - spytał.
-Ty się jeszcze o to pytasz? Nie odbierasz ode mnie telefonu, nie widzieliśmy się coś około miesiąca. Unikasz mnie i dziwisz się, że tu przyszłam?!!! - Przykro mi to mówić. - zaczęła i z jej oczu poleciały łzy. - To koniec. Żegnaj. - rzekła i się odwróciła z zamiarem wyjścia.
-Chwileczkę? Co to znaczy, że to już koniec! - krzyknął na chwilę się zapominając.
-Odchodzę od ciebie. Już nigdy mnie nie zobaczysz. Żegnaj na zawsze. - wyrzekła i wybiegła z płaczem.
On siedział jakby do tego krzesła przyrósł. Nie mógł w to uwierzyć. To musi być zły sen. Gdy ona zaczęła biec wróciła mu trzeźwość.
-Camila! - jednak jej już nie było.
Wybiegł za swoją ukochaną, lecz jej już nie było.
-Jude, coś się stało? - spytał David.
-Tak. Straciłem ją. Na zawsze.
W tym czasie dziewczyna dobiegła do domu i zamknęła się na cztery spusty. Była w tej chwili bardzo samotna. Jej przyjaciółka Julia wyjechała lata temu nie daje żadnego znaku życia. Celia uczy w Raimonie i pomaga drużynie więc już dawno nie rozmawiały z powodu braku czasu. Nelly wyjechała za granicę by być bliżej Marka z którym od kilku miesięcy jest zaręczona. Silvia zaś obecnie przebywa razem z Erickiem w Ameryce. Wyjechała tam by wreszcie wyznać mu co na prawdę do niego czuje. Akurat w tym momencie była zdana ona tylko na siebie.
Trzy dni później ...
Zasmucona siedziała w salonie zaczerwieniona. Gdyby tylko mogła z kimś pogadać było by jej lżej. Niespodziewanie usłyszała dzwonek do drzwi. Niewiele myśląc podeszła i otworzyła je. Natychmiast tego pożałowała. Chciała je szybko zatrzasnąć, lecz tajemniczy przybysz nie chciał tak łatwo odpuścić. Wsadził nogę w drzwi i ani myślał by zamknęła mu drzwi pod nosem.
-Proszę, idź stąd. Nie chcę ciebie widzieć.
-Nie odejdę póki mnie nie wysłuchasz.
-Nie chcę ciebie słuchać. Mam już tego dość. Potrzebowałam cię, ale ciebie nie było. Byłeś mi obcy Jude. Złamałeś mi serce.
-Ale musisz mnie wysłuchać. Wytłumaczę ci wszystko. Proszę. Musisz posłuchać co mam ci do powiedzenia.
-Prowadzili konwersacje siłując się z drzwiami. Jude wykorzystując jej chwilę nieuwagi naparł mocniej i po chwili był już nieproszonym gościem.
-Proszę cię. Chodź za mną a wszystko ci wyjaśnię.
-Po moim trupie.
Po słowach swojej ukochanej, chytrze się uśmiechnął.
-Da się zrobić. - nim zdążyła zareagować, ten chwycił ją w pasie i przerzucił sobie przez ramię.
-Sharp przyrzekam ci, jak mnie w końcu postawisz, zginiesz marnie. Szli tak pod osłoną wieczoru, więc nikt ich nie widział.
-,,Ma szczęście bo inaczej łeb bym mu urwała". - krzyczała w myślach.
Nie miał on już żadnego prawa do niej. Nie powinien w ogóle tu przychodzić.
-Gdzie ty mnie ciągniesz?
-Zaraz zobaczysz.
Postawił ją dopiero, gdy znaleźli się w jakimś domu. Jego domu mówiąc dokładniej.
-Masz pięć minut, żeby mi wszystko wyjaśnić Sharp.
-Dobrze. Na początek chciałbym cię przeprosić za moje zachowanie. Wiem, że nie miałem czasu dla ciebie, ale miałem ważny powód.
-Lepiej żeby był taki ważny jak mówisz. Inaczej nie chcę cię już nigdy widzieć.
-Wiem, że możesz czuć się przez to źle.
-Nic nie wiesz. Swoją ignorancją łamałeś mi serce po kawałku.
Nie zważając na to co robi wzięła najbliżej siebie leżącą rzecz i cisnęła nią w chłopaka.
-Ostrożnie, to grupa lektura.
-Co to w ogóle było?
-To była lektura pt. ,,Krzyżacy". Dostałem ją od Julii na urodziny jakieś dziesięć lat temu. Nie znasz jej.
-Szkoda tylko, że musiałeś zrobić unik.
-Język ci się wyostrzył Camilo Rose.
-Skąd znasz moje drugie imię?
-Twój ojciec mi je zdradził wiele lat temu.
-Wielkie dzięki tato. - wyszeptała tak, że tylko ona to usłyszała.
-Wracając do naszej rozmowy... Wiesz jaki był powód, że byłem tak zajęty?
I opowiedział dziewczynie o powstaniu ugrupowania przeciwko piątemu sektorowi. Omówił swoją rolę w nim oraz jakie działania podejmują, ale on nadal gra swoją rolę przed całym światem.
-Oh....Jude.Ale nadal się na ciebie gniewam. - rzekła i strzeliła focha.
Wtedy on westchnął i wyjął z kieszeni jakieś pudełko.
-Chciałem to zrobić w trochę innych okolicznościach, ale mówi się trudno. Planowałem to już od miesiąca, ale nie mogłem znaleźć w sobie odwagi. Jeśli jednak się zgodzisz zrozumiem twoją decyzję. Camilo Rose Menior... Czy wyjdziesz za mnie? - rzekł to otwierając pudełeczko w którym był pierścionek zaręczynowy.
Rudowłosa nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Facet którego kochała właśnie się jej oświadcza. Nie mogła w to uwierzyć. Podniosła wzrok z rąk chłopaka na jego oczy, ukryte za zielonym szkłem. Widziała jednak, uczucie odbijające się w nich. W tej chwili miała zdecydować o swojej przyszłości.
-Jude...Ja... Tak. Tak! Zgadzam się.
On odłożył pudełko i mocno przytulił kobietę z którą chciał spędzić resztę życia.
-Ciesze się, że się zgodziłaś. - wyszeptał jej do ucha.
-Ja również. Ale wiesz, że będziesz miał mnie i moje humorki do końca życia.
-I tego się właśnie obawiam.
I oboje się zaśmiali. Dzisiaj zaczyna się nowy rozdział w ich życiu.
Koniec :D
Matko uwielbiam cię!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOoo Jud omal tego nie zakończyłeś -.-
Weny i czego tam trzeba.
POZDRAWIAM;)