czwartek, 31 grudnia 2015

Special 2 - Sylwester

Witajcie kochani :)
Dzisiaj koniec roku i chcę wam życzyć by najbliższy rok był dla was jeszcze lepszy niż ten co był :)
Oraz życzę udanego sylwestra :D
W ramach tego, że dzisiaj ostatni dzień roku oto ostatnia notka w 2015 r.
Chciałam ten special wstawić w niedzielę, ale napisałam go wcześniej. 
Mam nadzieję, że się spodoba :)
Sama wieczorem jadę wieczorem do przyjaciółki :)
A oto jak nasi ulubieńcy spędzili wyjątkowego sylwestra w swoim gronie jako dorośli :) 
Dedykuje tą notkę dla JillJessa R i Justynka Lejman :D
Dzięki waszym komentarzom wiem, że mam dla kogo pisać :)

***************************************************************************************************************

Pada śnieg i jest mroźno. Po prostu przepiękny dzień zakończenia roku. Przynajmniej tak sądziła podenerwowana Camila Menior. Czekała właśnie na swojego chłopaka Jude'a Sharpa, który się spóźniał. Miał on szczęście, że nie było go przy rudowłosej. Przez cały dzień była już nieźle wkurzona. A on odskonale wiedział, że lepiej wtedy nie pokazywać się jej na oczy.
-To on. - rzekła doskakując do drzwi i otwierając je na wciąż.
Przed nią stanął mężczyzna z dwoma dużymi kartonami.
-Przpuścisz mnie? - spytał z pewną ironią w głosie.
-Uważaj Sharp. Nie igraj z ogniem, inazcej cała zawartość tych pódeł znajdzie się na tobie.
-Ja też się cieszę, że cię widzę kochanie.
Wiedziała ona doskonale, że kochał on ją mimo jej wrednego charakterku. Taka już była i nikt ani nic chyba na to nie poradzi.
-Masz wszytsko o co cię prosiłam?
-Raczej tak. Mam soki, oranżadę i oczywiście coś mocniejszego.
-Ile masz na myśli tego czegoś mocniejszego.
-Whisky, gorzałkę, szampana... - wyliczał na palcach. - I to chyba wszystko.
Na co ona trzymała się za głowę.
-Nie ważne. Wiedz jedno. Ja dzisiaj żadnego alkoholu nie piję.
-Dlaczego?
-Wspieram Julię. Nie pamiętasz? Od wszelkiego rodzaju alkoholu robi jej się niedobrze. Za pierwszym razem skończyło sie ot na ostrym dyżurze.
-Okey. Rób co chcesz. Masz już składankę piosenek?
-Tak. Jest w laptopie w moim pokoju. - rzekła wchodząc do kuchni.
W końcu nastał ubłagalny wieczór. Chłopak kochał te dziewczynę, ale dzisiaj bez kretesu ona go wykorzystywała. Ledwo nastał wieczór a on miał już dość wszystkiego. Mimo tego, że taka była on ją kochał. A czemu? Ponieważ była naturalna i inna od reszty dziewcząt jakie do tej pory poznał. Zmęczony położył się na chwilę w pokoju panny Menior i o zżądzenie losu zasnął. Obudził go dopiero hałas wywołany otwartmi drzwiami na wciąż.
-Wstawaj Sharp. Chyba nie chcesz przespać całej imprezy?
-Fudou? Co ty tu robisz?
-Twoja dzieewczyna kazała mi ciebie zbudzić. - i już go nie było.
Dredowłosy zerwał się jak oparzoy i już zbiegał po schodach. Od razu w tłumie wynalazł Camilę, Axela, Julię i Marka.
-Cześć wam. Mark a gdzie Nelly?
-Przyszła ze mną, ale niezbyt dobrze się czuła. Camila zaprowadziła ją do pokoju gościnnego i natychmiast zasnęła. Jeśli w najbliższych dniach jej się nie poprawi będę musiał zaciągnąć ją do lekarza.
I wszyscy sie zaśmiali. Wiedzieli, że jeśli Evansowi to się uda to będzie cud, gdyż Nelly nienawidziła szpitali od czasu wypadku swojego ojca.
-Powiedzcie mi. Fudou na prawdę tu jest? - spytał Jude.
-Aha i to nie sam. W życiu nie zgadniesz z kim przyszedł.
-O wilku mowa. - rzekł już nieco cieszej Axel, gdy wspomniana para przechodziła koło nich.
Wszędzie rozpoznali by te fioletowe głosy i ten miły śmiech.
-Fuyupe? Fuyupe Kudou?
-Tak.
-Eh... A Celia już jest?
-Tak i zobacz z kim. - rzekła Julia wskazując kanapę, gdzie siedział Joseph King a na jego kolanach siedziała młodsza siostra Jude'a Sharpa, Celia Hills. W dodatku para akurat się całowała.
-Sharp na słówko. - rzekła Menior ciągnąc go za krawat do kuchnia a reszta towarzystwa się z tej sytuacji śmiała.
-O co chodzi?
-Nie chcę tu dzisiaj żadnego morderstwa.
-Nie wiem o co ci chodzi?
-Nie możesz już jej Jude odpuścic. Ile mamy lat? O ile się nie mylę dwadzieściapięć. A twoja siostra jest tylko o rok młodsza. Nie jest już małą dziewczynką. Umie o siebie zadbać.
-Jestes niemożliwa.
-Dziękuje za komplement. I trzymam cię za słowo. Możesz mordować Kinga ale kiedy indziej. Dzisiejszy dzień ma byc wyjątkowy. Zrozumiałeś?
On tylko przytaknął głową. Już sobie z Kingiem pojutrze porozmawia.
-Ziemia do Jude'a. Pamiętaj, obiecałes.
-Sharp, kopę lat. - usłyszeli za sobą dwa męskie głosy.
-Alan, Herman. Miło was widzieć. Napijesz się z nami Jude? Za stare dobre lata?
-No pewnie. Do zobaczenia rudzielcu. - rzekł do swej ukochanej i puścił jej żartobliwie oko.
Ona zaś wyszła z kuchni i dołączyła do samotnie siedzącej Juli z Celią.
-Cześć Celia.
-Witaj Camila.
-Dobrze ci radzę. Pilnuj lepiej Joe'ego.
-Dlaczego?
-Zdaje się, że twój brat coś planuje. Ale mam nadzieję, że dzisiaj do niczego nie dojdzie.
-O nie! Po moim trupie! Jesli Jude co kolwiek mu zrobi, będzie miał ze mną do czynienia. - rzekła wkurzona grafitowłosa i poszła zapewne do kuchni gdzie urzędowali w tej chwili dawni piłkarze Akademi Królewskiej.
-Wszystko w porządku Julka?
-Tak.
-Można się dosiąść. - usłyszeli pytanie od pewnego szarowłosego chłopaka.
-Jesteś Fubuki? - spytała Camila.
-Tak. Skąd wiedziałaś?
-Jude mi o was opowiadał. Żałuje, że musiałam wtedy być w Chinach. Ty Julia ukrywałaś się wtedy w Polsce.
-Ah... Rzeczywiście. Wprawdzie mówiąc nikogo tu poza Raimonem z mojej jedynej klasy nie znam.
-Cześć wam. - naprzeciwko nich stały dwie dziewczyny.
-Rika, Touko. Miło was widzieć po taki czasie.
-I nawzajem mroźny napastniku. Może nas przedstawisz swoim koleżankom. - rzekła niebieskowłosa dziewczyna opalona na ciemny brąz.
-To są Camila i Julia.
-Skąd wiesz jak się nazywamy? - spytały obydwie.
-Przed dosiedzeniem się do was rozmawiałem z Markiem. Wszystko mi wyśpiewał.
-Ah...
-Przyszłyście z kimś? - spytała zaciekawiona rudowłosa.
-Ja nie. - rzekła niebieskowłosa. - Ale Touko owszem. Własnie jej chłopak ucina sobie pogawendkę z naszym kochanym kapitanem.
Przy panu Evansie stał różowowłosy chłopak z okularami na oczach.
-Tsunami? - spytał Fubuki patrząc znacząco na Touko. - Wiedziałem że to się tak skończy. Niech zgadnę, Rika was wyswatała?
-Oczywiście. Nie byłambym sobą gdybym tego nie zrobiła. Przy okazji gdzie jest kochanie?
-Kto? - spytały zszokowane przyjaciółki.
-Gdy Rika grała z Raimonem miała lekkiego fioła na punkcie Erica.
-I wszystko jasne. - skomentowała wszytsko Julia. - Przykro nam ale nadal siedzi z Ameryce z Silvią.
-Chcesz powiedzieć, że? - spytała z nadzieją Touko.
-Tak. Są razem i to od kilku miesięcy.
Na te słowa niebieskowłosa padła jak kłoda na ziemię.
Niespodziewanie do całego towarzystwa podeszła Celia ale nic nie powiedziała, było widac że była mega wkurzona.
-Coś się stało? - spytała Julia.
-Czy coś się stało?! Owszem. Mój brat to najgorsza kanalia jaką spotkałam. Niemógł pobić mojego chłopaka to doprowadził do tego, że upił się na umór i leży po stołem. A sam jest trzeźwy jak nie wiem co. W dodatku upił też Alana i Hermana, żeby nic biedny Joe nie podejrzewał.
-Uduszę kanalię. - rzekła rudowłosa i bez żadnego ostrzeżenia wparadowała do kuchni. - Sharp!
Jednak zamilkła gdy zobaczyła obrazek którego sie nie spodziewała. Spod stołu wystawała para nóg. Herman leżał na stole przytulając się do pustej butelki a Alan przytulał się do Jude'a i mówił :
-Wiesz skarbie, że cię kocham.
Camila nie dała rady by powtrzymac śmiechu. Ma chłopak za swoje. Jednak nadal była wkurzona dlatego zostawiła swojego narzeczonego z problemem na jego głowie. Już ona mu się odpłaci. Tylko jak?
-Hej Camila.
Gdy się odwróciła zauważyła Davida pod ręką z niebieskowłosą dziewczyną.
-O cześć. Widzę, że przyprowadziłeś Cornelię.
-Tak. - i uśmiechnął się. - Widziałaś Jude'a?
-Ta kanalia siedzi w kuchni.
-Co znowu takiego zrobił.
-Idź i się przekonaj. To w kuchni to jego dzieło. Zwłaszcza zajrzyj pod stół.
-Hę?
Jednak rudowłosa zmierzała z powrotem w stronę kanapy gdie nie było już jej przyjaciółki.
-Gdzie Julia? - spytała Fubukiego który rozmawiał z ciemnoszarm chłopakiem.
-Poszła gdzieś z Axelem. Powiedz coś pomiędzy nimi jest? Przy okazji to jest Toramaru. Bliski kolega Axela.
-Czemu bliski?
-Przyjaźnie się z jego siostrą Yuuką.
-Aha. To wy nic nie wiecie. Axel i Julia chodzą ze sobą.
Widać było, że są w niezłym szoku.
-A ty Toramaru nikogo nie przyprowadziłeś?
-Nie. Gdybym to zrobił, mogłoby dość do morderstwa.
Ani Camila ani Fubuki nie zrozumieli chłopaka. O co mu mogło chodzić?
-Camila! - usłyszała za plecami.
Gdy się odwróciła zobaczyła Bobby'ego, który pił w najlepsze z Kevinem i Nathanem. Widać było, że niebieskowłosy jest najbardziej trzeźwy z nich wszytskich.
-O co chodzi Bobby?
-Napijesz się z nami?
-Czemu nie. - rzekła
Nieważne co mówiła Jude'owi. Postanowiła, że upije się na umór. Chce o wszystkim dzisiejszej nocy zapomnieć. Nie mineło pół godziny a ona już ledwo trzymała się za nogach pozaledwie trzech kieliszkach. Widac było, że rzadko sięgała po cos tak mocnego. Kaby tego bylo mało z kuchni wyszedł poirytowany Sharp z nieźle wkurzonym Davidem. Widac było że są po kłótni.
-Camila! Coś ty zrobiła?!
-Jak to co? Nie mogę przecież odrzucić zaproszenia kolegów, nie?
-Zabieram cię do twojego pokoju.
-Co? Nie! Niebędzie mi rozkazywał Jude! To dopiero początek zabawy.
-A ty już jestes pijana!
-A co ma powiedzieć Joe?
-Rozumiem. Nieźle to sobie wykombinowałaś Menior.
I już niósł dziewczynę na górę.
-Co...ty... wyprawiasz?
-To co muszę. - rzekł.
Położył ją w jej pokoju na łóżku i zamknął drzwi na klucz. Żeby nie przyszedł jej do głowy pomysł uczcieczki.
Sam zszedł na dół. I poczęstował się oranżadą od Kogure. Ale nie wiedział czemu ma ona taki dziwny smak. Gdy wszedł do salonu nie mógł o dziwo znaleźć nikogo trzeźwego. Ostatkiem sił znalazł Axela i Julię, którzy spacerowali po ogrodzie i wpatrywali się w gwiazdy. Gdy szedł w stronę kuchni, zauważył kompletnie pijanych na maximum Marka i Tsunamiego, którzy trzymając szklanki z sokami śpiewali : Szła dzieweczka do laseczka, dodo zielonego aha dodo zielonego....
-,,Dobrze że Nelly tego nie widzi." - rzekł i poszedł dalej.
Na tarasie znalazł zaś śpiącego Jacka a na nim leżał Willy. Na skraju zaś siedział Toramaru obracając rękach szklankę z czerwonym płynem.
-Nie mów iż ty też chcesz się upić?
-Nie. To sok z truskawki.
-Czemu tu siedzisz sam?
-Myślę nad swoim życiem.
-Aha. - rzekł i dyskretnie się wycofał.
Ewidentnie Axel musi z chłopakiem pogadać, skoro są jak bracia. Czuć od chłopaka równiez było, że do końca czysty to też nie był.
Co za dziwny sylwester. Jedno jest pewne. Następny sylwester spędza za granica. Więcej takiego typu impprezy nie zniesie.
-Jude!
-Fuyupe? Co się stało?
-Spójrz w górę.
Tego to się normalnie nie spodziewał.
-Fudou! Czyś ty oszalał?
Bowiem chłopak właśnie chodził sobie po dachu jak gdyby nigdy nic.
-Co mu jest?
-Nie wiem. Ledwo co ruszył alkohol. Ze względu na mnie pił tylko oranżade. Błagam pomóż. Jeszcze sobie skręci kark. Myśli, że jest cyrkowcem.
-I własnie tak się zachowuje. - wyszeptał.
-Jude!
-Już dobrze. - i już wychodzil na dach przez okno na poddaszu.
Jednak gdy chwycił chłopaka za nadgarstek, poślizgnął się i obydwoje zaczeli spadać z wysokości pierwszego piętra. Jakie mieli szczęście, że wokół domu leżała gruba warstwa śniegu.
-Jude! Fudou! Nic wam nie jest!
-Chyba nie. - wyszeptał dredowłosy.
Na całe szczęście nic nie złamał, ale był nieźle potłuczony. Fuyupe zabrała Fudou który zasnął podczas upadku i ulokowała go na kanapie w salonie. Mark, Tsunami jak i Kevin leżeli już pijani na umór, na schodach prowadzonych do piwnicy. Jak się na nch znaleźli? Grom jego wie. Nie mógł o dziwo nigdzie znaleźć ani Alana ani Celii. Na całe szczęście znalazł swoją śpiącą siostrę w fotelu w pokoju gdzie spała Nelly. Na dywanie przy jej łóżku leżały również Touko i Rika. O dziwo chyba tylko on i siedzący przy oknie Nathan byli w pełni trzeźwi i jedyni którzy nie spali.
-Powiem ci jedno Jude. Na takiej imprezie to chyba nigdy nie byłem.
-Ja również. Popatrz kto wrócił?
Przez drzwi weszła panna Dankiewicz, która potkneła się o śpiącego przy wejściu Fubukiego. On jedyny miał coś na kształt usmiechu na twarzy.
-Co tu się dzieje? - spytał zaskoczony Blaze rozglądając się po całym salonie.
-Jak myślisz? Wszyscy się już upili.
-W tak szybkim czasie? - spytała czarnowłosa.
-Owszem. Tylko my zostaliśmy we czwórkę.
-A on co kombinuje? - spytał Nathan Axela wskazując na Kogure który coś przelewał w kuchni.
-Kogure! - krzyknął Sharp. - Co ty wyprawiasz!
Jednak gdy wszyscy weszli i zobaczyli puste butelki po alkoholu i zlew pełen soku zrozumieli.
-To przez ciebie wszyscy się tak upili. - rzekł Nathan.
-Tak. - rzekł i zachichotał w swoim stylu.
-Dlaczego to zrobiłeś? - spytała Julia.
-Nie był bym sobą, gdybym tego nie zrobił. - zaśmiał się i zniknął z prędkością pioruna z kuchni.
-Czy on zawsze taki jest?
-Owszem Julio. Tylko Celia umiała na nim zapanować.
-Wiecie co. Na wszelki wypadek tego ni pijmy. - rzekł Axel. - Idziemy pooglądać sztuczne ognie na dworze?
I jako jedyni ze swojego licznego ognie patrzyli jak na niebie rozpryskuje się tysiące różnych kolorów i kształtów.
-Ej Jude? Czy to przypadkiem nie Alan? - spytał Nathan wskazując na drzewa na którym leżał śpiący chłopak.
-To sobie znalazl miejsce. - skomentował to Sharp i wszyscy się zaśmiali.
To był zdecydowanie ich najdziwniejszy Sylwester.

******************************************************************************************************************

Mam nadzieję, że się spodobało :)
Do zobaczenia w 2016 r. :D 



wtorek, 29 grudnia 2015

Wpis #4

Witajcie kochani :)
Mam dla was dzisiaj jeszcze maleńką ankietę.
Proszę was byście zagłosowali :)
Mam wielki dylemat i nie wiem którą notkę mam napisać pierwszą :)
Ankieta jest obok :D
Według waszych głosów ustalę odpowiednio fabułę :)

Special 1

Witajcie :)
Z okazji minionych świąt mam dla was dzisiaj prezent w postaci dodatkowej notki :)
Zapraszam :D
P.S
Fabuła tego dodatku nie ma nic wspólnego z fabułą ,,Love vs friends".


*******************************************************************************************************************

Pada śnieg, mróz jest. Prawdziwa zima. Tak sądziła przynajmniej Camila Menior która właśnie szła w stronę swojego domu po skończonych lekcjach. Dzisiaj o dziwo sama. Nie miała zielonego pojęcia gdzie się podział Sharp. I lepiej żeby się jej dzisiaj już nie pokazywał. Nie była w nastroju do rozmowy. Gdy tylko przekroczyła próg domu rzuciła torbę do swojego pokoju i już była na zewnątrz. Kochała te zimno i ten piękny biały krajobraz. Dla niej nie mogło być nic piękniejszego. Postanowiła się przejść by nieco ochłonąć. Na jej włosy padały białe płatki dając niesamowity efekt na jej rudych włosach. Postanowiła zajść do swej przyjaciółki Juli Dankiewicz. Może nie jest zajęta? Jednak gdy zapukała do wejścia do jej mieszkania drzwi, drzwi otworzył jej nie kto inny jak Axel Blaze?
-Eeeee.....Axel? Co ty tu robisz?
-Mieszkam o ile mi wiadomo?
-Co!!!
-Znów pomyliłaś drzwi. Julia mieszka obok.
-Sorki. I dzięki.
On tylko westchnął i zamknął drzwi.
-,,Czemu ja się tak zawsze mylę?" - pomyślała dzwoniąc do sąsiedniego mieszkania.
Jednak niestety się przeliczyła. Panny Dankiewicz nie było. Poszła ona na pobliskie lodowisko z kolegą.
-,,Z kim mogła pójść?"
Jeszcze raz zapukała do drzwi Axela, tylko tym razem się spytała.
-Masz może ochotę pojeździć na łyżwach?
-Co ty kombinujesz Menior?
-Zobaczysz. Chcę trochę poszpiegować twoją ukochaną.
-Nie wiem o kim mówisz?! - próbował się obronić blondyn.
-Nie wykręcisz się. Wiem, że jesteś z Julią.
-Powiedziała ci?
-Nie. Sam się właśnie wkopałeś.
On wkurzony sam na siebie walnął się ręką w czoło.
-Nie masz wyboru. Chcę wiedzieć z kim poszła. A ty mi w tym pomożesz.
-Juli nie ma w domu?
-Dopiero się kapnął. Zakładaj kurtkę Sherlocku. Idziemy na łowy.
-Czemu się w to wplątałem.
-Ponieważ jesteś moim przyjacielem i chłopakiem mojej przyjaciółki. Jeśli mi nie pomożesz będziesz miał mnie na karku do końca swego życia.
-I tak już mam. - wyszeptał.
-Mówiłeś coś? - spytała wiedząc doskonale co powiedział z ironią w głosie.
-Nic. - rzekł zamykając mieszkanie na klucz.
Już zmierzali na pobliską rzekę która po zamarznięciu stanowi idealne lodowisko. Jednak nikogo tam nie było.
-Jesteś pewna że tutaj miała być.
-Tak. Pani Dankiewicz powiedziała że tutaj.
-Ktoś idzie w naszą stronę. - rzekł Axel wskazując na dalekie sylwetki chłopaka i dziewczyny.
Jak się okazało była to Julia a towarzyszył jej o dziwo Jude.
-Axel? Camila? Co wy tu robicie? - spytała zdziwiona Julia.
-Lepsze pytanie co wy kombinujecie? - spytała rudowłosa patrząc z wściekłością na swoją przyjaciółkę i swojego chłopaka.
-My nic. - rzekł Jude. - To miała być niespodzianka.
-Jaka niespodzianka? - spytała zaskoczona Camila.
-Wszystko chcecie już wydać? - spytał Axel na co czarnowłosa przytaknęła głową.
-Ty Blaze jesteś z nimi w zmowie?
On tylko się uśmiechnął i przeszedł na stronę swego przyjaciela i złapał swoją dziewczynę za rękę.
-O co w tym wszystkim chodzi!
-Nie pamiętasz Camila co dziś jest? - spytał zaskoczony i jednocześnie rozbawiony Jude.
-Nie.
-Dzisiaj są twoje urodziny.
Tym jednym zdaniem całkowicie zabił jej ćwieka.
-Ja... zupełnie o tym zapomniałam.
-Julia pomagała mi wybrać dla ciebie prezent. Wszystkiego najlepszego kochanie. - rzekł podając jej zapakowane zawiniątko.
-Ja.... Jude... Julia... Arigato. - rzekła i rzuciła się, obejmując chłopaka któremu oddała swoje serce.
Zaś Julia i Axel nie chcieli im przeszkadzać temu dyskretnie się oddalili.
-Jesteś niezłym aktorem Blaze.
-Dla ciebie wszystko Dankiewicz.
I już wchodzili po schodach na właściwe piętro.
KONIEC :D

******************************************************************************************************************

Mam nadzieję, że się spodoba :) 
A już w niedzielę kolejna notka w stylu sylwester z całą drużyną Raimona :)
Będzie się działo :D 















sobota, 26 grudnia 2015

Love vs friends 2 cz. IV

Hejka kochani :)
Chciałam bym wam złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji świąt :) Wszystkiego co najlepsze :) Przepraszam, że spóźnione ale  miałam w domu wiele pracy i jeszcze goście. Od kilku dni nie siedziałam nawet na kompie. Napisałam w poprzedniej notce, że dodam świąteczny specjał, ale będzie on z maleńkim opóźnieniem. Przepraszam :( 
Ale za to mam kolejną notkę z cyklu kontynuacji Love vs friends. Mam nadzieję, że spodoba się zamiennik. Jeśli wszystko dobrze pójdzie specjał wstawię w poniedziałek ;)

********************************************************************************************************************

Na reszcie czuła się wolna i pełna życia. Gdy była niedaleko centrum musiała oczywiście potknąć się o swoje koturny i zaczęła upadać. O dziwo nie poczuła jednak ziemi, tylko ramiona obejmujące ją w pasie. Gdy podniosła głowę zobaczyła chłopaka którego nie znała. Jednak po dłuższej chwili...
-Joseph?
-Do usług Julio. Chociaż wolałbym byś nie łamała nóg pod domem mojej dziewczyny.
-Aleś ty zabawny! Postawisz mnie w końcu w pozycji pionowej? - spytała z sarkazmem.
-Oczywiście.
-Czyli nadal jesteś z Celią?
-Tak. A co?
-Nie nic. Po prostu zastanawiam się jakim cudem ukrywacie swój związek przez ponad dziesięć lat i Jude nic o tym nie wiem. Uwierz mi, ale chyba pobiliście jakiś rekord.
-Uwierz mi, ale to Celia nie chcę powiedzieć prawdy dla swojego własnego brata. Mnie powoli już to wkurza.
-Wiesz może czy jest w domu? Muszę z nią pogadać.
-Niestety jest z dzieciakami na treningu. Będzie dopiero wieczorem.
-Okey. Pójdziesz ze mną do niej. To ważne.
-Jeśli nalegasz...
I już szli w kierunku Gimnazjum Raimona. Nie czekając ani chwili dłużej weszli na teren i z miłymi wspomnieniami wpatrywali się w nową jedynastkę Raimona, która dała światu piłki nożnej nowe tchnienie. Tam na dole siedziała dobrze znana jej osoba.
-Celia! - krzyknęła Julia idąc w stronę przyjaciółki.
-Julia-chan, miło cię widzieć.
-Nie jesteś zdziwiona moim powrotem? - spytała czarnowłosa dosiadając się do doradczyni klubu piłkarskiego.
-Nie. Onii-chan mi o wszystkim opowiedział, gdy się spotkaliśmy po dłuższym czasie.
-Ah tak. Jeszcze go tu nie ma?
-Nie. Trochę się spóźni.
-Wiem. Niecałą godzinę temu spotkałam go u Camili. A tak przy okazji co u Joe'ego?
-U niego..... u nas..... ja...... eh.
-Nie martw się. Wiem o wszystkim. Nie przyszłam tu sama. Ej Romeo zejdź tu do nas.
Wtem przed nimi stanął jej książę z bajki.
-Joe co tutaj robisz?
-Ja także bym chciał to wiedzieć?
Nie spodziewały się takiego zwrotu akcji.
-Onii-chan co ty tu robisz?
-Przyszedłem na trening. - rzekł a za nim znajdowali się jeszcze Mark i Axel, którzy patrzyli pytająco na czarnowłosą.
-Joe co tutaj robisz? Myślałem, że jesteś w Korei? - spytał Jude.
-Wróciłem jakiś z tydzień temu. Nie komunikowałem się jeszcze z Davidem, temu również ty o niczym nie wiesz.
-Właściwie po co tutaj przyszedłeś?
Brązowowłosy popatrzył na dziewczyny a głównie w stronę grafitowłosej.
Widać było iż ona sama nie da rady. Wtedy on wziął głęboki oddech i postanowił wyjawić całą prawdę ukrywaną przez wiele długich lat.
-Jude... - zaczął mówić King. - ... Muszę ci się do czegoś przyznać. Ja...
-Ja i Joe spotykamy się i to od dawna.
Wszystkie oczy zostały zwrócone na pannę Hills. Jednak nic nie opisze wyrazu twarzy pana Sharpa. Chyba nigdy nie spodziewał się czegoś takiego. Celia złapała się ręką za usta gdyż zdała sobie sprawę co właśnie powiedziała.
-Sharp?
-King? Czy to prawda? - spytał Jude, ale nadal nie można było odczytać czy jest wkurzony.
-Tak.
-Od jak dawna?
-Od jakiś.... dziesięciu lat. - wyrzekła Celia z lekkim przeciągnięciem czekając na wybuch swojego braciszka.
Jednak on nadal milczał.
-Czemu nic nie mówisz Sharp?
-Bo nie wiem co powiedzieć.
-Nie gniewasz się onii-chan?
-Nie, bardziej jestem smutny bo nie powiedziałaś mi prawdy.
-Bałam się, że nie pozwolisz mi się spotykać z Gendą, tak jak pognałeś Toma.
Na samo wspomnienie Axel i Mark się zaśmiali. Dobrze to pamiętali, gdy ich przyjaciel doprowadził do tego iż tamten chłopak tak się przestraszył, że zmienił szkołę.
-Oh Celio... Chcę tylko żebyś była szczęśliwa. Jesteś szczęśliwa z Josephem?
-Tak.
-W takim razie nie mam nic do gadania. Ale King, jeśli ją skrzywdzisz to przyrzekam ci, że zmuszę cię do emigracji jednak przed moim gniewem nie uciekniesz nigdzie.
-Dobrze, dobrze Sharp nie gorączkuj się tak.
-Dziękuje ci onii-chan. - i już była w ramionach brata.
Wszyscy w około się śmiali ze szczęśliwego zakończenia.
-Idź do swego Romea. - wyszeptał czerwonooki dla swojej siostry do ucha.
-Jude! - krzyknęła i już tonęła z objęciach swojego ukochanego. - Joe!
-Celia!
Julia tylko miała na ustach ciągły uśmiech. Wszystko poszło po jej myśli. Popatrzyła na swojego ukochanego blondyna i puściła mu oczko. To ona wysłała im SMS by przyszli wcześniej. Dyskretnie podeszła do swego chłopaka i objęła go w pasie.
-Witaj Gouenji-kun.
-Julia-san. Wiedziałem, że coś kombinujesz.
-Ja? Nigdy w życiu. Tylko pomogłam przyjaciółce.
-Już ci wierze moja mała intygantko.
-Aleś ty zabawny.
-Chodź, odprowadzę cię do domu.
-No dobrze.
Gdy już mieli odchodzić, Julia na chwilę odwróciła wzrok w kierunku ławki. Zauważyła smutno siedzącą niebieskowłosą dziewczynę. Spoglądała smutno w stronę boiska a dokładniej w stronę pewnego gracza. Dla panny Dankiewicz coś nagle zaświeciło w głowie.
-Dankiewicz bez różnicy co planujesz wybij to sobie z głowy.
-Nie wiem o czym mówisz?
-Już ty dobrze wiesz. - rzekł i uśmiechnął się.
Zbyt dobrze znał ten blask w jej oczach. Wiedział, że jest zdolna do wszystkiego. Niespodziewanie pochylił się i wziął swoją ukochaną na ręce.
-Blaze! Co ty wyprawiasz!?
-Zapobiegam rozwojowi pewnych wypadków. - a z jego ust nie schodził chytry uśmiech, gdy próbowała się mu wyrwać.
-Zabiję cię, gdy tylko mnie postawisz. - syknęła mu do ucha.
Gdy chłopak odszedł wszyscy dookoła nadal się śmiali. Postawił ją dopiero pod domem państwa Evans.
-Ale przecież mieszkam gdzie indziej.
-Razem z Markiem przywiozłem z powrotem tutaj twoje rzeczy.
-Jesteś niesamowity. - rzekła ze sarkazmem. - Ale jeszcze jedne taki wyczyn a ci nie wybaczę tak łatwo.
-Dobrze. Do zobaczenia jutro. - rzekł i na pożegnanie pocałował ją w policzek.
-Axel?
-Tak?
-Mogłabym jutro przyjść na trening i popatrzeć.
-No dobrze... Ale obiecujesz, że będziesz grzeczna?
-Obiecuje. - rzekła krzyżując palce za plecami i uśmiechnęła się sztucznie.
On tylko westchnął i poszedł własną drogą.
Ona doskonale wiedziała co planuje i nikt, nawet jej chłopak nie musi o tym wiedzieć.
-,,Jej chłopak." - pomyślała.

Właśnie dzisiaj odzyskała Axela. Mimo iż się zmienił to nadal pozostał tym samym chłopakiem w którym się zakochała jako nastolatka. Musi wieczorem pogadać z Celią. Jeśli ktoś zna jakieś plotki o drużynie obecnej to tylko ona.  

*********************************************************************************************************************

Przepraszam, że tym razem krócej, ale wiecie i na pewno rozumiecie :) Nie chcę widzieć kuchni przez kilka najbliższych dni :'( 
A w następnej notce Celia, Julia, Nelly, Silvia a także Camila zabawią się tym razem we swatki. Postanawiają połączyć i stworzyć kilka par w nowej drużynie Raimona. Muszą zrobić to dyskretnie by niczego nie zauważyli Mark, Axel ani Jude. Będzie się działo :D 

środa, 16 grudnia 2015

Love vs friends 2 cz. III

Hejka :)
Nie będę się rozpisywać oto nowa notka :)

****************************************************************************************************************

Jednak nie miała zielonego pojęcia jak Romeo tęskni za swoją Julią. Następnego ranka jednak była tak zdezorientowana, że nic jej nie wychodziło. Doskonale wiedziała czemu tak jest. Po raz pierwszy od siedmiu lat miała być z nim sam na sam. Do tej pory nie mogła mu wybaczyć tego co się stało. Po prostu nie chciała do siebie dopuścić myśli jak ją bardzo zranił, po tym jak była z nim szczęśliwa a to okazało się być wielkim kłamstwem. Kiedy w końcu nastąpiła godzina męczarni, nałożyła swój kamuflaż i poszła we wskazane miejsce, ale go tam nie było. Była wręcz przekonana, że jednak ją wystawił, dlatego poszła nad miejsce w którym spotkali się wczoraj. Tam bez żadnych ogródek zdjęła perukę i przeczesała czarne kołtuny ręką. Zsunęła też okulary by jej oczy odpoczęły. Już chciała odejść i nawet wstała. Jednak gdy się odwróciła czuła się jakby zobaczyła ducha.
-Julia... - wyszeptał.
Właśnie sama głupia się wydała. Po prostu mogła sobie pogratulować. Uciekła właśnie od niego wiele lat temu. A teraz historia zatacza swe koło.
-Widzę panie Zabel, że mnie pan zna? - spytała ironicznie.
Wiedział iż właśnie sam się zdradził.
-Od jak dawna o....?
-Od tamtego spotkania. - odrzekła nie czekając, żeby dokończył zdanie.
Już chciała go wyminąć i znów zniknąć, lecz tym razem na dobre. Jednak on chwycił ją za łokieć.
-Puść mnie.
-Nie. Najpierw chce z tobą porozmawiać. Wtedy nawet nie dałaś mi szansy na wyjaśnienia i zniknęłaś z mojego życia. Nie chcę cię znów stracić.
-Już za późno. Między nami już nigdy nic nie będzie. Żegnaj. - rzekła dokładnie te same słowa jak te, gdy się z nim żegnała wiele lat temu.
On poluźnił uścisk tak, że dziewczyna odeszła na kilka kroków i puściła się biegiem. Wiedziała iż będzie musiała zrezygnować ze swojej pracy, gdyż artykułu nie napisze ona za nic w świecie. Wpakowała swoje rzeczy do walizki i wyszła na ulicę. Na całe szczęście ani Marka ani Nelly nie było w domu. Nie miała zielonego pojęcia gdzie się miała teraz podziać. Dlatego wynajęła pokój w hotelu i zaczęła pracę dla innej prasy. Słyszała coraz więcej o rewolucji wśród piłkarskiej młodzieży i że piaty sektor chwieje się ku upadkowi. W końcu nastąpił ten dzień i wszystko wróciło do normy, przynajmniej pod względnym wyglądem. Pewnego dnia wybrała się na krótki spacer. Niespodziewanie nogi same ją poniosły nad boisko nad rzekę. Patrzyła z pewną radością w oczach. Jak dawno już grała w piłkę nożną. A właśnie ten sport dał jej tyle radości oraz tyle smutku. Dało jej to miejsce wiele wspomnień. Nie wiedząc czemu zerknęła na dół i zobaczyła coś czego wolała nie widzieć. Na ławeczce w dole siedziała trójka dobrze znanych jej chłopaków. Już miała odejść, gdy niespodziewanie stanął Jude i odwrócił się w jej stronę. Jednak nie odezwał się. Uśmiechnął się tylko jakoś dziwnie i wyciągnął telefon. Tym razem jednak Mark wyciągnął swoja komórkę i poruszył porozumiewawczo głową. Jednak czerwonooki pokazał gestem dla dziewczyny by czekała.
-Axel, mam do ciebie takie jedne pytanie. - zaczął Jude dosiadając się znów do przyjaciół.
-Słucham. - rzekł jakby już nic go nie obchodziło.
-Powiedz. O co chodziło z tą Kasandrą? - spytał Mark.
Ona wiedziała doskonale do czego chłopak zmierzał ale blondyn niczego nie podejrzewał i zdziwiło go to pytanie.
-Wtedy umówiłem się z Julią na wieczór. Jednak niespodziewanie na miejscu spotkania zamiast jej pojawiła się Kasandra. Rozmawiała ze mną przez chwilę i niespodziewanie się na mnie rzuciła i pocałowała. Szybko ją odsunąłem, ale za mną stała zapłakana Julia. Nie miałem szansy jej się wytłumaczyć gdyż uciekła. Poszedłem do domu Nelly ale ta nie chciała mnie wpuścić. W końcu odczekałem dwa dni i spróbowałem ponownie, ale się dowiedziałem, że Julia opuściła Japonię i już nigdy nie wróci. Wpadłem wtedy w rozpacz. Poczułem wtedy największy ból od czasu śmierci mojej mamy. Nie wiedziałem co mam wówczas począć. Nie mogłem sobie darować, że dałem dla niej wyjechać bez wyjaśnienia, że to nic nie znaczyło. Próbowałem ją odnaleźć, dlatego zgodziłem się wyjechać do Niemiec. Myślałem, że to może mi jakoś pomóc, ale się pomyliłem. Zwłaszcza jak miesiąc temu znów ją spotkałem poczułem się taki szczęśliwy. Miałem nadzieję, że uda mi się to wszystko wyjaśnić, lecz Julia nie chciała nawet na mnie spojrzeć. A teraz zniknęła na zawsze. Straciłem moją jedyną miłość.
-Jesteś tego taki pewien? - spytał Jude.
-Tak. - odrzekł już nieco zdenerwowany.
Niespodziewanie powstał i się odwrócił. Można powiedzieć, że nigdy nie doznał takiego szoku.
-Ju....Ju...Julia. - zdołał wykrztusić na widok dziewczyny.
Wtedy Mark i Jude dyskretnie się oddalili zostawiając ich samych sobie.
-Axel. - wyszeptała z pewnym uczuciem.
W oczach miała łzy szczęścia. W tej chwili żałowała swoich wszystkich poczynań. Nie zastanawiając się wiele rzuciła się na niego a on mógł już ją wreszcie przytulić.
-Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem. - rzekł blondyn.
-Ja również. Przepraszam, że oceniłam cię zbyt pochopnie. Powinnam cię wysłuchać, porozmawiać a nie brać to wszystko za prawdę. Powinnam wyjaśnić sprawę tego całego filmiku.
-O czym ty mówisz? - spytał odsuwając się i spojrzał w jej piękne zielone oczy.
-Gdy tylko wróciłam do domu, dostałam na e-maila filmik na którym źle o mnie mówisz, wyśmiewasz się ze mnie i mówiłeś, że byłeś ze mną tylko z litości. Teraz jest mi głupio.
-Wiesz o tym, że nigdy bym tego nie zrobił. Proszę wybacz mi.
-To ty powinieneś mi wybaczyć. Osądziłam cię bezpodstawnie. - rzekła i znów się rozpłakała.
-Proszę cię. Nie płacz. Możemy się umówić, że to już przeszłość.
-Tak! - powiedziała to głośniej niż się spodziewała.
-Mogę cię o coś prosić? - spytał niespodziewanie. - Zamkniesz na chwilę oczy?
-Dobrze?
Gdy to zrobiła, chłopak niespodziewanie się pochylił i ją pocałował. Był to jej pierwszy pocałunek od bardzo wielu lat. Nikt ale to absolutnie nikt, nie mógł jej zastąpić chłopaka którego nadal skrycie kochała, ale zdrada bolała ją bardziej. Nie czekając długo odwzajemniła pocałunek i zarzuciła mu ręce na szyje a on objął ją w pasie.
-Kocham cię. - wyszeptała bardzo cicho gdy się ode siebie oderwali.
-Słucham?
-Kocham cię.
-Ja ciebie również.
Jeszcze tak z niecałą godzinę siedzieli i rozmawiali ze sobą aż w końcu musieli się pożegnać. Julia jednak postanowiła pójść odwiedzić swoją przyjaciółkę za którą się bardzo stęskniła. Po za tym podejrzewała, że może tam również spotkać osobnika którego miała ochotę ukatrupić. Nie myliła się. Rudowłosa mieszkała dokładnie w tym samym domu jak była nastolatką.
-Camila, poznajesz mnie? - rzekła, gdy drzwi otworzyła jej stara kumpela z boiska.
-Julia? To ty?
Gdy tylko czarnowłosa skiwneła głową, obie tonęły w uścisku.
-Miło cię znowu widzieć. Musisz wiedzieć, że tym razem już cię nigdzie nie puszczę.
-Nie będziesz musiała nic robić. Zostaje na stałe.
-Na prawdę? Tak się cieszę.
-Ja również. Powiedz, czy jest może u ciebie Jude?
-Jest. Siedzi w salonie a co?
-Ach.. tak gratuluje.
-Hę?
-Przecież się zaręczyłaś.
-Skąd o tym wiesz?
-Mam swoje poufne źródło informacji. A wracając do Sharpa, dla mnie jest trupem.
-Co ja ci znowu takiego zrobiłem? - spytał udając że o niczym nie wie, gdy dziewczyny dołączyły do niego.
-Już ty dobrze wiesz co?
-Uwierz mi Dankiewicz, ale nie jestem jasnowidzem.
-Aha, czyli masz taką krótką pamięć, że nie pamiętasz co się działo półtorej godziny temu?
Na co on tylko wzruszył ramionami.
-Wyjaśni mi ktoś o co tutaj chodzi? - spytała Menior, nadal nic nie rozumiejąc.
-Twój kochaniutki narzeczony i ukochany mąż mojej kuzynki, postanowili się dzisiaj zabawić w swatki.
-Na prawdę?
-Tak. Wiesz co Sharp? Może lepiej wyswatasz swoją siostrę? - zadała pytanie retoryczne.
Gdy tylko to powiedziała po jego minie mogła poznać, że miał ochotę ją zabić.
-Dankiewicz, lepiej już nic nie mów. Widzę zwłaszcza po twojej minie że coś kręcisz?
-Ja... Przecież dopiero co niedawno byłam nad rzeką. - rzekła niewinnym kokieteryjnym głosem, udając niewiniątko.
-Jude, Julia, przestańcie. Wytłumaczy mi ktoś co się tu dzieje?
-Ah... nic. Tylko Julia pogodziła się z Axelem.
-Co? No nie... Julia!!! Nie mogę w to uwierzyć!!! - wykrzyczała i rzuciła się w ramiona swojej przyjaciółki.
-Camila...udusisz mnie.
-Przepraszam, tak się cieszę.
-Wiem. A teraz wybaczcie, ale pójdę do Celii. Dziwię się, że jest nadal sama. Czy przypadkiem Sharp nie masz coś z tym wspólnego? - spytała Julia trzymając się za boki.
-Oczywiście, że nie.
-No dobra. To na razie zakochani. - rzekła czarnowłosa i wybiegła z mieszkania pędząc przed siebie.

Na reszcie czuła się wolna i pełna życia.

********************************************************************************************************************

A w następnej notce :
Kogo z dawnych znajomych Julia spotka i co zdziała. Co dalej z Julią i Axelem? Oraz nastąpi pewna niespodzianka. Następna notka za dwa tygodnie po świętach. Potrzebuje odpoczynku od szkoły :)
Ale w święta mam dla was niespodziankę. Wstawię dodatek specjalny. Czas pokaże czy będzie fajna :)

Oświadczyny Judea

Witajcie :)
Wracam do was wypoczęta i pełna nowej energii :)
Choroba minęła i wszystko jest okey ;)
Dzisiaj wstawiam obiecany specjał oraz nową notkę :D
Mam nadzieję, że się spodoba i nie będziecie zawiedzeni :)

*********************************************************************************************************************

Był to piękny zachód słońca. Jednak nie dla wszystkich. Nad brzegiem rzeki siedziała pewna rudowłosa kobieta. A była bardzo smutna.
-Oh Jude... Czemu mnie unikasz? - wyszeptała patrząc na głębie błękitu malowane kolorem czerwonym.
Skoro chłopak jej unika, to nie m ona zbyt wielkiego wyboru. Musi to zrobić, skoro jego ignorancja łamie jej serce. Podniosła się i najszybciej jak mogła zaszła do swego domu.
-,,Jeśli nie odbierze to koniec." - pomyślała dzwoniąc na jego komórkę.
Jednak odezwała się tylko sekretarka.
-Czyli wszystko jasne.
I opadła na swe łóżko z płaczem.
Następnego dnia...
Postanowiła, że powie mu o wszystkim wprost, jeśli nie odbiera od niej telefonu. Bez namysłu weszła do Akademii Królewskiej i skierowała się do biura swojego chłopaka. Jude już od kilku miesięcy jest trenerem drużyny piłkarskiej z jego dawnej szkoły. Gdy już była na miejscu wpadła na Davida Samforda. Najlepszego przyjaciela obecnego trenera oraz zastepce trenera.
-Jest u siebie?
-Tak, ale Camila...
Ona jednak nie czekała i beż żadnych ceregieli wpadła do środka. Dredowłosy siedział za biurkiem i przeglądał papiery.
-Jude!
-Camila? - był na prawdę zdziwiony. - Co ty tu robisz? - spytał.
-Ty się jeszcze o to pytasz? Nie odbierasz ode mnie telefonu, nie widzieliśmy się coś około miesiąca.  Unikasz mnie i dziwisz się, że tu przyszłam?!!! - Przykro mi to mówić. - zaczęła i z jej oczu poleciały łzy. - To koniec. Żegnaj. - rzekła i się odwróciła z zamiarem wyjścia.
-Chwileczkę? Co to znaczy, że to już koniec! - krzyknął na chwilę się zapominając.
-Odchodzę od ciebie. Już nigdy mnie nie zobaczysz. Żegnaj na zawsze. - wyrzekła i wybiegła z płaczem.
On siedział jakby do tego krzesła przyrósł. Nie mógł w to uwierzyć. To musi być zły sen. Gdy ona zaczęła biec wróciła mu trzeźwość.
-Camila! - jednak jej już nie było.
Wybiegł za swoją ukochaną, lecz jej już nie było.
-Jude, coś się stało? - spytał David.
-Tak. Straciłem ją. Na zawsze.
W tym czasie dziewczyna dobiegła do domu i zamknęła się na cztery spusty. Była w tej chwili bardzo samotna. Jej przyjaciółka Julia wyjechała lata temu nie daje żadnego znaku życia. Celia uczy w Raimonie i pomaga drużynie więc już dawno nie rozmawiały z powodu braku czasu. Nelly wyjechała za granicę by być bliżej Marka z którym od kilku miesięcy jest zaręczona. Silvia zaś obecnie przebywa razem z Erickiem w Ameryce. Wyjechała tam by wreszcie wyznać mu co na prawdę do niego czuje. Akurat w tym momencie była zdana ona tylko na siebie.
Trzy dni później ...
Zasmucona siedziała w salonie zaczerwieniona. Gdyby tylko mogła z kimś pogadać było by jej lżej. Niespodziewanie usłyszała dzwonek do drzwi. Niewiele myśląc podeszła i otworzyła je. Natychmiast tego pożałowała. Chciała je szybko zatrzasnąć, lecz tajemniczy przybysz nie chciał tak łatwo odpuścić. Wsadził nogę w drzwi i ani myślał by zamknęła mu drzwi pod nosem.
-Proszę, idź stąd. Nie chcę ciebie widzieć.
-Nie odejdę póki mnie nie wysłuchasz.
-Nie chcę ciebie słuchać. Mam już tego dość. Potrzebowałam cię, ale ciebie nie było. Byłeś mi obcy Jude. Złamałeś mi serce.
-Ale musisz mnie wysłuchać. Wytłumaczę ci wszystko. Proszę. Musisz posłuchać co mam ci do powiedzenia.
-Prowadzili konwersacje siłując się z drzwiami. Jude wykorzystując jej chwilę nieuwagi naparł mocniej i po chwili był już nieproszonym gościem.
-Proszę cię. Chodź za mną a wszystko ci wyjaśnię.
-Po moim trupie.
Po słowach swojej ukochanej, chytrze się uśmiechnął.
-Da się zrobić. - nim zdążyła zareagować, ten chwycił ją w pasie i przerzucił sobie przez ramię.
-Sharp przyrzekam ci, jak mnie w końcu postawisz, zginiesz marnie. Szli tak pod osłoną wieczoru, więc nikt ich nie widział.
-,,Ma szczęście bo inaczej łeb bym mu urwała". - krzyczała w myślach.
Nie miał on już żadnego prawa do niej. Nie powinien w ogóle tu przychodzić.
-Gdzie ty mnie ciągniesz?
-Zaraz zobaczysz.
Postawił ją dopiero, gdy znaleźli się w jakimś domu. Jego domu mówiąc dokładniej.
-Masz pięć minut, żeby mi wszystko wyjaśnić Sharp.
-Dobrze. Na początek chciałbym cię przeprosić za moje zachowanie. Wiem, że nie miałem czasu dla ciebie, ale miałem ważny powód.
-Lepiej żeby był taki ważny jak mówisz. Inaczej nie chcę cię już nigdy widzieć.
-Wiem, że możesz czuć się przez to źle.
-Nic nie wiesz. Swoją ignorancją łamałeś mi serce po kawałku.
Nie zważając na to co robi wzięła najbliżej siebie leżącą rzecz i cisnęła nią w chłopaka.
-Ostrożnie, to grupa lektura.
-Co to w ogóle było?
-To była lektura pt. ,,Krzyżacy". Dostałem ją od Julii na urodziny jakieś dziesięć lat temu. Nie znasz jej.
-Szkoda tylko, że musiałeś zrobić unik.
-Język ci się wyostrzył Camilo Rose.
-Skąd znasz moje drugie imię?
-Twój ojciec mi je zdradził wiele lat temu.
-Wielkie dzięki tato. - wyszeptała tak, że tylko ona to usłyszała.
-Wracając do naszej rozmowy... Wiesz jaki był powód, że byłem tak zajęty?
I opowiedział dziewczynie o powstaniu ugrupowania przeciwko piątemu sektorowi. Omówił swoją rolę w nim oraz jakie działania podejmują, ale on nadal gra swoją rolę przed całym światem.
-Oh....Jude.Ale nadal się na ciebie gniewam. - rzekła i strzeliła focha.
Wtedy on westchnął i wyjął z kieszeni jakieś pudełko.
-Chciałem to zrobić w trochę innych okolicznościach, ale mówi się trudno. Planowałem to już od miesiąca, ale nie mogłem znaleźć w sobie odwagi. Jeśli jednak się zgodzisz zrozumiem twoją decyzję. Camilo Rose Menior... Czy wyjdziesz za mnie? - rzekł to otwierając pudełeczko w którym był pierścionek zaręczynowy.
Rudowłosa nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Facet którego kochała właśnie się jej oświadcza. Nie mogła w to uwierzyć. Podniosła wzrok z rąk chłopaka na jego oczy, ukryte za zielonym szkłem. Widziała jednak,  uczucie odbijające się w nich. W tej chwili miała zdecydować o swojej przyszłości.
-Jude...Ja... Tak. Tak! Zgadzam się.
On odłożył pudełko i mocno przytulił kobietę z którą chciał spędzić resztę życia.
-Ciesze się, że się zgodziłaś. - wyszeptał jej do ucha.
-Ja również. Ale wiesz, że będziesz miał mnie i moje humorki do końca życia.
-I tego się właśnie obawiam.
I oboje się zaśmiali. Dzisiaj zaczyna się nowy rozdział w ich życiu.

Koniec :D

czwartek, 10 grudnia 2015

Wpis # 3

Hejka,
Przepraszam, ale dzisiejszą notkę zostanie opublikowana w najbliższym czasie. Axeliela - moja starsza siostra jest od kilku dni chora i nie ma sił na pisanie. Kazała mi napisać tą notkę i jeszcze raz was szczerze przeprasza. Ma nadzieję iż w weekend uda jej się dorwać do komputera. Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam w jej imieniu.
*CeriseYona 


poniedziałek, 7 grudnia 2015

Love vs friends 2 cz. II

Hejka :) Zapraszam na nową notkę :)

********************************************************************************************************************

Dziewczyny popatrzyły tylko na nią z litością. Niespodziewanie usłyszeli trzaskanie drzwi.
-Hejka. - rzekł Mark wchodząc po schodach i do pokoju swojej przybranej kuzynki. - Co się stało?- spytał, gdy zobaczył swoją żonę oraz przyjaciółkę siedzącej przy kuzynce.
-Nie uwierzysz Mark. - rzekła Nelly.
-Słucham cię.
-Axela wcale nie ma w Niemczech.
-Co? A gdzie jest?
-Wrócił do Tokio.
-Nie mów mi, że Julia się z nim widziała?
-Owszem, okazuje się, że to on jest tym cesarzem z piątego sektora.
-Co?
U brązowowłosego na twarzy było widać złość, niedowierzanie i wściekłość. Zaczął bronić swojego przyjaciela i uważając, że Julia musiała się pomylić i że on nigdy taki nie mógłby być. Niespodziewanie czarnowłosa wstała z łóżka i wybiegła z pokoju a potem z domu. Nie mogła znieść słów swojego szwagra. Wiedziała, że potrzebuje samotności i dlatego usiadła pod mostem niedaleko boiska nad rzeką. Tutaj nikt nie mógł jej znaleźć i mogła się swobodnie wypłakać. W końcu gdy z jej oka poleciała ostatnia łza, niespodziewanie rozpadał się silny deszcz.
-Julia? - usłyszała.
Podniosła wzrok i ujrzała osobę której by się nigdy tu nie spodziewała.
-Jude. Co ty tu robisz?
-Akurat wracałem do domu, gdy zobaczyłem, że ktoś siedzi tutaj. Z ciekawości chciałem to sprawdzić. Ale co ty robisz w Japonii?
-Wróciłam wczoraj ze względu na pracę. Mój oddział przeniósł mnie z Polski z powrotem tutaj.
-Rozumiem. Ale co robisz w ogóle tutaj? - spytał, lecz gdy zauważył że dziewczyna się całą trzęsie, postanowił oszczędzić pytania na później. - Chodź. - rzekł podając jej rękę.
-Dokąd?
-Zapraszam cię do siebie. Chyba nie będziesz siedziała w takiej ulewie?
Ona przyjęła jego dłoń i szli już razem pod parasolem do domu pana Sharpa.
-Ładnie tu masz. - rzekła trzymając kubek z gorącą herbatą na kanapie w salonie.
-Dzięki. Długo tu już jesteś?
-Nie, przyleciałam tu zaledwie przedwczoraj.
-Rozumiem.
-Czy Mark wie, że jesteś trenerem Akademii Królewskiej? - spytała niespodziewanie.
-Skąd o tym wiesz? - spytał wręcz zaskoczony.
-Jestem dziennikarką. Nic się przede mną nie ukryje. - rzekła i puściła mu żartobliwie oczko.
On na to się cicho zaśmiał.
-A przy okazji co u Celii? - spytała ale jego reakcja była dość dziwna.
-Nie wiem. Nie rozmawiałem z nią od dawna.
-Czemu?
-Nie mogę jej teraz na nic narażać. Zwłaszcza, że piąty sektor nadal mnie śledzi.
-Czemu cię śledzi?
-Śledzi każdego z naszych byłych członków. Ty dopiero przyjechałaś i mogą o tobie na razie nie wiedzieć jak i o Marku. Przecież niedawno sam wrócił.
-Dziwnie się dzieje. Ale co ty kombinujesz Sharp?
-Przed tobą chyba nic się nie ukryje. Ale musisz obiecać, że nikomu nie powiesz.
-Obiecuje.
Wtedy chłopak nachylił się i wyszeptał dziewczynie całą prawdę.
-To niesamowite. Tylko czemu nie wciągniecie w to Marka?
-Na niego przyjdzie jeszcze pora. Ale powiem ci jeszcze jedno. Od dzisiaj cesarz piątego sektora to twój największy wróg.
Na samo wspomnienie na twarz czarnowłosej powrócił smutek i ból.
-Julia, wszystko w porządku?
-Nie. Nic nie jest w porządku. Powiedz mi czy ty wiesz jak nazywa się ten gość?
-No tak Alex Zabel.
-Jesteś w wielkim błędzie.
-Nie rozumiem cię.
-No bo widzisz, widziałam się dzisiaj z tym człowiekiem.
-Jakim cudem?
-Takie miałam zadanie. Ale gdy go tylko zobaczyłam ... i spojrzałam mu w oczy ... ja... - i znowu z jej oczu poleciały łzy.
-Kim on w takim razie jest?
-Toaxel. - wyrzekła tak szybko że nikt by nie mógł tego zrozumieć.
-Słucham?
-To Axel. - wyrzekła z wielkim bólem na ustach.
Na twarzy malowało się mu wielkie zdziwienie.
-Axel? Jesteś tego pewna.
-Tak. Po prostu jego oczu nie da się zapomnieć. Chodź już nie wyglądają jak kiedyś. Teraz to zupełnie inny człowiek.
-Poznał cię?
-Chyba nie. Gdy tylko spojrzałam mu w oczu i się zająkałam, on się spytał czy wszystko w porządku, wtedy się po prostu odwróciłam i wybiegłam najszybciej jak mogłam. - wyrzekła wszystko na jednym wydechu i znów wycierała spadające łezki.
-Ale jakim cudem cię nie poznał? Przecież nie mógł tak łatwo cię zapomnieć.
-Może mógł. Poza tym na spotkaniu nosiłam zerówki które sprawiają, że zmienia się kolor moich oczu na czarny. W dodatku miałam na sobie perukę.
-Ale po co ci...?
-Wolę by na razie nikt nie wiedział o moim powrocie. A włosów nie chce mi się malować. Bo jedynymi rzeczami które się nie zmieniają po wielu latach to kolor oczu i włosów. Chyba że się ktoś na prawdę uprze.
-Dobrze nie będę się wtrącał do twoich metod.
-I lepiej niech tak zostanie. A tak przy okazji, co u twojej ,,narzeczonej"?
-I o tym także wiesz? - na co ona tylko się chytrze uśmiechnęła.
-Mam poufne źródło informacji. I niestety ci go nie zdradzę.
-Nie miałaś z nikim kontaktu od czasu opuszczenia Japonii?
-Nie tylko kilka razy rozmawiałam z Silvią, lub ona ze mną.
-Okey, ale co robiłaś pod mostem.
-Uciekłam z mieszkania Nelly gdyż im również powiedziałam o Axelu i w dodatku nie mogłam znieść, że Mark nie może tego przyjąć do świadomości.
-Nie dziwi mnie to, ja też nie mogę w to uwierzyć do końca. Przecież znamy go jako kogoś innego. Ale Marka i Axela łączy większa przyjaźń. Gdyby nie Mark, Axel by nigdy nie wrócił do piłki nożnej.
Oboje po tej przemowie siedzieli cicho zastanawiając się o co we wszystkim tutaj chodzi. W końcu Julia wstała podziękowała za miłe przyjęcie i wysłuchanie i sobie poszła. Wróciła do domu państwa Evans lecz od powrotu nawet nie wychyliła nosa ze swojego pokoju aż do pewnego wieczora. Od jej powrotu do Japonii minął z dobry miesiąc. Niespodziewanie dostała telefon.
-Posłucha mnie teraz pani wyraźnie panno Dankiewicz. Do końca najbliższego miesiąca masz dostarczyć wywiad na który dostaliśmy pozwolenie na wyłączność, inaczej wylatujesz. Czy wyraziłam się jasno?
-Tak szefowo. Rozumiem.
Nie miała innego wyboru. Bardzo jej zależało na tej pracy. A skoro nie poznał jej, miała wielkie szanse pozostając nadal incognito. Jeszcze tego samego wieczoru nałożyła swoje sztuczne fioletowe włosy i okulary zerówki i wyszła na miasto. Musiała jeszcze raz wszystko przemyśleć i nogi same ją poniosły nad boisko nad rzeką, miejsca legendarnego. Zeszła po schodach i usiadła na ławeczce. Powróciło do niej jej dawne życie i wspomnienia z dawnych lat. Z oka poleciała pojedyńcza łezka.
-Panna Wójcik?
Jednak jak usłyszała ten głos, otarła policzek. Podniosła głowę i zobaczyła osobę której wolała już nigdy w życiu nie spotkać.
-Pan Zabel? Co pan tu robi?
-Akurat musiałem coś załatwić i przez przypadek wpadłem na panią. Przy okazji czemu pani uciekła z naszego spotkania? - spytał dosiadając się do niej, na co ona się lekko i dyskretnie odsunęła.
-Miałam właśnie w tej sprawie do pana dzwonić. - wyrzekła. - Przepraszam za to moje zachowanie. Ale jeśli można chciałam bym się jeszcze raz umówić i przeprowadzić ten wywiad jak należy.
-Dobrze. Jeśli ma pani czas to niech przyjdzie jutro pani gdzieś około piętnastej do Inazuma Cafe.
-Dobrze. Będę na czas. Do widzenia. - rzekła i oddaliła się z wielkim bólem w sercu.

Jednak nie miała zielonego pojęcia jak Romeo tęskni za swoją Julią.  

*********************************************************************************************************************
W następnej notce:
Co się wydarzy na spotkaniu zamaskowanej Julii i niczego nieświadomego Axela? Czy Axel pozna w końcu tajemnicę Julii? Czy Axel zmieni swoje stanowisko? By się tego dowiedzieć, zapraszam na notkę za tydzień. Do zobaczenia :D