niedziela, 22 marca 2015

Wakacyjna przygoda Axela

Hejka dzisiaj mam dla was coś zupełnie nowego, gdyż nie skończyła jeszcze pisać kolejnego rozdziału ani ,,Love vs friends" ani ,,Rozsądek vs uczucie", dlatego daje coś co napisałam już dawno temu. Mam nadzieję, że się spodoba. Zapraszam do czytania
*****************************************************************************
W gimnazjum Raimona nastaje koniec szkoły a z czym to się wiąże? Z wakacjami. Oczywiście większość będzie się widziała w tym okresie letnim, ale reszta zobaczy się dopiero na początku września znów w tej samej szkole. Jednak niestety tego lata nie wszyscy zostają w kraju. Okazał się ,że Nathan jedzie do swojego wujostwa w Europie na wieś na całe dwa miesiące. Mark jak zwykle został w mieście razem z Silvią, Bobbym i Erickiem, który nie chcąc nudzić się bez przyjaciół postanowił zostać. Jude za to wyjeżdża razem z Celią też do Europy, ale niestety swe kroki skierowali ku krajowi zwanemu Niemcy, razem z swoim ojczymem. Na miejscu Nathan przywitał się razem z swoją kuzynką Violettą, która była wielką fanką piłki nożnej. Niebiesko włosy opowiadał dziewczynie o Turnieju Strefy Footballu a ona była tym bardzo zafascynowana. Musicie wiedzieć,że ona sama miała własne techniki hissatsu wytrenowane właśnie z Nathanem oraz z swoimi kolegami. A wszystkie te ataki były związane z siłami natury czyli ogień, powietrze, woda, ziemia i lód. Oboje miło spędzali czas na wędrówkach po lesie, zbieraniu malin, pikników w wysokiej trawie, odpoczynek w cieniu rozłorrzystych drzew przy strumieniu, zwiedzanie nieodkrytych zakamarków miejscowości w której mieszkali i wiele innych rzeczy :) . Nie można też zapomnieć o grze w piłkę nożną oraz jeździe na rowerze :D. Niestety pewnego dnia Nathan poszedł do sadku by nazrywać trochę truskawek i wtedy zdarzyło się nieszczęście. Poczuł,że w szyję coś go ukąsiło,przygniótł to i wyjął za kołnierza martwą pszczołę. Nie wiadomo dlaczego zaczął się złe czuć i rodzice Violetty zawieźli go do najbliższego szpitala w mieście położonego około 40 km od ich miejsca zamieszkania. Dziewczyna bardzo martwiła się o kuzyna i nie wiedząc co ma z sobą robić,wzięła swój niebieski rower i wyjechała na ulicę. Jechała tak szosą i gdy minęła już mostek pod którym nie płynie już żadna rzeczka, zauważyła jak w cieniu drzew kilka kroków od niej siedział jakiś chłopak. Na kolanach trzymał jakąś książkę ale był zapatrzony przed siebie. Brunetka przystanęła na chwilę i zaczęła go obserwować. Mogła sobie przysiąść, że widzi go pierwszy raz na oczy, ale nie może być to obcy, ponieważ nikt nie swój by tu nie trafił. Zsiadła ze swojego ,,rumaka" i prowadząc go już polną drogą zmierzała do miejsca pobytu tego tajemniczego chłopaka. Podeszła do niego jeszcze bliżej a on wtedy podniósł głowę.
-Cześć. - rzekła
-O cześć. - odrzekł wyrywając się z zastanowienia.
-Nie przeszkadzam ci, bo widzę że masz zajęcie?
-Nie, właściwie to..... Nieważne.
-Wiesz co? Dziwny jesteś. - rzekła uśmiechając się
Po chwili on wstanął i dopowiedział jej :
-A ty za bardzo ciekawska. - rzekł krzyżując ręce na klatce piersiowej i uśmiechając się do niej.
-Uwierz mi, ale ciągle to słyszę. - i wtedy obydwoje się roześmiali.
-Tak przy okazji jestem Violetta a ty jak masz na imię?
-Jestem Axel.
-Hm.... to chyba nie jest polskie imię nie?
Bo musicie wiedzieć że krewni Nathana pochodzą z Polski i chłopak zna narodowy język Violetty a Violetta zna za to język japoński
-No nie, a Violetta nim jest?
-A owszem tylko że używam...zaraz,moment,ty się tylko ze mną drażnisz. - rzekła wybuchają śmiechem.
-Owszem. - odrzekł wybuchając śmiechem.
-A więc skąd pochodzisz tajemniczy Axelu? - spytała siadając na swoim rowerze na trawie.
-Jestem z Japonii a przyjechałem tutaj w odwiedziny do moich dziadków.
-To dlatego twój akcent wydał mi się tak dziwnie znajomy i to dlatego tak cię dobrze rozumiem.
-To ty znasz japoński, przecież jesteś rodowitą polką?
-Tak i co z tego, ty też mówisz po polsku a jesteś Japończykiem.
-Też prawda. Skoro potrafisz mówić po japońsku, to jeszcze jakimi językami mówisz?
-Nie chcę się za bardzo chwalić. - gdy to powiedziała na jego ustach pojawił się uśmiech. - Ale znam niemiecki, angielski, rosyjski, włoski, francuski, hiszpański i japoński.
-Powiesz mi kiedy tego wszystkiego się nauczyłaś?
-Niemieckiego, angielskiego i francuskiego poprzez szkołę. Japońskiego poprzez to że część mojej rodziny pochodzi z Japonii. Więc nie jestem taką czystą polką. Rosyjskiego poprzez mamę i dziadków a reszty z telewizji i internetu.
-Widzę, że masz dużo wolnego czasu.
-Tak a zwłaszcza teraz.A ty jakie języki umiesz?
-Zaskoczę cię ale znam tylko trzy:niemiecki,japoński i polski.
-Te dwa ostanie mogę zrozumieć ale czemu niemiecki?
-Ponieważ mój ojciec chce żebym w przyszłości studiował w Niemczech.
-A ty tego chcesz?
-Ja, sam juz nie wiem.
-Jak to nie wiesz przecież to twoje życie i to ty musisz decydować, gdzie chcesz się uczyć, a nie twój ojciec!
-Wiem, ale myślisz, że on się mnie w ogóle spytał kiedykolwiek o zdanie? Nie, on sam wie o jest dla mnie dobre, tak przynajmniej mówi, zwłaszcza jak umarła moja mama, zmienił się nie do poznania. Przedtem był dla mnie prawdziwym oparciem, mogłem zawsze się go pytać o radę i był dumny z tego co robię i gorąco mi w tym kibicował.
-A co takiego robisz, że twój ojciec tego nie pochwala?
-Gram w piłkę nożna. - szepnął.
-Grasz w piłkę nożną... - rzekła zastanawiając się nad czymś i nie kończąc zdania. - Pochodzisz z Japonii, grasz w piłkę nożną i to musi być coś poważnego skoro twój ojciec tego nie pochwala, bo przecież gdyby chodziło o zwykłą koleżeńska grę to nie był by to nic takiego, zaraz...moment.....Czy ty nie jesteś przypadkiem.....czy nie nazywasz się Axel Blaze?
Gdy chłopak usłyszał to nazwisko, popatrzył na nią jakby była duchem.
-Skąd wiesz jak się nazywam? - spytał siadając koło niej,tylko,że na trawie.
-Mój kuzyn przyjechał do mnie na wakacje i opowiadał mi o klubie piłkarskim Raimona oraz o Turnieju Strefy Footballu.
-Skąd twój kuzyn tyle o nim i o nas wie?
-Ponieważ się razem w tobą uczy, przecież uczęszczasz do Gimnazjum Raimona?
-No tak uczęszczam tam, a kim jest ten twój kuzyn?
-Chciałbyś wiedzieć, ale ja ci nie powiem, poznasz go w swoim czasie. - rzekła uśmiechając się chytrze wstając.
Ten spojrzał na nią zdezorientowany, ale od razu na jego usta zagościł uśmiech. A ona dla żartu pokazała mu język. Chłopak zaśmiał się z wredności brunetki i tylko pomachał głową.
-To kiedy go poznam ? - spytał
-W swoim czasie. - rzekła podnosząc się,wzięła rower i już miała odjechać, ale nagle się zatrzymała bo o czymś sobie przypomniała.
-Gdzie tak dokładnie mieszkasz? - spytała
-Hmm... Widzisz ten czwarty dom od ulicy, to ten.
-Mieszkasz u państwa Warlijczyków?
-Tak. Znasz ich?
-Oczywiście, to moi sąsiedzi, oraz przyjaciele moich dziadków. Żeby uniknąć zbędnych pytań mieszkam w pierwszym domostwie.
On tylko przytaknął głową na znak że rozumie.
-Może się jeszcze kiedyś spotkamy? - spytała zrywając białego dmuchawca, który rósł koło jej nogi i dmuchając na niego.
-Może, jeśli tego chcesz.
-To w takim razie przyjdź dzisiaj za kilka godzin, gdzieś około 18:00 do mojego domu, tam was sobie przedstawię, okey?
- No dobrze. - rzekł podnosząc się z trawy i odszedł ścieżką udeptaną wśród trawy a dziewczyna odjechała na rowerze szosą, gdyż nie chciała się męczyć jazdą na trawie.
Po przyjechaniu do domu, poszła prosto do swojego pokoju i rozpoczęła czytanie książki, którą niedawno kupiła. Niecałe dwie godziny później, do domu wrócili jej rodzice wraz z Nathanem, któremu na szczęście nic się nie stało i po podaniu odpowiednich lekarstw mógł wrócić do domu.
-Wiesz co kuzynie, cieszę się, że nic ci nie jest.
-Ja także się cieszę. - rzekł uśmiechając się.
-Wiesz co? Poznałam dzisiaj pewnego chłopaka.
-Tak?
-Nigdy przedtem go nie wiedziałam, powiedział mi, że przyjechał do swoich dziadków a akurat tak się składa,że mieszkają oni jak zarówno on zaledwie trzy domy dalej.
-Jaki dziwny zbieg okoliczności.
-Nieprawdaż, a tak, przyjdzie on wieczorem do nas i się poznacie.
-Okey, zawsze jakaś to miła odmiana. - rzekł sarkastycznie i uśmiechnął się.
-O żesz ty! - krzyknęła zrywając się,wzięła do ręki poduszkę i zaczęła walić nią w chłopaka.
Siedzieli tak w pokoju, czekając na przyjście wieczoru. Gdy nadeszła już szósta popołudniu usłyszeli jak pies zaczął szczekać.
-Zapewne już przyszedł. - rzekła idąc do drzwi.
Nathan poszedł za nią, ale nagle usłyszał sygnał swojej komórki i wrócił się do pokoju po nią. Violetta zaś mocno zamachnęła drzwiami i wyszła mocnym krokiem na zewnątrz by zobaczyć czy to on właśnie przyszedł. Jednak wpadła ona z impentem na kogoś i sturlali się oboje po betonowych schodach na sam dół.
-Ała! - krzyknęła łapiąc się za głowę.
Na całe szczęście tajemnicza osoba która pukała do drzwi umiliła jej upadek.
-O hej. - rzekła gdy zobaczyła na kim siedzi.
-Mam takie pytanie możesz ze mnie zejść? - spytał podpierając się na łokciu.leżąc jak długi na betonie.
-Axel?
Wtedy blondyn podniósł głowę i spojrzał na szczyt schodów.
-O cześć Nathan.
-Więc to ty jesteś tym tajemniczym chłopakiem z łąki?
-A ty tajemniczym krewnym tej sadystki.
-Ej wypraszam to sobie. - rzekła fochając się Violetta.
-Może w końcu ze mnie zejdziesz? - spytał Axel na co Nathan widząc ich w tej nietypowej pozie na początku zrobił im zdjęcie a potem się roześmiał.
Wtedy gdy już dziewczyna zeszła z chłopaka Axel miał już pełne pole do działania.
-Masz to usunąć Swift. - rzekł.
-Nie zrobię tego. Zwłaszcza że to już poszło do reszty chłopaków.
-Że co! Swift nie żyjesz! - krzyknęła nastolatka.
Niebiesko włosy tylko na to spojrzał z przymrużenia okiem.
-Blaze na trzy. - rzekła patrząc z chytrym wzrokiem na kolegę. On tylko przytaknął głowę i spojrzał na przyjaciela z satysfakcją. - Trzy. - krzyknęła.

Zaczęli biec i gonić niebiesko włosego a ten im zawzięcie uciekał.

C.D.N


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz