Hejka :)
Z racji tego iż siedzę już kilka dni w domu z powodu choroby; potwornie się nudząc; pracowałam nad nową notką i dlatego jest wcześniej niż ją planowałam. Mam nadzieję iż się spodoba. Zapraszam do czytania :)
************************************************************************
Ale
coś chyba zaczęło zgrzytać pomiędzy Judem a Camilą. Rudowłosa
zdawała się chodzić smutna. Gdy Julia chciała z nią porozmawiać
by wydobyć z niej prawdę ta zbyła przyjaciółkę zostawiając ją
samą.
-Nie
wiem co się z nią dzieje. - rzekł gdy siedziała z Celią, Nelly
oraz Silvią w szkolnej stołówce.
-Może
coś się dzieje u niej w domu? - spytała Silvia, chcąc pomóc.
-Nie
wiem, ale jest jedna osoba, która to będzie wiedziała. - rzekł
Celia.
-Kto?
- spytała Nelly.
-Onii-chan!
- krzyknęła grafitowłosa, gdy chłopak przechodził obok ich
stolika z Markiem i Axelem.
-Co
się stało? - spytał podchodząc do swoich przyjaciółek.
-To
my chcemy się ciebie o to zapytać. - rzekł Nelly zabijając mu
niezłego ćwieka.
-Chodzi
o Camilę. - próbowała mu sprawę rozjaśnić czarnowłosa i
uśmiechnęła się do blondyna a ten to odwzajemnił.
-Przykro
mi, ale nic nie wiem.
-Jak
to? Jesteś jej chłopakiem. - rzekła Raimon.
-A ty
jej przyjaciółką.
Nelly
już rzucała pioruny oczami w pana Sharpa.
-Jude
co cię ugryzło? - spytał Axel kładąc mu rękę na ramieniu.
-Nic.
- odrzekł i wybiegł jak najszybciej z sali przez co uderzył
Nathana drzwiami.
-Nathan
wszystko dobrze? - spytała Celia podchodząc do niebieskowłosego
przyjaciela przyprowadzając go do ich stolika.
-Nie
chyba nic. - rzekł trzymając się za nos.
-Pokaż.
- rzekła Silvia. - Masz szczęście nie jest złamany.
-Co
go ugryzło?
-Nie
wiem, ale temat na to pytanie ma na imię Camila.
-Ja
chyba wiem o co chodzi. - rzekł.
Wszysyc
patrzyli na niego jak na kosmitę.
-Wiesz?
- spytała jeszcze raz Celia żeby sie upewnić.
On
tylko przytaknął głową. Usiedli przy stoliku wszyscy i się
wsłuchiwali.
-Wczoraj
po matematyce, jeszcze przed treningiem musiałem pójść do szafki
bo czegoś zapomniałem. Gdy wyszedłem z rzędu szafek zauważyłem
jak jakaś blondynka narzuca się Judowi. Widać było iż był tym
mocno podirytowany. Wtedy niespodziewanie na dół zeszła Camila. Ta
blondynka nie czekając dłużej rzuciła się na niego. Z
perspektywy Menior zapewne wyglądało to jakby się całowali. Stała
po prostu jak przysłowiowy słup soli. Upuściła na ziemię książkę
i wtedy Jude skutecznie w końcu odsunął tamtą dziewczynę.
Wszyscy
bardzo wsłuchali się w rozmowę. Nie mogli uwierzyć w to co się
stało.
-Tamta
dziewczyna, wiesz kto to? - spytała Julia Nathana.
-Tak
jest w naszej klasie, to Samanta.
-Samanta!
Ta wredna żmija! - krzyknęła Nelly.
Szczerze
mówiąc nikt jej nie lubił. Wszystkim starała się uprzykrzyć
życie i nie wiedząc czemu zatrzymała się od wielu dni na Camili.
-Tu
trzeba coś zrobić albo odpadną nam zawodnicy. - rzekł Mark.
-Ale
co? - spytała Julia.
-Tym
się już nie martw. Musisz odpocząć od tych wszystkich problemów.
- rzekła Nelly.
-Ale?
-Żadnych
ale, masz się słuchać i już. Wiesz przecież doskonale, że
Camila za bardzo go lubi by się na niego dłużej gniewać.
Zwłaszcza iż wymyśli jakieś słodkie przeprosiny. - dokończyła
brązowowłosa puszczając oczko do Celii.
-Co
wy knujecie? - spytał Axel, nie rozumiejąc tak samo jak
czarnowłosa.
-Nic.
Nelly, Nathan, Silvia, Mark, chodź czas rozpocząć operację
,,uratować wszystko". - rzekła grafitowłosa stając do stołu
a za nią reszta zespołu.
Gdy
już wyszli, młodzi przyjaciele, również wstali i wyszli.
-Mam
nadzieję, iż im się uda. - rzekła z pochyloną głową do przodu.
Szli
tak chodnikiem w kierunku ich mieszakań po lekcji fizyki.
Czekoladowooki tylko wymruczał coś co można uznać za tak.
-Julia?
-Tak?
-Tak?
-Chcesz
pójść może do kina?
Tym
pytaniem bardzo ją zaskoczył.
-Ja....
chciałam bym, ale ...?
-Rozmawiałem
rano z twoją mamą, nie ma nic przeciwko.
-Aha.
- powiedziała to ozięble.
-W
takim razie bądź gotowa o 17:30.
-Mogę
wybrać film?
-No
pewnie. - rzekł z ironią i oboje się roześmiali.
Dla
chłopaka było miło znów słyszeć śmiech dziewczyny, która jest
dla niego bardzo bliska. Nie wiedział nadal co było główną
przyczyną tych wszystkich jej nie przemyślanych decyzji, ale
wiedział iż, gdy będzie chciała to kiedyś sama mu o tym powie.
Gdy tylko przekroczyli próg swoich domów poczuli coś w rodzaju
ulgi. Gdy o umówionej porze zapukał do jej drzwi, ona w tej samej
chwili otworzyła je. Ubrana była w białe jeansy, buty już zimowe,
gdyż z samego rana spadł o dziwo śnieg. W dodatku bardzo wcześnie.
-Jesteś
gotowa?
-Tak,
chodźmy. - rzekła nadkładając szarą kurteczkę i czarne
rękawiczki.
Gdy
już siedzieli i czekali na seans, milczeli.
-Gdzie
są twoi rodzice?
-Oni
pojechali na małą wycieczkę z Amber. Powiedzieli i już muszą
przemyśleć wiele spraw. Poza tym nie chcę ich na oczy widzieć.
-Powiesz
mi w końcu co się stało? - spytał nakrywając swoją dłonią jej
rękę.
Ona
przytaknęła głową.
-To
wszystko przez moich rodziców. - wyrzekła i wzięła łyk kawy.
-Jak
to?
-Moja
mama przez całe życie ukrywała iż mój biologiczny ojciec nie
żyje oraz że miała siostrę, która nie żyje od kilku lat.
Chłopak
siedział w milczeniu. Nie wiedział jak ma odpowiedzieć koleżance.
-Czemu
milczysz? - spytała wyrywając go z głębokiego zamyślenia.
On
tylko wzruszył ramionami i zrobił smutna minę.
-Nie
wiem, jak na to wszystko mam odpowiedzieć.
-Nie
musisz. To przecież moje życie i mój problem.
-Tak,
ale masz przyjaciół, którzy mogą co pomóc.
-Wiem
i za to dziękuje im wszystkim. A teraz chodź, otwierają sale. -
pociągnęła go do sali uśmiechając się.
Po
dwóch godzinach seansu blondyn żałował iż dał się wciągnąć
w ten film.
-Dzięki
za dobre kino.
-Nie
ma za co. - rzekł i uśmiechnął się próbując ukryć
niezadowolenie. Zdecydowanie filmy o miłości nie są w jego typie.
Wracali
już tak gdy się ściemniało. Śnieg już pokrył ulicę i dachy
domów. Nie zważali oni jednak na lód i Julia poślizgnęła się.
Jednak nie poczuła ona upadku. Otworzyła oczy i zobaczyła iż on
ją podtrzymuje.
-Dzięki.
- rzekła i się zmieszała.
-Nie
ma za co. - odrzekł.
Gdy
stanęli na przeciwko siebie patrzyli sobie nawzajem w oczy.
-,,Co
się ze mną dzieje?" - pomyślała mając dziwne uczucie w
brzuchu.
Patrzyli
tak nadal, gdy niespodziewanie rozbrzmiał sygnał dzwonka.
-Oh.
- wyszeptała zielonooka wyjmując telefon z kieszeni, odbierając. -
Julia Dankiewicz, słucham.
Gdy
tak ktoś do nie mówił, na jej twarzy zaczął się pojawiać
ogromny grymas niedowierzania i bólu.
-Nie,
to nie prawda! Gdzie?! Kiedy?! Dobrze?! - wyrzekła i gdy się
rozłączyła padła na kolana na ziemię.
A z
jej gardła wydobył się wielki szloch.
-Julia?
Julia! Co się stało?! - i chłopak już klęczał przed nią
dotykając jej ramion.
-Oni
nie żyją! Rozumiesz! Nie żyją!
-Ale
kto?
Jednak
nie zdołał nic od niej więcej wydusić. Pomógł jej wstać a ona
szlochała w jego ramię.
-Proszę,
zaprowadź mnie do Głównej Inazumy.
On
zrobił tak jak mu kazała. Gdy znaleźli się na miejscu ona
popędziła korytarzem zostawiając zszokowanego chłopaka za sobą.
Gdy dobiegli do końca korytarza zatrzymała się przed szklanymi
drzwiami.
-Nie,
nie, nie !!!
-Julia,
co się dzieje? - spytał nie wiedząc co się stało ani co może
zrobić.
Jednak
ona siedziała na ziemi i miała głowę opartą na ścianie a po jej
policzkach spływały strużki łez.
-Julia,Axel.
-Tato,
wyjaśnisz mi co się tutaj dzieje?
-Przykro
mi to mówić, ale rodzice i siostra Julii, mieli wypadek, wszyscy
nie żyją.
To
był dla niego wielki szok. To było po prostu nie możliwe.
-Julia-chan...
Ona
patrzyła na niego to na jego ojca, jakby szukając potwierdzenia że
to wszystko nie prawda. Że jej kochana matka, przybrany ojciec i
przyrodnia siostrzyczka czekają na nią w domu, nie wiedząc gdzie
znowu ona się podziewa.
-Przykro
mi. - wyszeptał pan Blaze.
Wtedy
dziewczyna stała i prawie przykleiła nosa do drzwi.
-Mamo...
Tato... Amber... Wszystko straciłam... - zdążyła wyszeptać zanim
nie zemdlała.
Gdy
się ocknęła leżała na kozetce w gabinecie lekarskim.
-Wszystko
w porządku?
-Nic
nie jest w porządku Axel. - szepnęła. - Straciłam ich, na zawsze.
-Co
teraz z sobą zrobisz?
-Nie
wiem. - rzekła. - Na mnie już chyba pora. - rzekła nakładając
kurtkę. - Która godzina?
-Jest
ósma rano.
-Byłam
tu całą noc?
-Tak.
-W
porządku do zobaczenia w szkole. - wyrzekła i opuściła szpital.
Gdy
wreszcie straciła z oczu Axela, dała się znów ponieść emocjom.
Nie chciała dawać mu kolejnego powodu do tego by się o nią
martwił. Bardzo kochała ich i nie wyobraża sobie bez nich życia.
Ale dała mu słowo, że więcej samobójstwa nie popełni. Świat
był dla niej całkiem rozmazany. W końcu gdy dotarła do domu
zamknęła się na cztery spusty. Gdy jej babcia dowiedziała się o
całej tragedii wprowadziła się na kilka dni do wnuczki by jej w
wszystkim pomóc. Czarnowłosa nie uczestniczyła w pogrzebie, była
w złym stanie psychicznym. Nic innego nie robiła jak codziennie
siedziała przy oknie i wpatrywała się w horyzont. Nie chciała nic
jeść ani pić. Zamknęła się w sobie. Jednak przed wszystkimi
udawała że wszystko gra. Nie chciała by się o nią martwili. Ale
Axel przeczuwał że coś tu nie gra. On miał dosłownie nosa do
tych spraw i wiedział, że cała ta sytuacja ją bardzo trapi.
Pewnego wieczora zastał ją jak pakowała walizki.
-Wyjeżdżasz
gdzieś?
-Tak.
-Dokąd?
-Jadę
do Polski, na stałe.
Tym
jednym zdaniem stracił on całą resztkę dobrego humoru, który
jeszcze w nim został.-Jak
to? Dlaczego?
-Ma
się mną zaopiekować kuzynka mojego ojca, ciocia Róża.
-Nie
mogę sobie tego wyobrazić.
-Ja
też nie, ale takie jest życie.
-Będę
za tobą tęsknić przyjaciółko.
-Ja
za tobą też przyjacielu.
Przytulił
ją ze wszystkich sił a ona odwzajemniła uścisk. Niespodziewanie
ktoś zapukał do drzwi.
-Kto
to może być? - spytał a ona wzruszyła ramionami.
Jednak
nie spodziewała się tego co za chwilę miało nastąpić.
-Witajcie.
- usłyszeli męski głos otwierający drzwi.
-Pan
Raimon? - rzekł Axel.
-Ohayo
wujku.
-Wujku?
- spytał zdziwiony chłopak.
-Nie
mówiłaś mu?
-Szczerze
mówiąc nikomu nie mówiłam.
-Czego?
-Widzisz
Axel, moja matka i matka Nelly były siostrami.
Tego
się kolczastowłosy nie spodziewał.
-Szczerze
mówiąc jestem w szoku.
-Nie
ty jeden byłeś. - rzekł pan Sonny.
-Po
co przyszedłeś wujku?
-Mam
dla ciebie propozycję, dzięki której nie będziesz musiała
wyjeżdżać z Japonii.
-Jak
to?
-Skoro
jestem jednym z twoich nielicznych krewnych, chciałbym cię wziąść
do siebie.
-Ja...
nie wiem co powiedzieć. Ale co na to Nelly?
-To
ona mi to wszystko zasugerowała. To zgadzasz się?
-Ja...
tak. Tak! Zgadzam się! Dziękuje. - rzekł rzucając się dla
swojego wujka w ramiona. Blaze stał tylko z boku z założonymi
rękami i uśmiechał się z zamkniętymi oczami.
-Więc
pakuj się, za parę godzin po ciebie przyjadę. - rzekł wychodząc
z mieszkania starszy mężczyzna.
-Dobrze,
do zobaczenia. - rzekła ocierając ostatnią łzę które poleciała
z jej oka.
-Wszystko
dobre co się dobrze kończy. - podsumował blondyn.
-Tak.
- potwierdziła jego słowa. - Dziś zacznie się nowy rozdział
mojego życia.
Po
kilku dniach Julia znów wróciła do normalnego życia, chodź to
tragiczne zdarzenie pozostawiło wielką pustkę w jej sercu która
będzie się leczyła bardzo długi i zostaną po niej blizny.
************************************************************************
A w następnej notce:
W Gimnazjum Raimona nadchodzą walentynki. Przynoszą one wiele ciekawych przygód i niespodziewanych zdarzeń. Celia skrywa pewną tajemnicę jak zarówno Axel. Co się wydarzy. Dla ciekawych notka już za tydzień. Postaram się :) :D
Suuuper :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń