środa, 11 listopada 2015

Love vs friends cz. VII

Hejka :)
Z racji tego iż siedzę już kilka dni w domu z powodu choroby; potwornie się nudząc; pracowałam nad nową notką i dlatego jest wcześniej niż ją planowałam. Mam nadzieję iż się spodoba. Zapraszam do czytania :)

************************************************************************

Ale coś chyba zaczęło zgrzytać pomiędzy Judem a Camilą. Rudowłosa zdawała się chodzić smutna. Gdy Julia chciała z nią porozmawiać by wydobyć z niej prawdę ta zbyła przyjaciółkę zostawiając ją samą.
-Nie wiem co się z nią dzieje. - rzekł gdy siedziała z Celią, Nelly oraz Silvią w szkolnej stołówce.
-Może coś się dzieje u niej w domu? - spytała Silvia, chcąc pomóc.
-Nie wiem, ale jest jedna osoba, która to będzie wiedziała. - rzekł Celia.
-Kto? - spytała Nelly.
-Onii-chan! - krzyknęła grafitowłosa, gdy chłopak przechodził obok ich stolika z Markiem i Axelem.
-Co się stało? - spytał podchodząc do swoich przyjaciółek.
-To my chcemy się ciebie o to zapytać. - rzekł Nelly zabijając mu niezłego ćwieka.
-Chodzi o Camilę. - próbowała mu sprawę rozjaśnić czarnowłosa i uśmiechnęła się do blondyna a ten to odwzajemnił.
-Przykro mi, ale nic nie wiem.
-Jak to? Jesteś jej chłopakiem. - rzekła Raimon.
-A ty jej przyjaciółką.
Nelly już rzucała pioruny oczami w pana Sharpa.
-Jude co cię ugryzło? - spytał Axel kładąc mu rękę na ramieniu.
-Nic. - odrzekł i wybiegł jak najszybciej z sali przez co uderzył Nathana drzwiami.
-Nathan wszystko dobrze? - spytała Celia podchodząc do niebieskowłosego przyjaciela przyprowadzając go do ich stolika.
-Nie chyba nic. - rzekł trzymając się za nos.
-Pokaż. - rzekła Silvia. - Masz szczęście nie jest złamany.
-Co go ugryzło?
-Nie wiem, ale temat na to pytanie ma na imię Camila.
-Ja chyba wiem o co chodzi. - rzekł.
Wszysyc patrzyli na niego jak na kosmitę.
-Wiesz? - spytała jeszcze raz Celia żeby sie upewnić.
On tylko przytaknął głową. Usiedli przy stoliku wszyscy i się wsłuchiwali.
-Wczoraj po matematyce, jeszcze przed treningiem musiałem pójść do szafki bo czegoś zapomniałem. Gdy wyszedłem z rzędu szafek zauważyłem jak jakaś blondynka narzuca się Judowi. Widać było iż był tym mocno podirytowany. Wtedy niespodziewanie na dół zeszła Camila. Ta blondynka nie czekając dłużej rzuciła się na niego. Z perspektywy Menior zapewne wyglądało to jakby się całowali. Stała po prostu jak przysłowiowy słup soli. Upuściła na ziemię książkę i wtedy Jude skutecznie w końcu odsunął tamtą dziewczynę.
Wszyscy bardzo wsłuchali się w rozmowę. Nie mogli uwierzyć w to co się stało.
-Tamta dziewczyna, wiesz kto to? - spytała Julia Nathana.
-Tak jest w naszej klasie, to Samanta.
-Samanta! Ta wredna żmija! - krzyknęła Nelly.
Szczerze mówiąc nikt jej nie lubił. Wszystkim starała się uprzykrzyć życie i nie wiedząc czemu zatrzymała się od wielu dni na Camili.
-Tu trzeba coś zrobić albo odpadną nam zawodnicy. - rzekł Mark.
-Ale co? - spytała Julia.
-Tym się już nie martw. Musisz odpocząć od tych wszystkich problemów. - rzekła Nelly.
-Ale?
-Żadnych ale, masz się słuchać i już. Wiesz przecież doskonale, że Camila za bardzo go lubi by się na niego dłużej gniewać. Zwłaszcza iż wymyśli jakieś słodkie przeprosiny. - dokończyła brązowowłosa puszczając oczko do Celii.
-Co wy knujecie? - spytał Axel, nie rozumiejąc tak samo jak czarnowłosa.
-Nic. Nelly, Nathan, Silvia, Mark, chodź czas rozpocząć operację ,,uratować wszystko". - rzekła grafitowłosa stając do stołu a za nią reszta zespołu.
Gdy już wyszli, młodzi przyjaciele, również wstali i wyszli.
-Mam nadzieję, iż im się uda. - rzekła z pochyloną głową do przodu.
Szli tak chodnikiem w kierunku ich mieszakań po lekcji fizyki. Czekoladowooki tylko wymruczał coś co można uznać za tak.
-Julia?
-Tak?
-Chcesz pójść może do kina?
Tym pytaniem bardzo ją zaskoczył.
-Ja.... chciałam bym, ale ...?
-Rozmawiałem rano z twoją mamą, nie ma nic przeciwko.
-Aha. - powiedziała to ozięble.
-W takim razie bądź gotowa o 17:30.
-Mogę wybrać film?
-No pewnie. - rzekł z ironią i oboje się roześmiali.
Dla chłopaka było miło znów słyszeć śmiech dziewczyny, która jest dla niego bardzo bliska. Nie wiedział nadal co było główną przyczyną tych wszystkich jej nie przemyślanych decyzji, ale wiedział iż, gdy będzie chciała to kiedyś sama mu o tym powie. Gdy tylko przekroczyli próg swoich domów poczuli coś w rodzaju ulgi. Gdy o umówionej porze zapukał do jej drzwi, ona w tej samej chwili otworzyła je. Ubrana była w białe jeansy, buty już zimowe, gdyż z samego rana spadł o dziwo śnieg. W dodatku bardzo wcześnie.
-Jesteś gotowa?
-Tak, chodźmy. - rzekła nadkładając szarą kurteczkę i czarne rękawiczki.
Gdy już siedzieli i czekali na seans, milczeli.
-Gdzie są twoi rodzice?
-Oni pojechali na małą wycieczkę z Amber. Powiedzieli i już muszą przemyśleć wiele spraw. Poza tym nie chcę ich na oczy widzieć.
-Powiesz mi w końcu co się stało? - spytał nakrywając swoją dłonią jej rękę.
Ona przytaknęła głową.
-To wszystko przez moich rodziców. - wyrzekła i wzięła łyk kawy.
-Jak to?
-Moja mama przez całe życie ukrywała iż mój biologiczny ojciec nie żyje oraz że miała siostrę, która nie żyje od kilku lat.
Chłopak siedział w milczeniu. Nie wiedział jak ma odpowiedzieć koleżance.
-Czemu milczysz? - spytała wyrywając go z głębokiego zamyślenia.
On tylko wzruszył ramionami i zrobił smutna minę.
-Nie wiem, jak na to wszystko mam odpowiedzieć.
-Nie musisz. To przecież moje życie i mój problem.
-Tak, ale masz przyjaciół, którzy mogą co pomóc.
-Wiem i za to dziękuje im wszystkim. A teraz chodź, otwierają sale. - pociągnęła go do sali uśmiechając się.
Po dwóch godzinach seansu blondyn żałował iż dał się wciągnąć w ten film.
-Dzięki za dobre kino.
-Nie ma za co. - rzekł i uśmiechnął się próbując ukryć niezadowolenie. Zdecydowanie filmy o miłości nie są w jego typie.
Wracali już tak gdy się ściemniało. Śnieg już pokrył ulicę i dachy domów. Nie zważali oni jednak na lód i Julia poślizgnęła się. Jednak nie poczuła ona upadku. Otworzyła oczy i zobaczyła iż on ją podtrzymuje.
-Dzięki. - rzekła i się zmieszała.
-Nie ma za co. - odrzekł.
Gdy stanęli na przeciwko siebie patrzyli sobie nawzajem w oczy.
-,,Co się ze mną dzieje?" - pomyślała mając dziwne uczucie w brzuchu.
Patrzyli tak nadal, gdy niespodziewanie rozbrzmiał sygnał dzwonka.
-Oh. - wyszeptała zielonooka wyjmując telefon z kieszeni, odbierając. - Julia Dankiewicz, słucham.
Gdy tak ktoś do nie mówił, na jej twarzy zaczął się pojawiać ogromny grymas niedowierzania i bólu.
-Nie, to nie prawda! Gdzie?! Kiedy?! Dobrze?! - wyrzekła i gdy się rozłączyła padła na kolana na ziemię.
A z jej gardła wydobył się wielki szloch.
-Julia? Julia! Co się stało?! - i chłopak już klęczał przed nią dotykając jej ramion.
-Oni nie żyją! Rozumiesz! Nie żyją!
-Ale kto?
Jednak nie zdołał nic od niej więcej wydusić. Pomógł jej wstać a ona szlochała w jego ramię.
-Proszę, zaprowadź mnie do Głównej Inazumy.
On zrobił tak jak mu kazała. Gdy znaleźli się na miejscu ona popędziła korytarzem zostawiając zszokowanego chłopaka za sobą. Gdy dobiegli do końca korytarza zatrzymała się przed szklanymi drzwiami.
-Nie, nie, nie !!!
-Julia, co się dzieje? - spytał nie wiedząc co się stało ani co może zrobić.
Jednak ona siedziała na ziemi i miała głowę opartą na ścianie a po jej policzkach spływały strużki łez.
-Julia,Axel.
-Tato, wyjaśnisz mi co się tutaj dzieje?
-Przykro mi to mówić, ale rodzice i siostra Julii, mieli wypadek, wszyscy nie żyją.
To był dla niego wielki szok. To było po prostu nie możliwe.
-Julia-chan...
Ona patrzyła na niego to na jego ojca, jakby szukając potwierdzenia że to wszystko nie prawda. Że jej kochana matka, przybrany ojciec i przyrodnia siostrzyczka czekają na nią w domu, nie wiedząc gdzie znowu ona się podziewa.
-Przykro mi. - wyszeptał pan Blaze.
Wtedy dziewczyna stała i prawie przykleiła nosa do drzwi.
-Mamo... Tato... Amber... Wszystko straciłam... - zdążyła wyszeptać zanim nie zemdlała.
Gdy się ocknęła leżała na kozetce w gabinecie lekarskim.
-Wszystko w porządku?
-Nic nie jest w porządku Axel. - szepnęła. - Straciłam ich, na zawsze.
-Co teraz z sobą zrobisz?
-Nie wiem. - rzekła. - Na mnie już chyba pora. - rzekła nakładając kurtkę. - Która godzina?
-Jest ósma rano.
-Byłam tu całą noc?
-Tak.
-W porządku do zobaczenia w szkole. - wyrzekła i opuściła szpital.
Gdy wreszcie straciła z oczu Axela, dała się znów ponieść emocjom. Nie chciała dawać mu kolejnego powodu do tego by się o nią martwił. Bardzo kochała ich i nie wyobraża sobie bez nich życia. Ale dała mu słowo, że więcej samobójstwa nie popełni. Świat był dla niej całkiem rozmazany. W końcu gdy dotarła do domu zamknęła się na cztery spusty. Gdy jej babcia dowiedziała się o całej tragedii wprowadziła się na kilka dni do wnuczki by jej w wszystkim pomóc. Czarnowłosa nie uczestniczyła w pogrzebie, była w złym stanie psychicznym. Nic innego nie robiła jak codziennie siedziała przy oknie i wpatrywała się w horyzont. Nie chciała nic jeść ani pić. Zamknęła się w sobie. Jednak przed wszystkimi udawała że wszystko gra. Nie chciała by się o nią martwili. Ale Axel przeczuwał że coś tu nie gra. On miał dosłownie nosa do tych spraw i wiedział, że cała ta sytuacja ją bardzo trapi. Pewnego wieczora zastał ją jak pakowała walizki.
-Wyjeżdżasz gdzieś?
-Tak.
-Dokąd?
-Jadę do Polski, na stałe.

Tym jednym zdaniem stracił on całą resztkę dobrego humoru, który jeszcze w nim został.-Jak to? Dlaczego?
-Ma się mną zaopiekować kuzynka mojego ojca, ciocia Róża.
-Nie mogę sobie tego wyobrazić.
-Ja też nie, ale takie jest życie.
-Będę za tobą tęsknić przyjaciółko.
-Ja za tobą też przyjacielu.
Przytulił ją ze wszystkich sił a ona odwzajemniła uścisk. Niespodziewanie ktoś zapukał do drzwi.
-Kto to może być? - spytał a ona wzruszyła ramionami.
Jednak nie spodziewała się tego co za chwilę miało nastąpić.
-Witajcie. - usłyszeli męski głos otwierający drzwi.
-Pan Raimon? - rzekł Axel.
-Ohayo wujku.
-Wujku? - spytał zdziwiony chłopak.
-Nie mówiłaś mu?
-Szczerze mówiąc nikomu nie mówiłam.
-Czego?
-Widzisz Axel, moja matka i matka Nelly były siostrami.
Tego się kolczastowłosy nie spodziewał.
-Szczerze mówiąc jestem w szoku.
-Nie ty jeden byłeś. - rzekł pan Sonny.
-Po co przyszedłeś wujku?
-Mam dla ciebie propozycję, dzięki której nie będziesz musiała wyjeżdżać z Japonii.
-Jak to?
-Skoro jestem jednym z twoich nielicznych krewnych, chciałbym cię wziąść do siebie.
-Ja... nie wiem co powiedzieć. Ale co na to Nelly?
-To ona mi to wszystko zasugerowała. To zgadzasz się?
-Ja... tak. Tak! Zgadzam się! Dziękuje. - rzekł rzucając się dla swojego wujka w ramiona. Blaze stał tylko z boku z założonymi rękami i uśmiechał się z zamkniętymi oczami.
-Więc pakuj się, za parę godzin po ciebie przyjadę. - rzekł wychodząc z mieszkania starszy mężczyzna.
-Dobrze, do zobaczenia. - rzekła ocierając ostatnią łzę które poleciała z jej oka.
-Wszystko dobre co się dobrze kończy. - podsumował blondyn.
-Tak. - potwierdziła jego słowa. - Dziś zacznie się nowy rozdział mojego życia.
Po kilku dniach Julia znów wróciła do normalnego życia, chodź to tragiczne zdarzenie pozostawiło wielką pustkę w jej sercu która będzie się leczyła bardzo długi i zostaną po niej blizny.

************************************************************************

A w następnej notce:
W Gimnazjum Raimona nadchodzą walentynki. Przynoszą one wiele ciekawych przygód i niespodziewanych zdarzeń. Celia skrywa pewną tajemnicę jak zarówno Axel. Co się wydarzy. Dla ciekawych notka już za tydzień. Postaram się :) :D 

2 komentarze: