Przepraszam, że już od dość dawna nic nie dodałam, ale w wakacje w ogóle nie miałam internetu i jak na złość zepsuł mi się komputer. W dodatku tyle nauki teraz. W kwietniu czeka na mnie egzamin gimnazjalny. Dlatego dzisiejsza notka będzie nieco dłuższa. A poznacie w niej trochę rodzinnych sekretów i pewnego pomysłu Julii, który nie spodoba się jednemu chłopakowi. Jeśli jesteście ciekawi zapraszam do przeczytania. Życzę miłej lektury :)
*************************************************************************Zasnęła tego wieczoru z uśmiechem na ustach. Następnego dnia postanowiła odwiedzić Axela i pójść z nim razem na trening. Postanowiła w końcu że chce dołączyć do drużyny piłkarskiej Gimnazjum Raimona. Gdy tylko przebrała się w czerwony dres i biały t-shirt i zawiązała czerwoną bluzę w pasie, wyszła z mieszkania. Zapukała w sąsiednie drzwi i otworzyła je brązowowłosa dziewczynka.
-Hej Yuuka , jest twój brat?
-Tak, braciszek siedzi u siebie. - rzekła wpuszczając swoją sąsiadkę do środka.
Julia otworzyła drzwi i zobaczyła, że leży on na łóżku z zamkniętymi oczami z słuchawkami na uszach.
Weszła do środka na paluszkach, wzięła poduszkę leżącą na krześle i uderzyła nią chłopaka.
-Co jest!? - krzyknął spadając na ziemię z łóżka.
Czarnowłosa tylko zanosiła się śmiechem a razem z nią jej mała sąsiadeczka która widziała wszystko.
-Julia co ty tu robisz? - spytał zsuwając słuchawki z uszów na szyję.
Jednak nie mogła się powstrzymać od śmiechu.
-Więc cię to bawi. - rzekł, wstał, zdjął słuchawki rzucając je na łóżko i niewiele się zastanawiając podszedł do przyjaciółki i zaczął ją łaskotać.
-Axel... proszę.... cię.... przestań. - udało jej się to wydusić z salwy śmiechu.
Yuuka tylko im się przyglądała z uśmiechem na ustach. Cieszyła się, że jej onii-chan jest szczęśliwy.
-Axel? Co się tutaj dzieje?
Jednak gdy usłyszeli męski głos, chłopak natychmiast przestał i stał na równe nogi a za nim dziewczyna.
-Nic takiego tato.
-Witaj Julio.
-Dzień dobry proszę pana.
-Ja idę do pracy, chodź Yuuka. Dzisiaj dzień spędzisz u pani Dankiewicz.
-Super. Bardzo lubię się bawić z Amber.
-A ty synu masz chyba trening?
-Tak, już idę. - rzekł i złapał jedną ręką torbę a drugą rękę swojej przyjaciółki.
-Do widzenia! - krzyknęła dziewczyna znikając za drzwiami.
Pan Blaze tylko się uśmiechnął i wyszedł również z domu zostawiając swoją córkę u sąsiadów. Zaś Axel pędził z Julią już na boisko na rzekę, gdyż teren szkoły jest zamknięty w sobotę. Na miejscu przywitali się z resztą zespołu. Wtedy Julia rzekła coś co zszokowało wszystkich.
-Słuchajcie chce wam coś powiedzieć.
-Wiec mów. - rzekł Mark.
-Chce dołączyć do drużyny ale jako piłkarz.
-Że co?
-No tak. Chce dołączyć do drużyny Raimona jako piłkarz.
-Ale to przecież dziewczyna. - rzekł Kevin.
-Masz coś do dziewczyn? - spytała Camila zakładając ręce i patrząc zabójczym wzrokiem na chłopaka.
On tylko machał rękami przecząco, gdyż wiedział do czego Menior była zdolna.
-No przecież dziewczyny są o wiele słabsze.
-Powtórz to jeszcze raz!
Smoczy napastnik cofnął się, gdyż o mało co rudowłosa się na niego nie rzuciła. Jedynie powstrzymywał ją przed tym Jude, który trzymał dziewczynę w pasie.
-Puść mnie Jude, udowodnię mu, że się myli! - krzyknęła.
-,,Ale się Camila zmieniła, a to wszystko gdy pozwolono jej być sobą." - pomyślała Julia, przypominając sobie jaka była przed poznaniem Juda i gdy się tak słuchała ojca. Pamięta jak się w końcu zbuntowała ukazując swój prawdziwy charakterek za co ją jeszcze bardziej polubiła.
-Uspokójcie się wszyscy! - krzyknęła Nelly. - Przecież do klubu może dołączyć każdy więc nie rozumiem Kevin twojego zachowania.
-Nelly ma racje Kevin. - rzekł Mark w obronie swojej koleżanki.
-Róbcie co chcecie. - rzekł, zostawiając tą sprawę w spokoju.
-W taki razie witaj w drużynie Julio.
Evans wyciągnął do niej rękę i uśmiechnął się w charakterystyczny dla siebie sposób. A ona przyjęła jego dłoń. Od dzisiejszego dnia oficjalnie zaczęła należeć do drużyny Raimona. Jej pierwszy oficjalny trening jako nowej piłkarki właśnie się zacznie. Była co o tyle zdziwiona, że Camila, gdzieś zniknęła a Jude razem z nią.
-,,Zakochani." - pomyślała i spojrzała na swojego przyjaciela, który przyglądał jej się z niedowierzaniem.
-Julia, chodź grać! - krzyknął Mark.
-Idę. - i weszła na boisko.
Gdy tylko otrzymał piłkę postanowiła udowodnić Kevinowi, jak bardzo się myli. Użyła całej swojej szybkości i zręczności by ominąć napastników i obrońców by w końcu znaleźć się pod bramką.
-Dawaj. - rzekł miło zaskoczony Evans.
Niespodziewanie dziewczyna kopnęła piłkę w górę i wyskoczyła zaraz za nią. Tam wykopała ją jeszcze wyżej a gdy zrównała się z nią piłka oblepiona ogniem, skierowała ją w stronę bramki dodając jej ognisty warkocz. Kapitan był zaskoczony tą nieznaną techniką hissatsu i nie mając czasu przepuścił gola.
-Łał, to było niezwykłe.- rzekł bramkarz wyjmując piłkę z siatki. - Co to była za technika?
-Nazywa się ognisty upadek. Opracowałam ją wiele lat temu, gdy byłam jeszcze w podstawówce.
-Grałaś wtedy w piłkę? - spytał Jack.
-Nie, po prostu moja siostra tak ją kocha, że chciała mnie zobaczyć w takiej akcji, więc stworzyłam dla niej taką technikę jako prezent na urodziny. Uwierzcie mi jak dla chłopaków z mojej klasy zrzędły miny bo oni niestety nie mieli żadnej.
-Muszę przyznać, ze masz też niezłą szybkość. - rzekł Nathan uśmiechając się do koleżanki miło.
-Dzięki, to dlatego, że po prostu kocham biegać. Biegam praktycznie codziennie.
-Chyba w końcu Nathan spotkałeś pokrewną duszę? - spytał ironicznie Erick uśmiechając się.
-Owszem. - odrzekł niebiesko włosy, lecz zauważył coś czego nie widzieli inni, a mowa tu o dziwnym zachowaniu Axela.
Po skończonym treningu Axel i Julia poszli w swoją stronę, zostawiając swoich przyjaciół.
-Axel wszystko w porządku?
-Tak.
Lecz ona czuła, że chłopak nie mówił jej prawdy.
-Powiedz mi czemu kłamiesz?
On podniósł głowę i popatrzył na swoją przyjaciółkę.
-Dlaczego? A dlaczego ty nie powiedziałaś mi co planujesz?
-Och...Chciałam ci powiedzieć, ale wiesz ta sytuacja w twoim domu, kompletnie mi wyleciało.
-Jak można o takiej rzeczy zapomnieć?
-Uwierz mi można. I dlaczego podnosisz na mnie głos?
-Wcale tego nie robię!
-I znowu zaczynasz?
On tylko przyspieszył kroku nawet nie czekając na czarnowłosą.
-,,Świetnie." - pomyślała.
Obróciła się na pięcie i już wiedziała gdzie spędzi owe popołudnie. Na pewno jak najdalej od pana wściekam się o byle co. Pobiegła szybko ulicami kierując się do domu swojej babci Sandry, która jest z pochodzenia polką. Tam wiedziała, że blondyn nie będzie jej szukał.
-Ohayo babciu.
-Witaj kochanie, a co cię do mnie sprowadza.
-Nic, po prostu przechodziłam niedaleko i pomyślałam, że wpadnę. - skłamała.
-To miło z twojej strony. Wejdź, mam dla ciebie niespodziankę.
-Jaką? - spytała wchodząc do środka i zamknęła za sobą drzwi.
-Ostatnio Dawid robił porządku na strychu i znalazł ta coś. - rzekła.
-Tata? A co takiego.
-To listy twojej matki. - rzekła wskazując zeszyty i papiery leżące na stoliku. - Przywiozła je tutaj zaraz po twoim urodzeniu i poprosiła by je schować na strychu. To jest korespondencja pomiędzy twoimi rodzicami.
-Ale babciu czy tak wolno?
-No cóż raczej nic do ukrycia nie ma. Poza tym kto się dowie jak nie wyniesiemy ich poza obręb domu.
-Jesteś kochana babciu. - rzekła Julia całując ją w policzek.
Wzięła owe listy i poszła do pokoiku w którym niegdyś nocuje jak tylko jest u swojej kochanej babuni. Rozwiązała wstążkę i zaczęła czytać. Tak właściwie nie widziała nic poznaniu się swoich rodziców ani historii ich miłości. Właśnie mogła to wreszcie odkryć. Jednak gdy coraz bardziej zagłębiała się w czytanie, dodawała do swojej listy w głowie więcej pytań niż odpowiedzi. Najbardziej zainteresował ją jednak pewien list jakiś rok po jej urodzeniu:
,,...Nie wiem już co mam robić Dawidzie. Zostałam całkiem sama, na całe szczęście mam jeszcze Julię, ale odkąd Daniel zaginął nie widzę już żadnej dla mnie nadziei. Jak Julia to zniesie w przyszłości, gdy powiem mojej dziewczynę, że nie wiadomo czy jej żyje czy nie..."
Tego było dla dziewczyny za wiele. Jej ojciec wcale nie był jej ojcem. Matka całe życie ją okłamuje.
-Dlaczego? - nasuwa się to słowo jej na usta powodując, że z jej oczu padają gorzkie łzy, ale postanowiła skończyć ten mówiący prawdę list.
,,W dodatku moja własna siostra..."
-,,Przecież mama nie ma rodzeństwa, kolejne kłamstwo." - pomyślała.
,,,... się ode mnie odwróciła, a o wszytko dlatego, że powiedział jej o naszej trochę bliższej znajomości.Powiedz, czy to moja wina, że zakochałam się właściwym mężczyźnie a poślubiłam niewłaściwego. Teraz żałuje iż ci nie przebaczyła i znalazłam przebaczenie u twojego brata. Ale nie da się cofnąć czasu. Chodź bardzo mi jest smutno, że zniknął to też trochę się cieszę, gdyż nie wiem ile czasu mogłabym żyć jeszcze wspólnie z nim nie łamiąc mu przy tym serca. Nie zrozum mnie źle. Zawsze w jakieś części będę kochała twojego brata, ale jako przyjaciela, nigdy męża.
Twoja Natari"
No teraz to nie wytrzymała. Nie dość, że jej matka ukrywała fakt iż ma siostrę to jeszcze cała prawda o jej biologicznym ojcu, wreszcie ujrzała światło dzienne. A skoro obaj jej prawdziwy i obecny ojciec byli synami jej babki...
-Babciu! - krzyknęła czekając aż staruszka wejdzie do środka.
-Coś się stało kochanie?
-Czy coś się stało?!
-Oczywiście, może mi wytłumaczysz bo ja chyba przez całe życie jestem oszukiwana?!!!
-Wnusiu to nie tak.
-A jak? Ja już nie wiem komu wierzyć! - wykrzyknęła i wybiegła z domu nie wiedząc gdzie ma się podziać.Nie
myśląc zabrał również, nieodczytane listy by móc z nich może
wystudiować może jeszcze jakąś prawdę. Udała się nad boisko
nad rzekę, gdy niespodziewanie zaczął padać deszcz. Nie myśląc
za wiele, ukryła się dokładnie pod mostem otwierając kolejne
kartki.
,,Drogi
Dawidzie,
Nie
mogę uwierzyć, że ona odeszła. Była jeszcze taka młoda. Moja
kochana siostrzyczka. Czemu to się musiało stać? Czemu akurat jej?
Akurat wtedy, gdy chciałam się z nią pogodzić. Moja siostra już
nigdy się do mnie nie odezwie a wszystko przez tego przeklętego
kierowcę. Tak. Zginęła w wypadku samochodowym. Biedna Nelly, jak
sobie poradzi bez matki. Przecież ona jest zaledwie kilka miesięcy
młodsza od Juleńki. Biedny Soni... jak on sobie poradzi z
wychowaniem dziecka. Nawet nie wiem, czy wie on o moim istnieniu. Mam
nadzieję iż jak znowu się spotkany to Aresunda Raimon mi wybaczy.
Twoja
Natari"
-Co!
- krzyknęła w myślach. - Nie mogła wręcz uwierzyć w to co
przeczytała. - Moja ciotka, siostra mojej matki nie żyje od ponad
czternastu lat. Mam kuzynkę o imieniu Nelly i wujka a ciocia miała
na nazwisko Raimon. Czyli to znaczy, ze moją kuzynką jest Nelly
Raimon. To niemożliwe. Ale któż mi to może potwierdzić? Już
wiem.
Wstała
i nie zważając na spadające krople udała się w miejsce w którym
może znaleźć odpowiedź.
-Julia
a co ty tu robisz?
-Muszę
z tobą porozmawiać.
-Wejdź,
jesteś cała przemoczona.
I w
ten oto sposób znalazła się w domu dziewczyny, która może być
jej rodziną.
-A
wiec o co chodzi? - spytała, gdy usiadły na łóżku w jej pokoju.
-Na
początek przeczytaj to. - rzekła i podała jej list.
Gdy
czytała kolejne zdania, widać było jak zmienia się jej mina na
twarzy.
-Co
to takiego? I czemu tu jest nazwisko mojej matki?
-Więc
się nie myliłam. - odrzekła.
-Julio
wyjaśnij mi co się tu dzieje?
-No
bo ten list który właśnie trzymasz w rękach jest napisany przez
moją matkę.
-Twoją
matkę?
-Tak.
-Ale
skoro twoja matka nazwała kobietę w tym liście siostrą a jest on
o mojej matce, to... Tato!
I w
parę chwil później w drzwiach pokoju córki pojawił się
mężczyzna.
-O co
chodzi Nelly? - spytał opierając się o próg.
-Możesz
mi coś wyjaśnić. - rzekła wręczając mu list, który jest
źródłem całego problemu.
Gdy
skończył po prostu położył list na biurku i nie odezwał się
ani słowem.
-Powiedz
mi, czy mama miała siostrę?
-Tak,
miała na imię Natari, ale nie żyły one ze sobą w zgodzie. O coś
się pokłóciły, nie wnikałem w szczegóły. Właściwie nie
widziałem Natari od czasu twoich narodzin Nelly. Właściwie skąd
masz ten list?
-Julia
go przyniosła. - rzekła wskazując na czarnowłosą.
-Skąd
go właściwie masz?
-Dała
mi go babcia nieświadomie.
-Skąd
twoja babcia go właściwie ma?
-Ponieważ
ta kobieta, Natari, to moja matka.
Gdy
pan Raimon to usłyszał miał bardzo zaskoczoną minę.
-Jak
się nazywasz dziecko?
-Jestem
Julia Dankiewicz.
-Więc
to prawda. - rzekł.
-O
czym mówisz tato?
-Twoja
ciotka Natari wyszła za mąż za niejakiego Dankiewicza a później
za jego brata, więc nosi te samo nazwisko. Z tego wynika, że Julia
jest twoją kuzynką.
Trzeba
było przyznać iż to jest wielki szok dla obu dziewczyn. Nie
wiedziały nic o sobie przez całe życie a mieszkały tak blisko
siebie, nawet w tym samym mieście. Nie widziały co powiedzieć i
patrzyły się na siebie ze zdziwieniem, aż w końcu Nelly rzuciła
się na Julię.
-Nie
wiesz jak się cieszę, że w końcu mam jakąś rodzinę, w dodatku
tak bliską.
Zielonooka
tylko odwzajemniła uścisk, ciesząc się również. Również
cieszył się pan Raimon, gdyż to było jakby przywrócenie
nadmiastki jego żony. Nastolatka jeszcze długo przesiedziała u
Nelly opowiadając jej więcej o sobie i nawzajem. Wróciła ona
dopiero do domu gdzieś około wieczora. Postanowiła, że matce na
razie nic nie powie. Skoro to ona ukrywa tą prawdę to właśnie ona
powinna jej tą prawdę wyznać. Gdy tylko wyszła z windy ujrzała
kogoś o kim tego dnia wolała by zapomnieć.
-Gdzie
się podziewałaś, tak niespodziewanie zniknęłaś?
-Byłam
u swojej babci, myślałam, ze nie chcesz mnie oglądać i dlatego
zniknęłam.
-O
czym ty mówisz, przecież ja cie bardzo lubię przyjaciółko.
Traktuje cię jak siostrę. Czemu miałbym tego chcieć?
-To
dlaczego tak na mnie po treningu naskoczyłeś?
-Przepraszam
za to, ale umiesz doprowadzić człowieka czasami do białej
gorączki.
Ona
tylko uśmiechnęła się na te słowa.
-Taka
już jestem. Do zobaczenie jutro.
-Cześć.
Tego
dnia położyła się do łóżka miło zaskoczona dzisiejszym dniem.
************************************************************************
Mam nadzieję iż się spodobało. W następnych tekstach będzie jeszcze więcej niespodzianek. Uwierzcie mi :) A co będzie w następnym rozdziale? Mogę wam zdradzić iż pojawi się ktoś nowy i niespodziewany. Do Raimona zechce również dołączyć ktoś nowy. Żeby się tego wszystkiego dowiedzieć zapraszam za tydzień (maksymalnie dwa tygodnie) :D